Nadgracze i podgracze, czyli jak darmowe Team Fortress 2 wywołało burzę
Parę dni temu informowaliśmy, że sieciowa strzelanka od Valve - Team Fortress 2 - stała się zupełnie darmowa. To świetna wiadomość, prawda? Otóż, choć to zaskakujące, to okazuje się, że nie. A przynajmniej nie dla wszystkich.
28.06.2011 | aktual.: 06.01.2016 12:35
Nie ma wątpliwości co do jednego: udostępnienie wszystkim za darmo Team Fortress 2 okazało się sukcesem. Gra po kilku dniach stała się produkcją, w którą bawi się najwięcej osób na platformie cyfrowej Steam, spychając z pierwszego miejsca Counter Strike, który okupował je od bardzo, bardzo dawna. W dodatku różnica jest naprawdę znaczna.
Fani gry powinni się więc cieszyć, czyż nie? W końcu im więcej graczy, tym większy sukces gry, a im większy sukces gry, tym większe wsparcie dla niej od producenta, więcej dodatków, większe szanse na kolejną część i tak dalej, i tym podobne. To zrozumiałe, prawda? Otóż nie do końca. Fani bowiem są ogromnie... Niezadowoleni. Wręcz rozjuszeni.
Od kilku dni na forach internetowych związanych z Team Fortress 2 toczy się mała wojenka między "starymi" a "nowymi" (czyli tymi, którzy zdecydowali się na zabawę dopiero po udostępnieniu TF2 za darmo) graczami. Ci drudzy chcieliby po prostu móc w spokoju grać, ci pierwsi zaś wcale nie chcą im na to pozwolić. Powody?
Nowi gracze zapychają serwery (co jest o tyle dziwne, że w TF2 ich liczba nie jest limitowana, każdy może więc postawić własny).
Nowi gracze słabo grają i psują rozgrywkę.
Nowi gracze nie zapłacili za TF2 ani grosza, dlaczego więc mają w niego grać, skoro my zapłaciliśmy.
Te trzy argumenty - w większości, jak widać, kuriozalne - pojawiają się najczęściej. W odpowiedzi "starej gwardii" zarzucane są, chyba najzupełniej słusznie, takie rzeczy jak ksenofobia, nadmierny elitaryzm czy po prostu przekonanie o własnej wyższości. Moglibyśmy prawdopodobnie spokojnie założyć, że cała awantura za kilka dni/tygodni się rozmyje, gdyby nie fakt, że protestujący graczy postanowili nie tylko mówić, ale także działać.
Powstała więc wtyczka do gry, która po założeniu na serwer automatycznie wyrzuca z niego wszystkich tych, którzy jej nie kupili i chcieliby pograć za darmo, tak jak pozwolił na to producent.
Zgoda, serwery Team Fortress 2 każdy stawia sam, jak już zresztą zaznaczałem, powinien więc móc z nimi robić, co dusza zapragnie. Czy jednak tego typu "selekcja" jest naprawdę czymś, co chcemy oglądać w społeczności graczy? "Przepraszamy, w obuwiu sportowym pan nie wejdzie" oraz "won z naszej piaskownicy": to są niestety argumenty tego samego kalibru.
Nie chcę teraz uprawiać moralizatorstwa, ale robi mi się zwyczajnie przykro, kiedy widzę coś takiego. Przecież to gry, na litość, rozrywka w końcu, cieszmy się nią więc i dajmy się cieszyć innym. Czy nie moglibyśmy - my, gracze - choć raz obyć się bez kłótni i niesnasek?
No więc chyba nie moglibyśmy. Pocieszam się tym, że może to przypadłość nie tylko naszej społeczności.
[via Steam Forums, Allied Modders]
Tomasz Kutera