MotorStorm: Apocalypse - już graliśmy. W 3D!
To drugi tytuł (po Killzone 3), który udowadnia, że 3D w grach może być przełomowe.
Co to jest? Nie wiem, czy muszę Wam wyjaśniać, co to za gra. Wyobraźcie sobie MotorStorma w dużym, zniszczonym mieście, które dosłownie się rozpada. Jeśli graliście w Split/Second i pamiętacie otoczenie, które miało wpływ na wyścigi - to tutaj jest bardzo podobnie.
Tak się właśnie czułem, wjeżdżając do tunelu, w którym zaraz zostałem zmieciony z powierzchni ziemi przez Wielkie Coś, Co Nagle Wypadło Zza Rogu. Szczerze mówiąc, to nawet nie wiem, co to było, bo nowy MotorStorm jest tak szybki i efektowny. A skąd próba ratowania głowy? Ze względu na niezwykle plastyczne i realistyczne efekty 3D!
Naprawdę, efekt "wow" jest bardzo silny. Zaczynając od pada w menu, który wygląda, jakby można go było po prostu wyjąć z ekranu, poprzez niesamowity model samochodu, który wyglądał jak mała zabawka (z kierowcą jako kukiełką!), aż do wszystkich ważnych z punktu widzenia rozgrywki "przeszkadzajek" - bloków betonu, ciężarówek czy rozwalającej się powierzchni.
MotorStorm jest jak dobry, holywoodzki, bardzo drogi film akcji, tyle że teraz to Wy znajdujecie się w centrum wszystkich wydarzeń. Na ekranie panuje chaos, ale to dobry chaos, taki, który podnosi ciśnienie. Na brak emocji narzekać nie można: po 20 minutach zabawy postanowiłem przełączyć się na kamerę ze środka pojazdu - i tego już mój zmęczony organizm nie wytrzymał. Było po prostu za szybko.
Jeszcze kilka słów o grafice. Dzieje się bardzo dużo, na telewizorze wyświetlana jest masa detali. Naprawdę nie wiem, jak oni sobie poradzili z tym wszystkim w technologii 3D. Brawo.
Najlepsze - Immersja - no ja tam byłem, słowo daję
- Szybkość - 3D jeszcze bardziej przyśpiesza gry
Najgorsze - Przesyt - cała ta akcja jest świetna, ale co za dużo, to niezdrowo. Poczułem się przez tę grę zdominowany
Werdykt Hit. Kolejna gra 3D, która ma sens.
Radek Zaleski