Naughty Dog bało się, że The Last of Us zrujnuje reputację studia
Nawet najwięksi czują czasami tremę.
15.07.2015 | aktual.: 05.01.2016 14:59
Z perspektywy czasu obawy te wydają się niedorzeczne. Wiemy, że The Last of Us to gra wybitna. W momencie zapowiedzi byliśmy jednak o tę wiedzę ubożsi. Jasne, logo Naughty Dog to znak jakości, ale z The Last of Us wypływali na nieznane wody. Po pierwsze, ekipa przyzwyczaiła nas przez lata do wesołych, sprawiających przede wszystkim frajdę gier z dystansem do samych siebie. The Last of Us daleko do tego opisu. Po drugie, zapowiedź gry "o zombie" (czas pokazał, że to stwierdzenie nie jest warte funta kłaków) rodziła obawy, że Naughty Dog połakomiło się na łatwy zarobek na fali popularności nieumarłych w grach.
Myśleliśmy, że zrujnujemy budowaną przez lata krwią, potem i łzami reputację studia. Wspomina Bruce Straley, czyli jeden z reżyserów The Last of Us. W sukurs przychodzi mu Neil Druckmann, z którym dzielił stołek.
W trakcie produkcji krążył żart, że ta gra to "upadek Naughty Dog". Nastrojów nie poprawiały problemy z mechaniką gry. Główny projektant TLoU, Anthony Newman tłumaczy:
Gra nie składała się w spójną całość. Wiele udanych decyzji w kwestii rozgrywki pomogło wszystkim elementom złożyć się w całość i zamienić w sprawiającą przyjemność grę. Wspominki są częścią rozmowy przedstawicieli studia z Willem Wheatonem (którego kojarzą na pewno fani Star Treka i/lub Teorii wielkiego podrywu). Całe nagranie do obejrzenia poniżej.
[Źródło: PlayStation]
Piotr Bajda