Nagonka na brutalne gry w Niemczech zaostrza się
Zjawisko zwalania winy na gry za szkolną masakrę w Niemczech zaostrza się. Horst Koehler, prezydent Niemiec, podczas uroczystości upamiętniającej ofiary tego tragicznego wydarzenia, nie omieszkał wspomnieć o grach i filmach:
25.03.2009 | aktual.: 13.01.2016 17:52
Całe Niemcy są w żałobie... Każde dziecko rodzi się niewinne i kiedy umiera dziecko razem z nim umierają nadzieje i przyszłość... [powinny istnieć restrykcje na] niepoliczalną liczbę filmów i gier pokazujących ekstremalną przemoc i martwe ciała. Słowa te są zapewne reakcją na list, jaki Kohler wraz z Kanclerz Merkel otrzymał od rodzin zamordowanych uczniów. Czytamy w nim:
Chcemy zmienić coś w tym społeczeństwie, chcemy pomóc, by nie było już drugiego Winnenden [miejsce masakry - przyp. M.L.]. Chcemy by zabójcze gry były zakazane. Gry, wszystko jedno czy w Internecie czy na PC, w których celem jest zabicie tak wielu ludzi jak to tylko możliwe zasługują na zapomnienie. To samo tyczy się wszystkich gier, które ze swojej struktury i prezentacji są bardzo realistyczne i krwawe.W obliczu takiej tragedii nie mam ochoty wytrząsać się nad logiką tego listu i wyśmiewać z nadawców. Jednak naprawdę niepoważne i tragikomiczne jest zwalanie winy na gry, bo sprawca tej zbrodni grał w Counter Strike. Istotne w tej sprawie jest to, że leczył się psychiatrycznie, i że w łatwy sposób zdobył broń! To jednak jakoś nie zwraca powszechnej uwagi. Tymczasem psychoza w Niemczech się nasila. W Stuttgarcie nie odbędzie się impreza Electronic Sports League, na której miano grać min. w Counter Strike. Burmistrz miasta, Wolfgang Schuster, decyzję tą tłumaczy uczuciami rodzin i bliskich ofiar.