MotorStorm: Apocalypse - na żywo z umierającego miasta
Na przestrzeni ostatni kilku lat seria MotorStorm zabrała graczy na wysuszone przez słońce bezdroża, na buchającą roślinnością wyspę, a także skute lodem pustkowia. Umieszczenie następnej gry w mieście wydawało się być oczywistym pomysłem. Jednakże nikt nie powiedział, że miasto to nie może być właśnie trawione przez trzęsienia ziemi, tornada i inne katastrofy.
25.08.2010 | aktual.: 07.01.2016 15:56
Umówmy się - 2012 nie było najlepszym filmem na świecie. Z całego tego festiwalu graficznych fajerwerków zapamiętałem najlepiej scenę ucieczki limuzyną przez rozpadające się przedmieścia Los Angeles. Pojazd pędził, ziemia rozstępowała, budynki waliły się w gruzy, nie wiadomo co wybuchało obok. Obłęd. Taki właśnie jest MotorStorm: Apocalypse.
W całkiem udanym Split/Second: Velocity władza nad wybuchami została oddana w ręce graczy - mogli oni używać elementów otoczenia jako pułapek służących do eliminacji rywali i wygrania meczu. Apocalypse jest trochę mniej nieprzewidywalne. Trasy zostały dokładnie oskryptowane przez twórców w jednym konkretnym celu: aby wywrzeć na graczu jak największe wrażenie.
"Efekciarstwo" nowego MotorStorma jest obliczane pod tryb dla pojedynczego gracza. Na początku kampanii przyjeżdża on do Miasta. Na skutek tajemniczego kataklizmu zostało opuszczone przez większość mieszkańców, jednakże na ich miejscu pojawili się bandyci, przestępcy, wynajęci przez rząd najemnicy, którzy mieli zaprowadzić porządek, a także... maniacy wyścigów, którzy stwierdzili, że to wymarzony teren do zawodów. Jakby tego było mało, siły natury jeszcze się nie uspokoiły i dorzucają swoje trzy tektoniczne grosze do całej sytuacji.
MotorStorm ma dać graczowi relację z pierwszej ręki z ginącego miasta. Jeśli w trzecim wyścigu kampanii runie jakiś budynek, to na wszystkich kolejnych trasach przebiegających w jego pobliżu nadal będzie znajdował się w gruzach. Na początku miasto ma jeszcze jako-tako wygląda, pod koniec twórcy obiecują, że otoczenie będzie coraz bardziej przypominać tytułową apokalipsę, choć raczej z wykluczeniem udziału Czterech Jeźdźców.
Dwie trasy, które miałem okazję przetestować zdawały się znajdować raczej na środku gry. Jezdnia dopiero zaczynała być rozrywana przez ruchy płyt tektonicznych, a lawa tryskała ze studzienek kanalizacyjnych podczas ostatniego okrążenia. Większość wydarzeń została dokładnie zaplanowana i nie ma tu miejsca na losowe zdarzenia inne, niż kolizje z przeciwnikami. Jasne, gdy po raz 50 jedzie się po tej samej trasie można odczuwać lekką nudę na widok rozpadającego się w ten sam sposób budynku czy wybrzuszającej jezdni, ale Simon Benson z Evolution Studios stwierdził, że gdyby było to losowe, to gracze nie mieliby możliwości poznawać trasy, a przez to, radzić sobie na niej coraz sprawniej i osiągać lepsze czasy.
3D czy HD? Przykład MotorStorm: Apocalypse pokazuje, że technologia 3D znajduje się dopiero na początku drogi do masowego wykorzystania w grach wideo. Ścigałem się po dwóch trasach, tej, którą Evolution pokazywało na E3 i tej, którą przywiozło specjalnie na Gamescomie. Obie wyświetlane w 3D, w porównaniu z tradycyjnym obrazem, wyglądały gorzej jeśli chodzi o takie rzeczy jak ząbki czy straszące gdzieś w tle piksele. Jednakże coś za coś. Grafika może być te oczko-dwa niżej, ale wrażenie zanurzenia w świat jest niezastąpione.
Na trasie z E3 nie było tego tak jeszcze widać, na pierwszym planie cały czas znajdował się gigantyczny spoiler, samochody wyglądały jak zbyt lekkie pudełka. Na trasie z Gamescomu gra zdawała się być bardziej dopieszczona, być może te dwa miesiące prac robią taką różnicę.
*w MotorStrom: Apocalypse istnieje możliwość potrącenia biegających po trasie ludzi. Jednakże po bezkrwawym zderzeniu ofiara podnosi się i biegnie dalej. Nie ma za to żadnych dodatkowych punktów.
Większość graczy będzie jednak na razie grać w Apocalypse tradycyjnie i mogą spokojnie szykować się na pełne wrażeń widowisko. Cytując Bensona, "MotorStorm jest hollywoodzką wersją wyścigów" i nie jest to wcale aż taka duża przesada. Uczucie prędkości jest odpowiednie, ale mi bardziej spodobało się wszystko to, co dzieje się na trasie i wokół niej. Mijani ludzie* rzucają butelkami z benzyną, coś się wali, coś wybucha. Wrażenie uczestnictwa w kompletnym chaosie jest świetne. A przy tym wygląda znakomicie.
W trybie dla wielu graczy najciekawiej zapowiada się edytor zasad. Jeśli komuś znudzi się tradycyjny wyścig "kto pierwszy na linii mety ten wygrywa", nic nie stoi na przeszkodzie, aby stworzył własny pakiet zasad - np. "kto pierwszy rozbije 10 przeciwników" lub "kto najdalej skoczy z trzeciej rampy". Choć nie będzie można tworzyć własnych tras, w końcu to nie ModNation Racers, to edytor ma być niezwykle rozbudowany - w końcu ma być dokładnie tym samym narzędziem, z którego korzystają twórcy gry.
Wraz z postępami, gracze będą otrzymywać dostęp do kolejnych ulepszeń i modyfikacji pojazdów, także wizualnych, więc każdy będzie mógł kierować tym, co lubi - w końcu do dyspozycji zostanie oddane pięć klas pojazdów.
Co mi się podobało:
- chaos i zniszczenie, w 3D jeszcze bardziej wzmocnione
- tryb kampanii zapowiada się interesująco
- edytor zasad brzmi świetnie
Co mi się nie podobało:
- jakość grafiki w trybie 3D jest wyraźnie gorsza niż w HD
Dotychczasowe gry z serii MotorStorm zbierały na ogół porządne recenzje i zyskały sympatię graczy. MotorStorm: Apocalypse gatunku wywracać do góry nogami nie zamierza, ale myślę, że dostarczy słusznej dawki emocjonujących wyścigów. Premiera przewidziana jest na początek 2011 roku.
Konrad Hildebrand