Ms. Splosion Man - nie zadzieraj z dziewczynami w różu
Każdej kobiecie zdarzy się czasem wybuchnąć, to normalne. Ale jeśli dziewczyna ubiera się na różowo, emanuje kobiecością na kilometr i wybuchanie to jej główne zajęcie? Wtedy trzeba brać nogi za pas - no chyba, że to właśnie my nią będziemy. A tak właśnie jest w wydanym niedawno Ms. Splosion Man.
29.07.2011 | aktual.: 08.01.2016 13:22
Ekipa Twisted Pixel Games przedstawiła nam pierwszego wybuchającego bohatera w 2009 roku w platformówce Splosion Man. Niecodzienny sposób sterowania wydawał się najważniejszą cechą tego tytułu, a wysoki poziom trudności (szczególnie na późniejszych etapach) stanowił wyzwanie dla weteranów gatunku. Trzeba było poczekać aż dwa lata, aby zdolna ekipa poszła za ciosem i przygotowała kontynuacją, w której zobaczymy nową, jeszcze ciekawszą postać.
Sympatyczny, choć niebezpieczny Splosion Man został wreszcie złapany przez naukowców. W związku z ich gapiostwem, niespodziewanie powstało jednak jeszcze większe zagrożenie. Damska wersja wybuchającego stworka, która nie tylko porusza się w ten sam sposób (demolując otoczenie), ale też zalewa okolicę swoim landrynkowym wdziękiem. Świat musi się nieźle spiąć, bo na ucieczkę jest już chyba za późno. Róż, szpilki i damskie przeboje muzyki dance - jesteście na to gotowi?
Kabuuuum! Bohaterka gry w klasyczny sposób jedynie chodzi, ale to nie jest jej główny sposób poruszania się. Nie potrafi normalnie skakać, więc podobnie jak heros ze Splosion Man, wybuchając przeskakuje w kolejne miejsca. Takich wybuchów można wykonać maksymalnie trzy z rzędu, ewentualnie później podładować serię, ślizgając się chwilę po ścianie lub dotykając podłoża. Wybuch w okolicy specjalnych elementów planszy wystrzeliwuje postać zdecydowanie dalej - nie bójcie się jednak, że przeoczycie takie miejsca. Tylko z ich pomocą uda się przejść niektóre fragmenty etapu. Brzmi niecodziennie? Bo takie właśnie jest. Jeśli jednak opanujecie podstawowe techniki „skoków”, frajda płynąca z pomysłowego rozwiązania będzie ogromna.
Mieni się kolorami tęczy Grę charakteryzuje zdecydowana i jaskrawa kolorystyka. Osoby, które nie są odporne na wylewający się z ekranu róż, powinny mieć na uwadze fakt, że jest go tu bardzo dużo. Do tego sporo - tak, naprawdę sporo - kolorowych wybuchów. Ms. Splosion Man wygląda świetnie i działa bardzo płynnie. Kolejne lokacje stworzone są tak, żeby gracz nie mógł się nimi znudzić. Sporo czasu poświęcono drobnym szczegółom, jak na przykład animacjom w tle. Pieczołowicie przygotowane miejscówki i postacie cieszą więc oko, zachęcając do zaliczania kolejnych plansz.
Jest więcej niż pewne, że zwrócicie dużą uwagę na warstwę dźwiękową gry. Po pierwsze, w tle przygrywa wpadająca w ucho muzyka, po drugie trudno przejść obojętnie obok tego, co w kwestiach wokalnych robi bohaterka gry. Co jakiś czas wydaje z siebie dziwne dźwięki albo podśpiewuje pod nosem przeboje Britney Spears czy Spice Girls. Wielki plus za pomysł - świetnie pasuje do koncepcji.
Ms. Splosion Man 'Level 2-9' Walkthrough with Shoes
Zabawnym trybem jest Two Girls, One Controller. Jak sama nazwa wskazuje, jednym padem sterujemy aż dwiema postaciami. Nie polecam osobom, które cierpią na problemy z koordynacją ruchów rąk. Potraktujecie to raczej jako ciekawostkę, albo ewentualnie wyzwanie po przejściu wszystkiego innego, co można w Ms. Splosion Man przejść. Nazwa tego trybu niebezpiecznie skojarzyła mi się z pewnym filmikiem, który swego czasu krążył po sieci - ale może nie będę drążył (że tak powiem) tematu.
Do kolejnych etapów przechodzimy dzięki prostej mapce, która części graczy przywiedzie na myśl tę znaną z gier o Mario. Ms. Splosion Man w trybie dla pojedynczego gracza powinna starczyć Wam na około 5-7 godzin zabawy. Doliczcie do tego kooperację oraz tryb hardcore, który odblokujecie po przejściu kampanii. Masa skakania (czy raczej wybuchania) po platformach, jak by na to nie patrzeć.
Warto wymienić kilka nowości, jakie zaimplementowano do sprawdzonego modelu rozgrywki. Na mapach znajdziemy między innymi trampoliny, a także ściany lub konkretne punkty, które wpływają na moce bohaterki. Niekończące się wybuchy pomagają w pokonywaniu dużych odległości, zamrażanie utrudni nam natomiast zabawę. Pojawią się fragmenty rozgrywki, w których trzeba będzie przeskakiwać z jednego latającego pojazdu na drugi (pojazdy podobne do tych znanych z animowanego serialu o rodzinie Jetsonów). Średnio mi się to podobało - ich kruszące się kopuły trochę zasłaniają postać, przez co łatwo spaść, a to po kilku próbach budzi frustrację.
Werdykt Choć zasadniczo wykorzystano tu trzon rozgrywki ze Splosion Mana, to od samego początku można zauważyć sporo nowości. Dopracowano mające na karku dwa lata pomysły, posypano je pudrem ślicznej oprawy, dodając jednocześnie zdecydowanie bardziej zakręcone poziomy. Wszelkie lęki o powtarzalność zabawy są więc nieuzasadnione. Mogę śmiało powiedzieć, że Ms. Splosion Man jest pozycją zdecydowanie lepszą od pierwowzoru, a przecież tamten tytuł oferował masę frajdy. Przygody wybuchowej landryny to świetny wybór dla każdego fana platformówek - a jeśli jeszcze nimi nie jesteście, to może właśnie wesoła panienka Was do nich przekona. Świetny sposób na wydanie 800 MSP. Paweł Winiarski