Najlepsze nieco starsze gry, które nadrobiłem w 2018 roku [Klub Dyskusyjny]
Ponieważ nikt w żadnej pasji nie ma tylu zaległości, co gracze.
Konsolka Nintendo to - moim skromnym zdaniem - najlepsze, co przytrafiło się grom w ostatniej dekadzie. To dzięki niej mogę sobie pograć w coś mniejszego, a przez formę Pstryka i zabawy z nim, mogę to robić choćby pół godziny dziennie. Bo czas na granie mam, ale dłuższe sesje wolę poświęcić na peceta czy którąś z "dużych" konsol (jeszcze cię dorwę, RDR 2!). Switch to natomiast dla mnie takie oderwanie się od rzeczywistości. W weekend za godzinę jedziemy gdzieś z dziećmi? To idealny czas, żeby złapać parę Pokemonów. Za pół godziny spotkanie? W sam raz, żeby utoczyć ze dwie kule w Katamari Damacy.
Zatem niech będzie, że moją najlepszą "grą" nie z 2018 roku, jest Switch. Bo dzięki niemu poznałem jeszcze więcej gier. Zarówno z tego roku, jak i z poprzednich lat.
No, i jeszcze Life is Strange nadrobiłem. Nawet coś napisałem dłuższego z tej okazji, zobaczycie po weekendzie.
Ostatni raz podsumowująco zaklubowała, by w przyszłym tygodniu przedstawić Wam swoją pełną listę 30 najlepszych pozycji 2018 roku...
Redakcja