Na Halloween, Dota2 zmienia zasady gry
Wiecie co jest najlepsze w fakcie, że to Valve robi Dote2? Że przenoszą z Team Fortress 2 tradycję organizowania różnych dziwnych akcji specjalnych.
Zasady Moba większość zna, przypomnę je pokrótce: dwie drużyny po pięciu graczy niszczy po kolei wieże przeciwnika, aby dobrać się do centralnego budynku w bazie wroga. Kto pierwszy zniszczy tytułowego "Starożytnego" (czy też "Nexus" w League of Legends) - wygrywa. Na mapie porozrzucane są sklepy, w których można kupić przedmioty, a także neutralne stwory, które można zabić dla złota i bonusów.
Najpotężniejszym z nich jest Roshan, stwór do którego zabicia potrzebna jest współpraca kilku członków drużyn. Monstrum zawsze jest w jednym miejscu, czeka cierpliwie na śmiałków.
Podczas DireTide, dotowskiej wersji Halloween, zasady gry się zmieniają. Właściwie, powstał zupełnie nowy tryb.
Zapomnijcie o niszczeniu wieżyczek - wszystko co się teraz liczy, to zbieranie cukierków, które wypadają ze stworków, a także specjalnego garnca. Każda drużyna ma jeden, więc trzeba organizować wyprawy łupieżcze po słodkości przeciwników.
Wygrywa ta drużyna, która na końcu zgromadzi więcej cuksów.
Po 10 minutach meczu przebudza się Roshan, który... zaczyna ścigać po mapie losowych graczy, bo sam też chce zebrać cukierki. Po kolejnych 10 minutach, pojawia się nowe zadanie: trzeba zabić Roshana. Sęk w tym, że ma 150 tysięcy punktów zdrowia. Dla porównania, gracze mają po 2-4 tysiące. I w tym momencie gracze z obu drużyn muszą zjednoczyć siły, aby pokonać potwora.
To kompletnie nowe zasady gry, które zmuszają do zerwania ze starymi przyzwyczajeniami i taktykami. Świetna zabawa, przynajmniej do momentu, kiedy nie trzeba tłuc wielkiego potwora przez pół godziny. Bo bardzo szybko regeneruje zdrowie.
Dodatkowo, z okazji DireTide, Valve wypuściło "groźną" wersję mapy. Z większą ilością pajęczyn, zombie, innymi minionami etc.
Jak świąteczna akcja specjalna, to z przytupem.
Konrad Hildebrand