Mothergunship - bullet hell z innej perspektywy
Joe Mirabello musi uwielbiać wszelkiego rodzaju gnaty.
Inaczej być nie może jeśli jego pierwsza solowa gra nosiła tytuł Tower of Guns, a druga nazywa się Mothergunship. I choć nie jest sequelem, to mocno bazuje na poprzedniczce.
Niby FPS, ale jednak bliżej mu do wymagającego od gracza baletu pomiędzy zalewającymi planszę pociskami i gatunku bullet hell, niż współczesnych strzelanin. No, z wyjątkiem ostatniego DOOMa, który takie uwijanie się w ukropie między przeciwnikami i pociskami przywrócił do łask w pięknym stylu.
MOTHERGUNSHIP - Announcement Teaser [PC, PS4, Xbox One]
W przeszłości facet pracował m.in. nad Titan Quest i Kingdoms of Amalur, ale po upadku 38 Studios robi na własny rachunek gry, w których pierwsze skrzypce gra uzbrojenie. Czy Tower of Guns było fajne? Zależy kogo zapytać. Na pewno było bezpretensjonalne, a autor wprost twierdził, że miała to być zabawa na godzinkę-dwie. Dlatego wiele elementów było losowych, a każda rozgrywka inna. Może nawet macie tę grę, bo w 2015 roku wylądowała w Plusie.
Tak samo będzie zresztą w Mothergunship. Autor obiecuje też największych bossów, jakich widziały gry FPS. Daty premiery jeszcze nie ma, ale zagramy na PC, PS4 oraz Xboksie One.
Maciej Kowalik