Move okiem miłośnika Wii Remote
W temacie PlayStation Move powiedziano i napisano już tak wiele, że choćbym stawał na głowie, to nie wymyślę nic nowego. Nie znaczy to jednak, że spojrzenie na kontroler ruchu Sony z perspektywy kogoś innego niż typowy posiadacz PS3 nie będzie ciekawe. Jak widzi ten sprzęt gracz lubiący pomachać Wii Remote?
01.01.2011 | aktual.: 15.01.2016 15:46
Wii stoi przy moim telewizorze od prawie dwóch lat i nie było niechcianym prezentem, nietrafionym zakupem, nie jest też gadżetem upiększającym wnętrze. Kupiłem je do grania, zarówno w proste gierki wykorzystujące kontrolery ruchu, jak i klasyczne pozycje od Nintendo, których próżno szukać u konkurencji. Z perspektywy czasu uważam ten zakup za niezwykle udany - znalazłem wszystko, czego szukałem. Zobaczyłem też, jak dużo frajdy daje wymachiwanie przed ekranem pilotem i gruszką - zrozumiałem, że Nintendo to magia, a nawet najprostsza gra na Wii potrafi wciągnąć na długie godziny i każe zapomnieć o nowoczesnych tytułach wyciskających wszystkie soki z mocnych konsol generacji HD. Dzięki Wii można zrewidować podejście do elektronicznej rozrywki i tego, co jest najważniejsze w grach. Bo liczy się ciekawy pomysł i innowacyjność, a tego zestawowi Wii Remote plus Nunchuk nie można odmówić. Jednego można było się jednak spodziewać, naśladowca musiał się pojawić.
Move trafiło do mnie późno, bo dopiero wczesną zimą. W zasadzie nie jedno, a dwa redakcyjne Move'y miały mi umilić zimne, grudniowe wieczory, a przy okazji pozwolić przetestować na własnej skórze dobrodziejstwa ruchowych pomysłów Sony. Japoński kontroler ze świecącą kulką niejednokrotnie porównywany był z Wii Remote i nikogo nie powinno to dziwić. Choć zastosowana technologia jest inna (kamera), to zasada działania praktycznie taka sama. Co więcej, różdżka pozwala na to samo, co ulepszony przystawką Wii MotionPlus kontroler Wii Remote. Dlaczego Sony, znane przecież z innowacyjności (DVD w PS2, Blu-ray w PS3) kopiuje i próbuje wykorzystać znany od lat sposób zabawy? Trudno jednoznacznie prorokować, ale w głowach szefów firmy znanej z produkcji telewizorów musiała pojawić się idea Wii z możliwością wyświetlania grafiki HD. Czyżby uważali, że posiadaczom stacjonarnego sprzętu Nintendo brakuje mocy i najsłabsze na rynku urządzenie zbliża się już do złomowiska?
Pierwszy cios Odstawmy na bok spekulacje i domysły, skupiając się na tym, co najważniejsze, czyli grach. Obdarowano mnie hojnie - Sports Champions, EyePet Move Edition, Singstar Dance, Start the Party i The Shoot. Oczywiście to pierwsza generacja gier i trzeba pamiętać, że dziewicze kroki z nowym kontrolerem nigdy nie należą do najłatwiejszych. Mając to na uwadze, stwierdzam wszem wobec, że oprócz sympatycznych EyePetów (które notabene były tak samo sympatyczne jak w wersji bez obsługi Move), wszystko już na Wii widziałem, wymachując rękami w ten sam sposób, doświadczyłem identycznej rozrywki. Oczywiście z gorszą oprawą, bez HD i znaczka PS3. Sony nie chciało na nowo odkrywać Ameryki, tylko wybrało ścieżkę już wydeptaną przez swojego japońskiego konkurenta. To niby źle? Oczywiście, że nie - jeśli obok Waszej lśniącej (lub modnej ostatnio - matowej) PS3 nie stoi mała, zgrabna konsolka z podświetlanym slotem na płyty. Bo jaki jest sens kupowania drugiego przedmiotu serwującego dokładnie takie same funkcje?
Pilot bije różdżkę Skoro już wiemy, że Move nie rzuciło mnie na kolana, pora na kilka konkretnych porównań. Sports Champions wygląda nieźle i wykonaniem bije na głowę Wii Sports i Wii Sports Resort razem wzięte. Wyjaśnijcie mi jednak, dlaczego przyjemność czerpana z zabawy koślawymi ludkami Mii jest nieporównywalnie większa od wcielania się w wygimnastykowane ślicznotki z długimi nogami i przylansowanych typów z żelem na włosach? Nie chodzi absolutnie o to, że Nintendo było pierwsze - takie podejście byłoby niesprawiedliwe w stosunku do Sony. Ojcowie Mario lepiej wyczuli, co kręci graczy w sportowych dyscyplinach. Nie jest to jak najlepsza oprawa wizualna ani próba pokazania prawdziwego sportu, ale quasi-sportowe zabawy, które spodobają się zarówno dzieciom, jak i niezwiązanym na co dzień z grami, dorosłym. Singstar Dance to prawie to samo, co Just Dance, które jest przecież słabsze, brzydsze i zrobione delikatnie rzecz ujmując na odwał - zupełnie nie wiem czemu sprzedało się tak wyśmienicie. Macie Wii? W takim razie nie potrzebujecie zabawy ze Sports Champions i Singstar Dance, choć to przecież na pierwszy rzut oka wyższa półka i tytuły, których nie wstyd pokazać.
Runda druga Ogromnym rozczarowaniem była dla mnie rezygnacja z implementacji Move w LittleBigPlanet 2. Od premiery kontrolera do wydania gry Media Molecule minęło już tyle miesięcy, że gracze mogą poczuć się zawiedzeni. Specjalne demo pokazało, że można, więc o co chodzi? W kontekście szmacianek warto wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy. Mianowicie poziomy z obsługą Move będą, ale tylko jako etapy dodatkowe, a ja przyzwyczajony do codziennego wykorzystania Wii Remote i Nunchuk nie kupuję takiego rozwiązania. Dlaczego tylko opcjonalnie, skoro kontroler nie kosztuje mało? Świetnie strzelało mi się w The Shoot, ale chcę "celowniczków" na miarę House of The Dead: Overkill, a nie bezkrwawego pociągania za spust. Kilka tygodni temu miałem okazję przetestować Resident Evil 5, trzymając w dłoniach Move. Powtórzę opinię fanów serii, którzy podobnie jak ja wiele obiecywali sobie po tym połączeniu. Coś nie dograło, bo nikt takim sterowaniem na kolana nie został rzucony, a brak implementacji Move w standardowej wersji gry jest, lekko mówiąc, nie fair. Czemu sterowanie kontrolerem ruchu nie rozkochało w sobie graczy, skoro ten sam pomysł genialnie wręcz sprawdził się w wydanym na Wii Resident Evil 4?
To co mam, zupełnie mi wystarczy Move mnie nie rozczarował. Wykonanie sprzętu jest bardzo dokładne, odpowiednio go wyważono, a kolorowe kulki prezentują się stylowo. Odrobinę kłopotliwy jest średnio giętki przewód od kamery i jakość rejestrowanego obrazu. Fizyczna instalacja i obsługa jest banalna, ale bez instrukcji nie wiedziałem na przykład, dlaczego Move miga i konsola go nie widzi - okazało się, że sprzęt się rozładował. Dwie różdżki to świetna sprawa, choć jeśli chcecie bawić się na sto procent, musicie kupić Navigation Stick. Parowanie różdżki z padem teoretycznie powinno się sprawdzić, ale to rozwiązanie niewygodne i nie warto się męczyć. Jak więc widzi Move gracz lubiący cisnąć na Wii? W grach z użyciem kontrolerów ruchu nie szukam pięknej grafiki i realistycznego odwzorowania prawdziwych sportów czy sytuacji. Chcę dostać masę frajdy, a tego niestety w przypadku obecnej generacji gier na Move nie poczułem. Wiecie dlaczego? Bo w tym temacie "rozdziewiczyło" mnie już dawno temu Wii. Mogę śmiało powiedzieć, że jeśli macie w domu najcichszy sprzęt tej generacji, kupowanie Move jest bez sensu, przynajmniej w aktualnie dostępnej ofercie oprogramowania. Trzymam jednak kciuki, bo urządzenie ma potencjał i trzeba mieć nadzieję, że nikt go nie zaprzepaści.
Paweł Winiarski