Monster Hunter: World sporo ryzykuje, przenosząc się na nowoczesne platformy
Ale wiadomo, że bez ryzyka nie ma G-Ranka.
21.06.2017 13:16
Zapowiedź Monster Hunter: World należy do najmilszych zaskoczeń tegorocznego E3. Porzucenie platform przenośnych, wejście serii w "nową" generację, mocny policzek w twarz Nintendo, a do tego wyjątkowo dobrze ukrywany projekt (produkcja tytułu trwa ponoć od ponad trzech lat). Dzieje się. Jedna z trzech najchętniej kupowanych serii w Japonii na pecetach, Xboksie i PS4 - czyli sprzętach raczej "drugiego wyboru" dla tamtejszych graczy? Jednocześnie pierwszy tak wyraźny sygnał, że Capcomowi zależy na publiczności anglojęzycznej. Z wielką chęcią będę śledził losy tej produkcji.
MONSTER HUNTER WORLD Gameplay PS4
Tak wyraźna zmiana oznacza wiele potencjalnych problemów. Seria do perfekcji opanowała formułę, którą teraz będzie musiała znacząco przebudować. Cytując Ryozo Tsujimoto w wywiadzie dla GameSpotu:
Przypominam, że z myków "ucieczki" korzystały wcześniej także bestie. Uciekały do innych aren, gdy podupadały w walce. O wiele łatwiej będzie ruszyć w pościg, gdy cały czas będziemy widzieć, gdzie kieruje się boss. Koniec z przypadkowymi sytuacjami, w których akcja staje na dwie minuty, a gracze biegają po lokacjach jak poparzeni, żeby odnaleźć uciekiniera. "Istotne, by cały klasyczny sposób zabawy działał w kontekście tego, co zrobiłeś z mapą - to było nasze podejście" - dodaje producent.
MONSTER HUNTER WORLD Gameplay Walkthrough Part 1 PS4/Xbox One/PC - Developer Demo
Już oglądając zwiastun na E3 zauważyłem, że Monster Hunter stanie się teraz grą bardziej "wertykalną". Nowe materiały (a jest sporo oglądania, częstujcie się) tylko to potwierdzają. Wszystkie kultowe potworki będą musiały poruszać się jakoś po tych nowych, wielopoziomowych lokacjach. Jak niektórzy z Was mogą podejrzewać - trwająca od trzech lat produkcja oznacza zignorowanie wszystkich nowości, jakie widzieliśmy w Generations, czyli Artów i styli walki. Wracamy do tego samego zestawu umiejętności u wszystkich graczy. Nie cieszy mnie to szczególnie - po siedemdziesięciu godzinach wykorzystywania przewag, które dawał mi "styl skoczka", muszę oduczyć się swoich ulubionych strategii. Nie zobaczymy za to nowych broni. World pozostaje przy dotychczasowych czternastu rodzajach.
Prawdopodobnie szykuje się bomba. Jak uzależniający jest Monster Hunter, wie każdy, kto kiedykolwiek dał mu z piętnaście godzin swego życia. A gdy tak konserwatywna marka, dotychczas preferująca metodę małych kroczków, szykuje się do największego skoku w swoich dziejach, mnie pozostaje tylko trzymać kciuki, by nic przy okazji nie sknocili. Kto wie, może w 2018 roku w Monster Huntera będę grał z Bartkiem Stodolnym?
Adam Piechota