Nawet Bethesda widzi, że filmowy Doom nie zapowiada się zbyt dobrze
Co złego to nie my...
Wydawało się, że po przejściu na emeryturę Uwe Bolla nastaną lepsze czasy dla ekranizacji kręconych na podstawie gier wideo. Z drugiej strony w przypadku Dooma scenarzyści już w 2005 roku pokazali, że nawet bez pomocy "mistrza" niejedno umieją w filmie zepsuć. Minęło 14 lat, technologia i branża filmowa rozwinęły się, a temat ekranizacji Dooma wciąż ma się tak sobie. Długo czekaliśmy na zwiastun nowego filmu, a kiedy wreszcie się ukazał, zawstydziła się nim sama Bethesda.
Która w zapytaniu jednego z fanów o szczerą opinię dotyczącą najnowszego zwiastuna podkreśliła tylko, że nie jest zaangażowana w jego produkcję. Wiadomo, że nie opiniuje się własnych dzieł, ale skoro bazują na czymś co samemu się robi i są fajne, zawsze dobrze jest zaserwować choćby jakieś "wszystko jest w porządku, dobrze robią". Tak wyraźne odcięcie się i podkreślenie braku związku z projektem sugeruje, że sama Bethesda raczej nie jest zadowolona z tego, co ma się narodzić...
Sam trailer, cóż... jest po prostu dość nijaki. Widać tu inspirację raczej horrorami o zombie, niż porządną wyrzynką w stylu gry. Bohaterowie powinni być tu otoczeni falą piekielnych pomiotów, odstrzeliwać łby i przerabiać jak najszybciej wszystko co żyje na mięso. Ma być szybko i brutalnie.. Tu przeciwnicy wyglądają natomiast bardziej jak zagubieni nad ranem imprezowicze, do tego mocno plastikowi. Z drugiej strony jest to też jednak wina skromnego budżetu, co sprawiło, że film ominie sale kinowe i trafi bezpośrednio do różnych wypożyczalni. Może to i lepiej?
Krzysztof Kempski