MX vs ATV Alive - recenzja
Właśnie zaczyna się sezon urlopowy, więc część miłośników motoryzacji chętnie zasiądzie za kierownicą sunących po wertepach motocykli lub równie emocjonujących quadów. Inni tej samej rozrywki będą szukać w MX vs ATV Alive. Czy to jednak dobry wybór?
21.06.2011 | aktual.: 30.12.2015 14:04
Nie jest to pierwsza gra z serii MX vs ATV, warto więc przypomnieć sobie przynajmniej kilka z nich - w 2005 roku mogliśmy pograć w Unleashed (poprzednia generacja), w 2007 w Untamed, a w 2009 w Reflex (generacja HD). Na przestrzeni lat, na różnych platformach ukazało się również sporo gier spod szyldu ATV. Raz lepszych, raz gorszych - trudno jednak mówić, aby którakolwiek z nich porwała tłumy, zdobywając również bardzo wysokie noty w branżowej prasie. Dlaczego o tym wspominam? Bo z MX vs ATV Alive jest podobnie. Gra nie ma szans na przedarcie się na salony, a jej wykonanie nie przypomina tytułów z górnej półki. Dla kogo jest więc ten tytuł?
Dla fanów motocrossu i quadów Zabrzmi to trywialnie, ale MX vs ATV Alive jest skierowane tylko i wyłącznie do maniaków tego typu sportów motorowych. Gra nie ma w sobie za grosz typowego arcade, co zdecydowanie działa na jej niekorzyść. Choć nie interesuję się tymi dyscyplinami sportu, to zdecydowanie przyjemniej jeździło mi się zarówno w Purze, jak i w rodzimym nail'd. Powód jest oczywisty - w tych dwóch pozycjach starano się jak najlepiej oddać luzacką, pełną frajdy zabawę na torze. Natomiast odpowiedzialna za Alive ekipa Rainbow Studios zupełnie o tym zapomniała. To przypadek czy zamierzone działanie? Nie wiem, ale wydaje mi się, że właśnie brak tego elementu jest jednym z najpoważniejszych błędów najnowszej odsłony MX vs ATV.
Bardzo trudno napisać coś dobrego o modelu jazdy. Zarówno kierowanie motorami, jak i quadami wydaje się drewniane, sztywne i nieprzyjemne. Przy pierwszym kontakcie z grą co chwila wypadałem z trasy (wtedy obraz blednie), miałem trudności z wyrobieniem się na zakrętach, a manewrowanie samym zawodnikiem niewiele pomagało. Podobnie ze sztuczkami - nie dość, że nie byłem w stanie wykręcić żadnego efektownego „triczka”, to kiedy balansowałem moim bohaterem w powietrzu, wyglądało to bardzo dziwnie i nienaturalnie.
Aż do znudzenia W MX vs ATV Alive nie ma trybu kariery, jedynie zestaw wyścigów dla jednego gracza. Początkowo odblokowane są jedynie dwa duże tory i ich dwie krótkie wariacje. Innymi słowy, twórcy dają nam na starcie jedynie dwie miejscówki - wszystko byłoby w porządku, gdyby ograniczenie to nie wiązało się z pewną zasadniczą kwestią. Aby odblokować kolejne tory, trzeba osiągnąć 10. poziom doświadczenia. Wyobrażacie sobie jeżdżenie non stop po tych samych dwóch trasach - krótszej bądź dłuższej? Ja chciałbym już o tym zapomnieć, bo dobicie do poziomu gwarantującego odblokowanie kolejnych wyścigów trwa naprawdę długo. Oczywiście jest i kolejna granica, tę jednak przekroczą jedynie ludzie o stalowych nerwach - kolejne trasy odblokowują się po osiągnięciu 25. poziomu doświadczenia. Ka-tor-ga.
MX vs ATV Alive: Sous Le Pont Hot Lap
Brzydko i z błędami Gra wygląda słabo. Tekstury i modele nie prezentują się zbyt dobrze. Dodajcie do tego monotonne tła i przeciętne oświetlenie, a otrzymacie wizualny pokaz, na który patrzy się bez przyjemności. Nie zauważyłem tu generacji HD i raczej nie wydaje mi się, aby graficy Rainbow Studios mieli w ogóle konkretny pomysł na zaprezentowanie zabawy w Alive. Niby można wiele pozmieniać zarówno w motorze jak i w samym zawodniku, jednak podczas właściwego wyścigu, poza kolorami, nie widziałem znaczącej różnicy. Jakby tego było mało, spotkałem się z przenikaniem obiektów, a w kilku miejscach zniknęły na chwilę tekstury.
O ile dźwięki pojazdów nie wybijają się ponad przeciętną, to bardzo przypadła mi do gustu oprawa muzyczna. Ostre, dynamiczne, gitarowe granie doskonale pasuje do tego typu sportu i od razu wyciszyłem wszystko poza muzyką. Jeśli lubicie tego typu granie, to ścieżka dźwiękowa MX vs ATV Alive stanie się dla Was najjaśniejszym punktem gry.
Samotnie i z przyjaciółmi Poza jednoosobową rozgrywką, w skład której wchodzą długie i krótkie wyścigi oraz całkiem przyjemna jazda typu „free roam”, Rainbow Studios oferuje wielosoobową zabawę na podzielonym ekranie i poprzez sieć. Tak zwany „split” działa nieźle, byłem natomiast bardzo zaskoczony rozgrywką przez Internet. Znalazłem chętnych do wspólnych wyścigów, nic się nie zawieszało, nie było lagów. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to każdorazowe, trwające okrągłą minutę oczekiwanie w lobby, gdzie nie można sprawdzić niczego poza kartą gracza. Później gra rzuca nas do wyścigu, gdzie znów czekamy kilkadziesiąt sekund i dopiero po jakimś czasie lądujemy na linii startu. Od razu ostrzegam - pomimo wyboru najłatwiejszej klasy, już na czwartym okrążeniu byłem daleko za pierwszą trójką. Do sieciowej zabawy nie zasiadają amatorzy, warto mieć to na uwadze.
Werdykt Zabawa w MX vs. ATV Alive zwyczajnie mnie zmęczyła, choć kilkakrotnie próbowałem się do niej przekonać. Nie znalazłem tu przyjemności z jazdy, odrzucił mnie sztywny model prowadzenia pojazdów i nuda, jaka wkrada się do zabawy w związku z małą liczbą dostępnych na początku wyścigów. Słaba, nieprzystająca do dzisiejszych gier wyścigowych oprawa, odrzuca już na początku. Fanów gitarowej muzyki zainteresuje ścieżka dźwiękowa, choć warto pamiętać, że od słuchania muzyki są płyty, a nie gry na konsole. Jeśli jesteście fanami tego typu pozycji i graliście w poprzednie odsłony, to doskonale wiecie, czego się spodziewać. Inni powinni zwyczajnie omijać ten tytuł szerokim łukiem, bo nie znajdą tu nic ciekawego. Macie ochotę na przygodę z quadami? Kupcie nail'd lub Pure - te zapewnią Wam zdecydowanie więcej frajdy. Jest jednak jedna bardzo pozytywna rzecz dotycząca MX vs. ATV Alive. Gra ma niższą od typowych konsolowych pozycji cenę - na aukcjach internetowych nówkę w foli kupicie za niecałe sto złotych. I to zarówno w wersji dla 360, jak i PS3. Nie skaczcie jeszcze jednak ze szczęścia pod sam sufit, bo to nowy pomysł THQ na sprzedaż niektórych gier, o czym pisaliśmy jakiś czas temu. Bardzo mi przykro, ale tak słaby tytuł raczej mnie do tego nie zachęci.
Ocena: 1/5 -Zapomnij! (Ocenę 1 otrzymują gry, które są najzwyczajniej w świecie ZŁE. Mają mnóstwo błędów, są wnerwiające i beznadziejnie wykonane. Nie dotykać nawet kijem).
Data premiery: 27.05.2011
Deweloper: Rainbow Studios Wydawca: THQ Dystrybutor: CD Projekt PEGI: 12 Egzemplarz gry do recenzji dostarczyła firma CD Projekt. Paweł Winiarski