Mortal Kombat X - recenzja
Po ponad 20 latach na rynku Smocza Seria próbuje pokazać, że wciąż jest liczącym się graczem w gatunku bijatyk.
15.04.2015 | aktual.: 30.12.2015 13:19
Miejmy to za sobą - Mortal Kombat X jest świetny. Debiut serii na nowej generacji konsol wypadł okazale, gra ocieka klimatem i obfitą zawartością, nowe postaci nieźle komponują się z resztą, a do tego doskonale bardzo przyjemnie się gra.
Miałem spore obawy. Po doskonałym Mortal Kombat z 2011 roku, który postawił na powrót do korzeni - tak jeśli chodzi o postaci i historię, jak i rozgrywkę w 2D - mogło być różnie. Pamiętamy przecież, co działo się po pierwszej trylogii - MK4 zawodził na każdym polu, zwłaszcza jeśli chodzi o nowych bohaterów. Na szczęście analogie okazały się chybione, a MKX rozwija udanie myśl przewodnią z poprzedniej części.
Po pokonaniu Shao Kahna wszechświat staje w obliczu kolejnego zagrożenia, niesionego przez czarnoksiężnika Quan Chi i Shinnoka, niegdyś Starego Boga. Ziemskie siły z Raidenem na czele odpierają inwazję Czeluści, w której udział wzięły między innymi demoniczne wersje Liu Kanga i Kung Lao.
Akcja przenosi się 20 lat do przodu, gdy światu znów grozi niebezpieczeństwo. Spotykamy lekko przyprószonego siwizną Johnny'ego Cage'a i wiecznie młodą Sonyę Blade, ale przede wszystkim nowicjuszy, będących krewniakami znanych wojowników. O nich później. Pora na mięso.
Jajecznica Jaki jest Mortal, każdy widzi. Ujęte w 2D połączenie szybkiej akcji, prostych combosów, specjali, rzutów, przejęć i chwytów. Jest dynamicznie i widowiskowo.
Po włączeniu gry pierwszym wrażeniem nie będzie "O, stary dobry Mortal", lecz... "O, jak w Injustice". Po części chodzi o design postaci, ale przede wszystkim wykorzystanie aren w starciach. Obiekty do użycia są podświetlone i czy to będzie lina pozwalająca przeskoczyć na drugi koniec planszy, czy zwłoki topielca do ciśnięcia w rywala, nie możemy tej funkcji nadużywać - określa to wskaźnik staminy. Sprawdza się to nieźle i dodaje kolejny element do konstruowanej na bieżąco strategii walki. Oczywiście wracają X-Raye, czyli brutalne, jeszcze bardziej efektowne łamania po naładowaniu specjalnego paska. Pasek niepełny przydaje się z kolei przy specjalach, wzmacniając ich siłę lub dodając dodatkowy cios.
...Cassie Cage. Johnny i Sonya nie próżnowali
Każda z postaci ma po 2 sztuki Fatality na stanie, przy czym druga kombinacja jest nieznana - odblokowujemy ją dopiero w Krypcie za zdobyte monety lub... kupujemy za realną gotówkę żetony pozwalające odpalić tzw. "łatwe Fatality". Takie czasy. Podkreślam jednak, że nie chodzi o to, że Fatality wykonuje się łatwo (bo normalne kombinacje również są proste), ale fakt, że można robić drugi typ Fatality bez mozolnego odblokowywania go w Krypcie, na czym można spędzić kilkadziesiąt godzin. A kończące kombinacje to oczywiście znów pełna fantazja - Sonya likwiduje przeciwnika za sprawą drona, Scorpion robi dziurę w przeciwniku pokazując bijące serce, a Kung Jin dziurawi strzałami każdy otwór w czaszce.
Brutality? Również jest na pokładzie. I znów, jedno jest dostępne od razu, a kilka kolejnych zablokowane. Sposób ich odpalenia jest bardziej problematyczny od Fatality. Po pierwsze, trzeba spełnić określone warunki (na przykład mieć ponad połowę paska energii), a po drugie, odpalamy je zadając jeden, określony cios na koniec walki. Czyli nie po komendzie Finish Him/Her, lecz wcześniej, gdy przeciwnik ma "żyletkę" energii. Rzecz nie jest łatwa, ale wchodzi na ambicję. A są jeszcze Faction Kills, o których zaraz. Każdą kombinację i zwykły cios można sobie przenieść na ekran zaznaczając go gwiazdką w menu ciosów, co oszczędza fatygi każdorazowego wchodzenia do opcji.
Mortal Kombat X
Największą zmianą względem poprzedniej części jest fakt, że przed walką wybieramy dla postaci jeden z trzech stylów. Początkowo traktowałem to jako niepotrzebne udziwnienie - po co bowiem kazać uczyć się trzech sposobów gry każdym bohaterem? Myślałem, że na serio potraktują to wyłącznie turniejowi wyjadacze. Ale po sprawdzeniu tego w praniu stwierdzam, że pomysł jest dobry. Przede wszystkim style nie różnią się diametralnie - to zazwyczaj kilka innych kombinacji. Dzięki temu uczymy się w zasadzie jednej postaci, ale wybieramy ten styl, który oferuje nam więcej ciosów pasujących do naszej strategii.
Tym sposobem grając Sonyą możemy do repertuaru ciosów dorzucić przywoływanie drona lub zagrania garotą. Sporo zmienia się w przypadku Johnny'ego Cage'a, który w trybie kaskadera może przywołać „stroboskopową” poświatę, pozwalającą atakować hologramami. W przypadku Kenshiego czy Scorpiona dostajemy do dyspozycji różne typy broni. Ale w niektórych przypadkach doszło do zwyczajnego podzielenia już znanych specjali na style - Sub-Zero jako Wielki Mistrz może stawiać lodowe klony i ciskać nimi, jako Kriomanta dysponuje lodowym mieczem, a jako Niezłomny może zasłaniać się tarczą.
Mózg roz...walony!
Rynsztok szaszłyk Świeży narybek nie odziedziczył na szczęście umiejętności bardziej znanych krewniaków w stu procentach i próbuje wnieść coś swojego do zabawy. Cassie Cage strzela z pistoletu, Jacqui ma nawet więcej strzelających zabawek do dyspozycji, Takeda wywija mieczem bądź łańcuchami, a Kung Jin nieźle razi sobie z łukiem.
To nie koniec nowych twarzy. W Pozaświecie poznajemy jego nowego lidera, Kotal Kahna, owadopodobną wojowniczkę D'Vorah (kapitalnie zaprojektowana!), Ferra/Torr - małą kobietę podróżującą na zamaskowanym gigancie, oraz Errona Blacka, chłodnego rewolwerowca.
Choć nastawiałem się, że moją faworytką będzie D'Vorah, rzucająca robakami i atakująca owadzimi odnóżami, nie gra mi się nią łatwo - minie trochę czasu, zanim ją opanuję. Podobnie rzecz ma się z Erronem Blackiem, który wyczynia cuda z rewolwerem. Kotal Kahn to ociężały wojownik stylizowany na azteckich bogów, ciężcy w ruchu i ciosach są również Ferra/Torr. Znacznie bardziej przystępny wydaje się z początku ziemski zastęp - który z kolei odstaje od swoich pozaziemskich kolegów pod kątem zaprojektowania.
Reszta 24-osobowego składu to już dobrzy znajomi - od Scorpiona i Sub-Zero, przez Ermaca i Kano, na podstarzałych Liu Kanga i Kung Lao. Dla osób zamawiających grę wcześniej czeka jeszcze Goro (można go też znaleźć w sklepach, wypatrujcie stosownej nalepki na folii z polską wersją językową gry), zaś w DLC Kombat Pack czekają Jason z "Piątku 13", Predator, Tanya i Tremor. Na tym nie koniec, bo w trybie fabularnym skrzyżujemy pięści między innymi z Sindel i Baraką. Łatwo się domyślić, że te postaci (a pewnie też Strykera, Nightwolfa i innych nieobecnych) znajdziemy dopiero w DLC. Wydawca nie dzieli się na razie tą informacją, zapewne nauczony doświadczeniem po aferze z Evolve.
Lot trzmiela Ubolewam, że w MKX nie wraca gra w duetach i tryb wyzwań, niemniej nowinki próbują to wynagrodzić. Podstawowym trybem zabawy w singlu (nie licząc fabuły) są wieże, czyli rzecz towarzysząca serii od zarania dziejów. Tu jest ich jednak dużo i różnią się od siebie liczbą przeciwników, zasadami oraz modyfikatorami - przykładowo teren w trakcie walki się przesuwa, spadają na nas granaty, tempo pojedynku jest znacznie szybsze lub nie można używać zwykłych ciosów. W rywalizacji o to, kto najszybciej i najsprawniej przejdzie wieżę, można stanąć w sieci. W niej nie brakuje też innych zabawek, z których najtreściwsza wciąż pozostaje walka 1 na 1. Na PS4 nie odnotowałem opóźnień utrudniających grę w sieci. Osobnym trybem związanym z wieżami są Żyjące Wieże, gdzie zasady zmieniają się w regularnych odstępach czasu, na przykład co godzinę.
Mortal Kombat X
Nowinką są frakcje. Na początku wybieramy jedną z grona Lin Kuei, White Lotus, Brotherhood of Shadow, Black Dragon i Special Forces - i zdobywamy punkty w grze na jej konto, wypełniając określone zadania, które dostajemy co 24 godziny. Póki co działa to dziwnie, bo menu pokazujące wykonanie zadań często się resetuje. Przynależność do Frakcji pozwala wykonać specjalne Faction Kills, co powiększa liczbę możliwych wariantów zakończenia starć do naprawdę imponującej puli. W trybie frakcji są też dostępne specjalne tryby gry, ale póki co zostają zablokowane.
Zdobywane w każdym trybie monety służą do odblokowywania rzeczy wszelkiego rodzaju w Krypcie. Ta wraca w MKX w formie... dungeon crawlera, w którym poruszamy się w trybie FPP, naciskamy wskazany przycisk, gdy zaatakuje nas pająk i zdobywamy przedmioty, które pozwalają otworzyć nowe miejsca. Świetnie pomyślana, klimatyczna rzecz, gdyby nie jeden szkopuł - ceny za fanty są w Krypcie bardzo wysokie i zdobycie wszystkich oznacza naprawdę dużo grania. A jeśli ktoś chce mieć odblokowaną zawartość w Krypcie, może to sobie zapewnić za kilkadziesiąt złotych...
Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj
Sznurowadło Mortal Kombat X wygląda świetnie, w pełni pokazując moc drzemiącą w nowych konsolach. Dużo dzieje się zwłaszcza w tle, na które trudno zwrócić uwagę przy zadymie na ekranie. W drewnianym porcie fale rozbryzgują się o pomost, w lesie widać biegającą z tyłu zwierzynę, a na targu w niby-bliskowschodnim klimacie warto wytężyć wzrok, by dostrzec odległe detale. Fachowo wyglądają ruchy postaci i ich ciosy - zwróćcie uwagę, jak kapitalnie prezentuje się "zamrażarka" Sub-Zero, stopniowo pokrywająca przeciwnika lodem. Siła walk tkwi w takich detalach.
Odkładając na bok brzydkie praktyki w kwestii zarabiania dodatkowych pieniędzy na i tak nietaniej grze, Mortal Kombat X jest kawałem doskonałego mordobicia. Można narzekać na przepakowane podbródkowe, które zabierają więcej energii od wielu combosów, gatunkowi wyjadacze znajdą też pewnie niuanse przeszkadzające w zabawie, ale MKX zdecydowanie uniósł ciężar oczekiwań. Jest ładny, grywalny i wypełniony atrakcjami, pokazując, że jest "życie po życiu", a właściwie "życie po odświeżonych pierwszych trzech częściach gry, które wciąż tak kochamy". MKX też można pokochać i właśnie zmykam na randkę.
PS Zgadniecie, skąd się wzięły śródtytuły?
Marcin Kosman
Platformy:PS4, Xbox One, PC (PS3 i Xbox 360 - 3 czerwca) Producent: NetherRealm Studios Wydawca: Warner Bros. Dystrybutor: Cenega Data premiery: 14.04.2015 PEGI: 18 Wymagania: Intel Core i5-750, 2,67 GHz / AMD Phenom II X4 965, 3,4 GHz, 3 GB RAM, karta graficzna: NVIDIA GeForce GTX 460 / AMD Radeon HD 5850
Testowaliśmy wersję na PS4. Screeny pochodzą od redakcji.