Na dzień przed premierą, czyli koniec świata w World of Warcraft

Na dzień przed premierą, czyli koniec świata w World of Warcraft

marcindmjqtx
06.12.2010 16:02, aktualizacja: 07.01.2016 15:55

Co by nie mówić, co by nie narzekać, fenomen World of Warcraft nadal trwa i ma się dobrze. Na tyle dobrze, że Blizzard już jutro wypuszcza kolejny (po Burning Crusade i Wrath of the Lich King) dodatek do bodajże największego MMO w historii gier komputerowych. Zanim to jednak nastąpi, jak to zwykle bywa, sporą część zmian można zobaczyć już teraz. Zaś towarzyszące temu wydarzenia sprawiają, że nawet taki gracz jak ja, który swoją przygodę z WoW-em zakończył ładne parę miesięcy temu, zdecydował się wrócić, aby sprawdzić, co też tam się pozmieniało.

A pozmieniało się całkiem dużo!

Na początek najlepsza jak dla mnie rzecz, czyli całkowita zmiana talentów. Aby zbytnio nie wdawać się w szczegóły, napiszę ogólnie - mamy powrót do przeszłości! I to udany, bo dostosowany do obecnych trendów, gdzie jednak używa się innych czarów niż tylko podstawowe, jak to miało miejsce zaraz na początku premiery WoW-a. Napiszę na przykładzie maga, którą to klasę preferuję. W tej chwili mamy taką ilość talentów, abyśmy mogli wyspecjalizować się w zasadzie w jednej dziedzinie. Na 80 poziomie mamy do wydania jedynie 36 punktów, co powoduje, że trzeba określić się czy chcemy pójść w stronę Fire maga, Frost maga, czy Arcane maga. Z jednej strony to dobrze, bo od niektórych buildów głowa mogła boleć. Teraz jest to uproszczone i bardzo klarowne, zupełnie jak to było w podstawce WoW-a. Mnie pomysł Blizzarda przypadł do gustu i jest to ukłon w stronę graczy, których lwia część swojej "kariery" Warcraftowej przypada na okres wersji podstawowej.

W skrócie - całość zatoczyła koło i w pewnym sensie wróciliśmy do punktu wyjścia.

Zmienione zostały również poszczególne atrybuty, jak intelekt, zwinność, siła itp. Teraz na przykład nie mamy gemów z +spell power, za to intelekt podnosi oprócz ilości many, własnie ten współczynnik. To też ukłon w stronę przeszłości - kiedyś nie było w ogóle  przedmiotów (nie mówiąc o gemach), które dodawały +spell power. Uprościli tą sferę, ale jednocześnie nie na tyle, żeby odnosiło się wrażenie, że jest to krok wstecz, a cały zabieg jest cyt: "working as intended".

Jak to zwykle bywało, każdy nowy dodatek był poprzedzony różnorakimi wydarzeniami. Dziwnym byłby fakt, gdyby teraz ten element się nie pojawił. Wszystko po to, aby gracz lepiej wczuł się w powagę sytuacji, a jest ona dość nieciekawa. Upraszczając, oto bowiem zły smok, Deathwing, zapomniany przez wszystkich, postanowił wrócić i... zrobić porządki (według jego poczucia estetyki), przy pomocy czterech głównych żywiołów. Dość mocno wywrócił cały Azeroth na głowie, bo świat zmienił się diametralnie. Choćby taki Orgrimmar, który po ataku musiał zostać całkowicie przebudowany.

Pustynia Tanaris też nie jest już wyschniętym, wymarłym kawałkiem kontynentu. Pobliskie morze wylało na tyle, że woda podeszła pod samo Gadgetzan.

Na razie nie będę pisał o pozostałych miejscach - te sukcesywnie będę starał się Wam przedstawić w trakcie właściwej recenzji. Powiem tylko tyle, że graficznie gra została wzbogacona o nowe tekstury, bardziej szczegółowe obiekty, refleksy wodne czy też większą ilość różnorodnego zielska. Pomimo, że silnik gry już mocno leciwy, to jednak nadal może się podobać.

Wróćmy jednak do wydarzeń związanych z pojawieniem się głównego ancymona. Blizzard na szczęście przygotował masę atrakcji, żeby należycie wprowadzić nas w nowe realia. Zaczęło się niewinnie. Gdzieniegdzie pojawiały się zgromadzenia ludzi, którzy głosili koniec znanego nam świata. Potem było już tylko gorzej... Pojawiające się losowo portale, z których wychodziły zastępy żywiołaków, psuły krew tym, którzy dopiero zdobywali poziomy. Trzeba było je szybko zwalczać, aby nie rozprzestrzeniły się po wirtualnym świecie.

Mimo wszystko całość wymykała się spod kontroli i trzeba było ratować ludzi z okolicznych wiosek, jednocześnie zwracając uwagę czy aby wśród imigrantów nie ma wyznawców kultu Deathwinga, którzy chcieli zinfiltrować m.in. stolicę Hordy, Orgrimmar.

Mimo wszystko kontrole nie były na tyle szczelne, aby zapobiec przedostaniu się kultystów do środka. Przeprowadzali oni tajemne rytuały, a naszym zadniem było przeszkodzenie im w tym niecnym procederze. Czy się udało? Chyba niezbyt, bo...

... w efekcie zostaliśmy odpierać nawet zmasowane ataki wkurzonych żywiołaków, które ni stąd, ni zowąd pojawiały się szczególnie w Tunder Bluff i Orgrimmar, aby siać śmierć i zniszczenie.

Na razie sytuacja się uspokoiła. Niestety to chyba tylko cisza przed burzą... A jak duży to będzie deszcz dowiemy się już jutro! A tymczasem lecę zobaczyć, co też słychać w Azeroth.

Maciej Nowak

PS Z niepewnych źródeł wiadomo, że szykowane są jeszcze dwa dodatki do World of Warcraft. Nawet jeśli ten okaże się bardzo dobry, to czy naprawdę dalej jest sens wyciskać kolejne soki z tej już bardzo wyekploatowanej produkcji? Konkurencja przecież nie śpi, bo w przyszłym roku odbędą się premiery m.in. Tera Online i Guild Wars 2, a to mocni przeciwnicy...

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)