Na co komu Starfield w Game Pass? Na Steam sprzedaje się jak ciepłe bułki
To było do przewidzenia – szał na Starfield rozkręca się coraz mocniej. Efekt? Starfield trafił na listę bestsellerów Steama, w pewnej chwili wyprzedzając tam nawet dominujące ostatnio Baldur’s Gate 3. Pamiętajmy jednak, że mówimy tu o zamówieniach przedpremierowych, które wedle różnych źródeł powoli zbliżają się ponoć do 400 tysięcy.
Ktoś może powiedzieć teraz – "co to jest 400 tysięcy? Przy tak głośnym tytule, i to od studia, które dało nam legendarne już The Elder Scrolls: Skyrim, to chyba wręcz za mało." Faktycznie, jeśli porównywać ze wspomnianym już wcześniej Baldur’s Gate 3, który tylko we wczesnym dostępie na PC sprzedał się w ilości 2.5 miliona sztuk, to wynik Starfielda może wydać się mało imponujący. W tym przypadku warto jednak przypomnieć sobie, że gra już 6 września trafia również do Xbox Game Pass… które możemy mieć za dużo mniejsze pieniądze.
Mało tego Starfield już od dnia swojej premiery oferować będzie funkcję Xbox Play Anywhere, czyli kupujesz na jedną platformę, grasz też na drugiej. Tym bardziej dziwny wydaje się ów szał zakupowy na Steamie. Bo choć nie wiemy dokładnie jaką ilość z owych 400 tysięcy stanowią tam zamówienia wersji Premium, z bonusowym 5 dniowym wczesnym dostępem (bawić się będzie można już od 1 września), to jednak sam fakt osiągnięcia takiego wyniku sprzedażowego w preorderach może imponować.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wszak w Starfielda będzie można grać nie sięgając tak głęboko do portfela - wystarczy czasowy dostęp do usługi Xbox Game Pass. Poza tym, ile to już razy słyszeliśmy, że prawdziwi gracze nie kupują preorderów, bo to proszenie się o kłopoty. Najwyraźniej lubimy kupować kota w worku… albo w tym konkretnym przypadku Bethesda ma nas tak wielki kredyt zaufania, że czujemy w kościach, że to się nie może nie udać. A jak Wy myślicie?
Maciej Piotrowski, dziennikarz Polygamii