Myślicie, że bliska data premiery We Happy Few to efekt wykupienia Compulsion Games przez Microsoft?
14.06.2018 07:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Mam nadzieję, że nie zapomnieliście o tym tytule. Wszak ukaże się już niebawem.
Nie jesteśmy dziennikarskim molochem z dwudziestoosobowym składem autorów, dlatego w tak dramatycznych momentach, jak E3, musimy dokonywać pewnych wyborów. Postawiliśmy na gry oraz ich zapowiedzi. Marketingowy bełkot spadł na dalsze miejsce. Stąd ważna przecież informacja o tym, że Microsoft pochwalił się w Los Angeles nabyciem aż pięciu nowych zespołów deweloperskich, trafiła jako podpunkt do podsumowania konferencji.
Przypomnę: usłyszeliśmy o The Initiative, nowym studio w Santa Monica (gdyby na podstawie samej lokalizacji dokonali czegoś na rozmiar God of Wara!), Undead Labs, czyli autorach State of Decay, Playground Games od Forzy Horizon, przy którym byłem zaskoczony, iż „dopiero teraz”, Ninja Theory, a zatem ojców Hellblade: Senua’s Sacrifice czy „uwielbianego” DmC, oraz Compulsion Games - panów, co od lat męczą się przy We Happy Few.
We Happy Few E3 Story Trailer
Właśnie przy Compulsion Games można zobaczyć (załóżmy tak, bo może to zwykły zbieg okoliczności) korzyść finansowego wsparcia jednego z największych gigantów nie tylko naszej branży. We Happy Few było odwlekane niemal od momentu, w którym zacząłem codziennie pisać na Polygamii. Jasne, miało się ukazać tego lata lub tej jesieni, lecz przywykłem, by ich obietnicy nie brać na poważnie. Tymczasem rzecz, która przez dwa lata zdążyła zdobyć kilka nagłówków, wzbudzić gigantyczny hype, a potem właściwie zniknąć z większości radarów, w chwili nawiązania współpracy z firmą z Redmond od razu dostała konkretną datę premiery (10 sierpnia).
Zazwyczaj zakładamy, że„większość” konsolowców posiada pod telewizorem wyłącznie PlayStation 4. Dlatego fakt tego przedsięwzięcia Microsoftu może być dla „większości” nieco kłopotliwy. Takie Ninja Theory, gdy weszło na drogę pełnej niezależności (z której chybcikiem uciekło przy pierwszej okazji, zauważmy), planowało produkować swoje dzieła na wszystkie platformy. We Happy Few, w momencie, gdy miało zostać wydane przez Gearbox, również zmierzało na PS4, nie tylko Windowsa. I chociaż na równie późnym etapie developmentu mogłoby tak wyjść, że zakazana w Australii wariacja Bioshocka zaszczyci konkurencyjną konsolę (multiplatformowy Minecraft też należy dziś do Microsoftu), to przy Ninja Theory szansa są raczej równe zeru.