Można już zagrać w Terrarię na Androidzie, ale nie każdemu się to podoba
Fani Terrarii mają niemały powód do radości - mogą zagrać w swoją ulubioną grę na Anroidzie. Nie wszystkim jednak się to podoba. Przede wszystkim - nie podoba się samym twórcom tej produkcji.
Prace nad Terrarią - dwuwymiarową grą łączącą cechy Minecrafta, platformówki, RPG i paru innych rzeczy - zostały już zakończone. Jeden z twórców oświadczył jakiś czas temu, że zamierza teraz wziąć się za inną produkcję, drugi natomiast postanowił zrobić sobie wakacje. Nie będzie już nowych dodatków, wersji ani portów.
Pewien fan Terrarii, Brad Gearon, bardzo chciał jednak zobaczyć ten tytuł na Androidzie. Dwa miesiące zajęło mu przygotowanie programu Branches, który przenosi grę na tę platformę. Co więcej, w żaden sposób nie ingeruje w nią samą. Nie ma mowy o żadnej "nielegalności" - do działania potrzebna jest oryginalna kopia Terrarii. Jeśli szukacie dokładnych informacji na temat tego, jak to działa, zajrzyjcie na tę stronę.
Teoretycznie wszystko jest legalnie. Tak się jednak składa, że jeden z twórców Terrarii poprosił autora Branches o zarzucenie tego projektu. Tłumaczył, że prace nad grą mogą się już nie toczyć, ale ciągle jest ona jego prawnie chronioną własnością.
Gearon nie zrobił tego. Ukończył swój port i obecnie sprzedaje go za 5 dolarów.
Sieć wrze.
Z jednej strony, twórcy Terrarii zaprzestali już prac nad grą. Sami więc nie zrobią portu na Androida.
Z drugiej, ciągle mają prawa do swojego dzieła.
Z jednej strony, Gearon chce zarabiać na popularności Terrarii.
Z drugiej, przygotowanie portu na pewno nie było łatwe i też zabrało mnóstwo czasu i wysiłku.
Poza tym jego program nie ingeruje w samą Terrarię.
Kto ma w tym wypadku rację? Czy Gearon łamie prawo? Czy postępuje niemoralnie, działając wbrew woli twórców oryginalnej gry? A może jest po prostu niczym producent nieoficjalnych akcesoriów do konsol i nie można mieć mu niczego do zarzucenia?
Mam wrażenie, że to problem trochę nie do rozwiązania...
Tomasz Kutera