Możliwość pożyczania sobie gier z cyfrowej dystrybucji nie umarła wraz z pierwotną wizją Xboksa One
Microsoft rozważa powrót do idei, która przyświecała konsoli firmy na samym początku, a potem zniknęła razem z wymogiem logowania się do sieci raz na 24 godziny.
16.03.2016 10:09
W rozmowie z Game Informerem Mike Ybarra zdradził, że Microsoft przygląda się temu, jak w ekosystemie obejmującym wszystkie sprzęty do grania napędzane Windowsem 10 rozwiązać kwestię dostępu do cyfrowych gier.
Zdaniem Ybarry rozwiązanie Microsoftu ma jednak być prostsze i pozwalać nam na więcej niż dzielenie się grami z rodziną czy przyjaciółmi na Steamie. Przypomnijmy, że tam dostęp do udostępnionej biblioteki gier ma naraz tylko 1 osoba. Teoretycznie na Xboksie One również możemy ustawić dzielenie się biblioteką gier z jedną osobą przez ustawienia konsoli domowej. Ale mimo wszystko jest to bardziej obejście ograniczeń niż sensowne, systemowe rozwiązanie ważnej z punktu widzenia konsumenta kwestii.
Czy tego chcemy czy nie cyfrowa rewolucja postępuje. Firma SuperData w 2014 roku ogłosiła moment przełomowy, gdy w okresie świątecznym gry w formie cyfrowej sprzedały się lepiej od tradycyjnych pudełek.
W styczniu 2016 roku podała, że sprzedaż cyfrowych gier na konsolach wzrosła w stosunku do analogicznego okresu poprzedniego roku o 30%, na PC o 33%. Pudełka może szybko ze sklepów nie znikną, ale trend jest oczywisty, co pokazują wyniki sprzedaży Fallout 4 w dniu premiery. A choć popularność cyfrowej sprzedaży rośnie, to ona sama wciąż nakłada na graczy ograniczenia. Warto docenić prokonsumenckie działania Steama, choć umożliwienie łatwej refundacji gier jest pewnie bardziej wynikiem kolejnych wpadek z dużymi premierami na PC. Ale cyfrowej gry wciąż nie możemy oficjalnie odsprzedać czy komuś pożyczyć. A przecież w momencie premiery cyfrowa dystrybucja zwykle nie ma szans konkurować ceną z tradycyjną. Zwłaszcza na konsolach.
Nie chcę wyciągać zbyt wielu wniosków z kilku słów Mike Ybarry, ale każdy zwiastun uczynienia cyfrowej dystrybucji bardziej przyjazną konsumentowi powinniśmy doceniać. Może fakt, że Microsoft w wyniku przegranej wojny na sprzedaż konsol musi przymilać się do klientów, by nie stracić ich na dłużej, wyjdzie nam na dobre. Od kilku lat szefowie Sony i MS wzajemnie się komplementują i przestali wbijać sobie noże w plecy. Ale jakaś rywalizacja o nasze portfele jednak by się przydała. Jeśli nie na moc sprzętu czy tytuły na wyłączność, to może właśnie na takie udogodnienia jak większa swoboda w dysponowaniu swoim cyfrowym katalogiem gier.
[źródło: GI]
Maciej Kowalik