Nasze wrażenia z prezentacji Sony
Pierwszy wieczór Gamescomu zamknęło Sony ze swoją imprezą promocyjną. W co będziemy grać na PlayStation przez najbliższy rok?
18.08.2010 | aktual.: 15.01.2016 15:47
Konferencja Impreza promocyjna Sony, w przeciwieństwie do Microsoftu właściwie pękała w szwach od ilości gier. Pokazano właściwie wszystko, co tylko PlayStation ma do zaoferowania: gry w 3D, gry wykorzystujące Move, Minisy, gry od innych wydawców (Electronic Arts, Ubisoft, zabrakło Activision). Nie obyło się także bez standardowej konferencji Sony, czyli chwalenia się cyferkami, wbijania szpilek konkurencji, efektownych reklamówek, masy zwiastunów i krótkich prezentacji.
Na scenie pojawił się Danger Close z Medal of Honor wraz z gościnnym udziałem Mike'a Shinody z Linkin Park, który rozbijał się helikopterem po górach Afganistanu. Piotrkowi się podobało, zdaniem Konrada nie miało to startu do misji z AC-130 w CoD4. Co ciekawe, Shinoda ukończył misję ledwo-ledwo: tuż po pojawieniu się napisu ”objective completed”, trafiła go rakieta i jego śmigłowiec został zestrzelony.
Insomniac przyszedł z dwoma grami: świetnym i klimatycznym zwiastunem Resistance 3, w którym nie pokazano ani grama rozgrywki, co pozwoliło na moment zapomnieć, że jest to kolejna gra polegająca na strzelaniu do złych kosmitów. W akcji zaprezentowano natomiast Ratchet & Clank: All 4 one, czyli zabawę dla czterech osób wyglądającą zdaniem Piotrka jak coś pomiędzy Lego a LittleBigPlanet: gracze muszą ze sobą współpracować, korzystając z dziwacznych broni, przeskakując z platformy na platformę i walcząc z pokracznymi potworkami.
Dla wielu najważniejszą informacją wieczoru było z pewnością podanie daty premiery Gran Turismo 5. Gra pojawi się w Europie 3 listopada.
Przechodząc do gier Infamous 2 doczekał się nowego zwiastuna, który z pewnością już widzieliście. Jeśli chodzi o rozgrywkę, mieliśmy możliwość zagrania w to, co pokazano na wcześniejszych materiałach wideo, tym razem już jednak ze starym Colem. Gra wygląda bardzo ładnie, tak jak spekulowaliśmy, przejścia pomiędzy rozgrywką a filmikami są bardzo płynne, większy nacisk postawiono na walkę wręcz. Walczyliśmy ze szponiastymi potworami, ścigaliśmy limuzynę i strącaliśmy helikopter tornadem. Normalka. Wszystko trwało tyle, co dostępne w sieci nagrania - cztery minuty, góra. Obydwaj jesteśmy nakręceni i czekamy na możliwość swobodnego pobiegania po świecie gry.
Motorstorm: Apocalypse wygląda w trójwymiarze nieporównanie lepiej niż demo Motorstorm: Pacific Rift. Oczywiście gracz stoi tu przed wyborem: albo trójwymiarowe efekty, albo ostry obraz i lepsza grafika. Po zagraniu w obie wersje, wybieramy jednak 3D. Na ekranie dzieje się taka masa rzeczy, że już zapomnieliśmy, że istnieje coś takiego jak Split/Second: Velocity, które przecież było świetną grą. Różne zdarzenia na planszy mają być o wiele bardziej losowe.
Gra jest brutalna, szybka, czasami na serio nie wiadomo, co się dzieje na ekranie. Budynki się walą, jezdnia się zapada, ziemia się wybrzusza. Apokalipsa. Co więcej, w grze znajdzie się tryb kariery, który opowie historię stojącą za tym końcem świata. W trybie dla wielu graczy za zdobyte punkty doświadczenia będziemy rozwijać swoje postacie. Istnieje też możliwość zakładania się o wirtualną walutę, o pokonanie danego przeciwnika, niekoniecznie numeru jeden.
Na krótko na scenie pojawił się także Killzone 3, tym razem sterowany przy pomocy Move (z kolei filmik prezentujący multiplayer znajdziecie tutaj). I po pierwszym niedowierzaniu, wygląda na to, że kontroler działa. Postać porusza się szybko, może biegać, różne gesty odpowiadają za przeładowanie, zmianę i podnoszenie broni, wychylanie się, rzucanie granatami i wykańczanie przeciwników w zwarciu. Celowanie jest oczywiście nieco uproszczone, ale jeśli szukaliście wysokobudżetowej produkcji wykorzystującej Move, to właśnie ją znaleźliście. Nie mieliśmy jeszcze okazji zagrać, ale prezentacja wypadła przekonywająco.
Sterowane Movem Echochrome 2 jest cwaną gierką i trzeba się sporo nagimnastykować umysłem jak i kontrolerem, aby znaleźć rozwiązanie dla kolejnych zagadek. Move służył za lampkę, którą świecąc z odpowiednich stron szukało się ukrytego w cieniach obrazka, np. węża lub uśmiechniętej mordki.
Ruse również wykorzystywało Move i trzeba przyznać, że robiło to świetnie. Wygląda na to, że strategie czasu rzeczywistego wreszcie znalazły wygodną furtkę na konsole. Sterowanie było szybkie, wygodne i precyzyjne. Widać, że gra została gruntownie pod Move przemyślana i zachęca do dalszego poznania. Wiadomo jednak, że 10 minut, to za mało, aby poznać bliżej grę strategiczną. Nie da się jednak ukryć, że sterowanie działa.
Create to coś pomiędzy LittleBigPlanet a Incredible Machine: za pomocą Move tworzymy poziomy, jesteśmy ograniczeni jedynie naszą wyobraźnią i dostępnymi elementami. Na różnych poziomach pojawiają się różne zagadki logiczne, może w nich chodzić o doprowadzenie przedmiotu do określonego punktu za pomocą fizyki i innych elementów gry, zdobycie określonej ilości punktów lub porozrzucanych kulek. Mało w tym gry, więcej kreacji i główkowania. Piotrkowi wydaje się, że nie do końca wiadomo, do kogo jest Create kierowane, zwłaszcza, że nie ukaże się na PSN-ie, a w tradycyjnej dystrybucji. Ideą stojącą za grą było malowanie, które rozrosło się w tworzenie całych poziomów.
Shoot, czyli celowniczek wykorzystujący nakładany na Move plastikowy pistolecik sprawia masę frajdy. Jest starannie dopracowane i po prostu ładne. Jest to gra, która nie wstydzi się tego, że jest celowniczkiem i nie ma zamiaru tego ukrywać. Pewna sztuczność jest w nią wpisana i całkowicie akceptowana w ramach konwencji.
Konrad wreszcie dorwał się do Assassin's Creed: Brotherhood i zgodnie z przewidywaniami, rozgrywką jest intensywna i emocjonująca. Co prawda nie wiadomo, na jak długo starczy, ale takich podchodów już dawno w świecie gier nie było.
Tron: Evolution korzystało z trójwymiaru i okazało się być całkiem przyjemnym klonem Prince of Persia. Główny bohater biegał po ścianach, huśtał się i miotał dyskami w przeciwników. Gra wygląda bardzo sterylnie i trudno, aby było inaczej, w końcu rozgrywa się w wirtualnej rzeczywistości. Piotrek kręci trochę nosem, ale zwala to na kwestię targowej wersji gry.
Sony zaprezentowało gigantyczny zestaw gier. Dla każdego typu gracza. To na prezentacji Sony ze swoimi grami pojawił się Ubisoft i Electronic Arts, to tutaj też można było zobaczyć zarówno gry MMO (DC Universe Online), te na Move i te w trójwymiarze. Co prawda znowu nie powiedziano ani słowa o The Last Guardian, ale we wrześniu jest w końcu Tokyo Game Show.
Move sprawdza się zarówno jako akcesorium dla graczy niedzielnych, jak i rzecz, którą mogą wykorzystać twórcy bardziej złożonych produkcji. PlayStation 3 rok temu po Gamescomie nabrało wiatru w żagle, a teraz pruje już pełną parą. Szkoda, że zapowiedziane usługi multimedialne, takie jak Mubi, nie będą na razie dostępne w Polsce.
Piotr Gnyp, Konrad Hildebrand