Mrocznie, klimatycznie i wcale nie łatwo, czyli nasze wrażenia z Gord
Słyszeliście o Gord? Jeśli nie to zalecamy nadrobić zaległości, bo to nietypowe połączenie strategii, city buildera i mrocznej gry przygodowej mocno zanurzonej w słowiańskich klimatach, za którym stoi niewielkie polskie studio, może już wkrótce trochę namieszać na listach najciekawszych nadchodzących premier.
30.06.2023 17:16
Przyznam szczerze, że sam niewiele wiedziałem o Gord jadąc na specjalny pokaz tejże gry do Monachium. Owszem, obiło mi się o uszy, że to taki mroczny słowiański Frostpunk ze szczyptą Wiedźmina i Settlers, ale poza tym nic. Ot jakoś ten tytuł przez ostatnie tygodnie skutecznie umykał mojej uwadze, która zajęta była Diablo IV, Aliens: Dark Descent i Final Fantasy XVI. I wiecie co? Dobrze się stało, że sam mogłem przekonać się czym tak naprawdę jest Gord. I choć nie dane mi było zbyt długo pograć w udostępnione demo, to już wiem, że mix gatunkowy będzie tu naprawdę srogi.
Gord urzeka
Moja pierwsza myśl po odpaleniu gry – "gdzie tu ci Settlersi? To przecież bardziej Age of Empires 2, z budowaniem własnej osady". Im dłużej jednak grałem w Gord tym więcej pojawiało się nowych elementów. A to podczas misji raczeni jesteśmy przygodowym wątkiem, z przerywnikami filmowymi na silniku gry, a to znowu na pierwszy plan wybijają elementy survivalowe, gdy musimy wysyłać naszych mieszkańców poza Gord, by zbierali tam surowce.
Otaczająca nas puszcza jest mroczna i pełna niebezpieczeństw - trzeba więc naprawdę uważać, gdzie w danej chwili są nasi podopieczni. Szczególnie że w Gord nie dysponujemy niekończącymi się zasobami ludzkimi. Tu każdy mieszkaniec ma własną historię, przypisaną profesję (która da się zmienić) oraz imię. Pojawienie się zaś nowego osadnika to w zasadzie losowe wydarzenie komunikowane na ekranie podobnie jak to miało miejsce we Frostpunku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czemu o tym wspominam? A bo w Gord można łatwo się na tym sparzyć. Gdy w jednym z początkowych zadań miałem odszukać pewnego kartografa postanowiłem wysłać po niego tylko jednego osadnika, który akurat miał przypisaną profesję tropiciela/zwiadowcy. I cóż – to był błąd. Okazało się, że po drodze czyhają wilki, które szybko rozprawiły się z moim koleżką.
Co gorsze, nie miałem kogo po niego wysłać, bo stwierdziłem, że wcześniej wybuduje odpowiednie budynki i dozbroję resztę mojej "drużyny". Efekt? Nie było już kogo ratować, bo kolega zszedł, a ja zostałem z jednym osadnikiem mniej, co później miało swoje konsekwencje.
W Gord nie brakuje jednak ciekawych, oryginalnych mechanik. O wszechogarniającym mroku puszczy już wspominałem, prawda? Ale o powiązanym z tym szaleństwie już nie. Okazuje się bowiem, że jeśli wyślemy naszych osadników gdzieś w głąb puszczy, a na dodatek w pobliżu będą czaić się przeciwnicy to po jakimś czasie mogą im puścić nerwy, włączy się im tryb obłędu i kłopoty gotowe. Jak temu zapobiec? Sposobów jest kilka, ale przyznam szczerze nie do końca udało mi się ogarnąć powiązane z tym rozwiązania.
Zresztą nie tylko te, bo Gord dość słabo tłumaczy co, gdzie i jak najlepiej zrobić. Nawet stawianie kolejnych budynków w osadzie niemal zawsze zostawiało mnie z pulą pytań – "A dlaczego tak? Co jeszcze da się z tym zrobić? I dlaczego nie mogę ustawić go inaczej?"
Za to sama osada, gdy odpowiednio już ją rozwiniemy, może się podobać. I to na tyle, że kilkukrotnie złapałem się na robieniu zbliżeń tylko po by zobaczyć animacje kąpiących się w balii, obrabiania drewna czy modłów składanych w kapliczce. Świetnie prezentuje się też sam styl graficzny, choć szkoda, że jest on w Gord tak nierówny.
Gord odrzuca
Niestety, Gord ma też trochę za uszami. Grałem co prawda tylko nieco ponad godzinę (ograniczenia pokazu i samego dema), ale tyle wystarczy by zauważyć bolączki tego tytułu. Dziwnych ujęć podczas przerywników filmowych nie będę się czepiał, bo Gord, jak na grę indie, wygląda bardzo dobrze. Niestety, nie mogę tego samego powiedzieć o rozgrywce.
Poruszanie się jednostkami po puszczy, gdy widok zasłaniają nam drzewa, a my mamy tylko obwódkę wokół naszych postaci, do przyjemnych rzeczy nie należy. A już szczególnie gdy akurat dojdzie do starcia z przeciwnikiem. Ja przypłaciłem taką walkę śmiercią 3 osadników co właściwie na tamten moment kończyło zabawę (akurat miałem wykonać zadanie dla bossa – tak, Ci również w Gord się pojawiają).
Niestety, niełatwo zarządza się też samymi mieszkańcami. Niby nie ma ich zbyt wiele (przynajmniej na początku zabawy), ale gdy nagle mamy rozdzielać im zadania, zmieniać profesje, dozbrajać, wysyłać na misje i jeszcze pilnować, żeby czasami nagle gdzieś się w tym wszystkim nie pogubili, to wówczas robi się niemały dym. Może do premiery gry twórcy zdołają to poprawić, ale na razie wyglądało to tak sobie.
Ciekawość zawsze zwycięża
Mogę na Gord narzekać, a jednak wyszedłem z pokazu mocno zaintrygowany. I to na tyle, że miałem ochotę na więcej. Gra ma naprawdę duży potencjał. Fabuła wydaje się ciekawa i nieźle rokuje, a oryginalnych pomysłów na rozgrywkę tutaj nie brakuje. Czy będzie z tego hit? Możliwe. Oby tylko twórcom udało ten tytuł odpowiednio dopracować.
- całkiem interesująco zapowiadająca się fabuła
- ciekawy mix gatunkowy
- oryginalne mechaniki
- świetny, mroczny klimat
- niezłe udźwiękowienie
- przyjemna oprawa wizualna, szczególnie naszej osady
- miejscami mało czytelna grafika
- niełatwe zarządzanie osadnikami
- przydałby się więcej samouczków i bardziej zrozumiałe komunikaty
Maciej Piotrowski, dziennikarz Polygamii