MMO, w którym zamiast smoka zabija nas starość?

Jeżeli podoba Wam się nieco bardziej życiowe podejście do zabawy w sieciowe RPG, możecie zainteresować się zrzutką na Chronicles of Elyria.

MMO, w którym zamiast smoka zabija nas starość?
Patryk Fijałkowski

Ufff, ekipa z Soulbound Studios wie, jak zareklamować swoje MMO tak, żeby już przy pierwszym zdaniu zasygnalizować, wykrzyczeć niemal: nie chcemy być klonem WoW-a! Trzeba im przyznać, że plany mają ambitne, co jednak w tym gatunku jest całkiem częste. Gorzej bywa z realizacją, ale jeśli tylko twórcom uda się uzbierać 900 tysięcy dolarów - a start kampanii pokazuje, że raczej nie będzie z tym problemu - wiele rzeczy może się udać.

Po kolei jednak - na Kickstarterze pojawiło się MMORPG zatytułowane Chronicles of Elyria. Główną atrakcją gry ma być fakt, że średni cykl życiowy jednej postaci wynosić będzie od 10 do 14 prawdziwych miesięcy. Przez ten czas nasz bohater z piętnastolatka stanie się około stuletnim starcem... a potem umrze. Tak na amen. My natomiast wykorzystamy jego duszę i zreinkarnujemy się w nowej postaci w silniejszej formie.

Oczywiście w trakcie gry zdarzy nam się też ginąć tak klasycznie, od miecza, strzały czy zakrapianego alkoholem upadku z wysokości, i nie będzie to oznaczać konieczności tworzenia kolejnego herosa. Te "mniejsze" zgony skrócą po prostu ogólny czas życia postaci, przybliżając go do ostatecznego światełka w tunelu. Ciekawe czy twórców inspirowała mechanika zastosowana w doskonałym Chronosie, gdzie każda śmierć kosztuje nas rok życia?

Official Chronicles of Elyria - Pre-Alpha First Look

Im ważniejszą osobistością będziemy w Elyrii, tym większy ciężar będzie miało każde wyzionięcie ducha. Jako przykład studio podaje króla (tak, w Chronicles of Elyria ewidentnie możemy być królem), który wystarczy, że zginie 4-5 razy i już zestarzeje się na tyle, by na stałe opuścić świat. Także with great power comes great responsibility czy coś w ten deseń.

Ale starzejący się i umierający bezpowrotnie herosi to nie jedyny element mający nadać grze nieco więcej realizmu i wyróżnić ją spośród zalewu innych MMO. Wyobraźcie sobie, że nasza postać... nigdy się nie wyloguje ze świata. Kiedy my będziemy offline, poczynania bohatera przejmie sztuczna inteligencja - a to doszlifujemy wtedy umiejętności, a to będziemy prowadzić nasz sklep albo bronić się przed najeźdźcami... Ciekawe w takim w razie jakie będą limity miejsc na poszczególnych serwerach?

Obraz

Pytam o to również dlatego, że świat w Elyrii ma mieć zniszczalne otoczenie, nieodnawialne zasoby i dynamiczne questy, które zmienią się w zależności od potrzeb NPC-ów. Wszystko to składa się na plac zabaw, na którym gracz może bardzo dużo namieszać. Zostaniemy królami, poprowadzimy farmy, stworzymy własne miasta, zawrzemy z innymi graczami najróżniejsze umowy i spłodzimy z nimi dzieci... Do tego dojdą wszystkie łakocie typowej gry survivalowej w rodzaju unikania głodu czy pragnienia. Jeśli zechcemy, damy też sobie oczywiście w mordę - system walki ma być bardzo responsywny i zręcznościowy. Twórcy wypierają znane z WoW-a automatyczne atakowanie czy milion umiejętności z cooldownami na rzecz wojowania za pomocą lewego i prawego przycisku myszki oraz łączenia uderzeń w skomplikowane combosy, które zaprojektujemy sobie sami.

No dobrze, a jak za to wszystko zapłacimy? Twórcy porównują swój model biznesowy do ery automatów - otóż za 30 dolców otrzymamy jedno życie, czyli wspomniane od 10 do 14 miesięcy gry jednym bohaterem. W trakcie rozgrywki otrzymamy też Story Points za wykonywanie zadań fabularnych, a te natomiast będziemy mogli później wymienić na kolejne Sparks of Life, czyli rzeczone "życia". Tak czy inaczej brzmi to jak dosyć kontrowersyjny model, bo co jeśli ktoś po dwóch miesiącach będzie chciał zagrać zupełnie innym bohaterem? Będzie musiał wydać kolejne 30 dolarów na "żeton"? A jeśli ktoś stanie się królem, a potem nieopatrznie zginie kilka razy i po zaledwie kilku miesiącach skończy jako starzec?

Obraz

Cóż, to tylko jedna z niewiadomych jakie wiążą się z tym intrygującym MMORPG. Pocieszyć może fakt, że twórcy nie są tylko jakimiś tam marzycielami, którzy ubzdurali sobie swoją wielką, czadową i niezwykle złożoną grę sieciową, gdzie będą pięciogłowe smoki błyskawic i wojny narodów. Ekipa składa się z byłych pracowników Bungie czy Pandemic, do tego zainwestowała już pół miliona dolarów w preprodukcję, a następne pół ma zapewnione przez inwestorów. Teraz chce dostać od graczy jeszcze 900 tysięcy. Aktualnie uzbierali już 257 tysięcy, a do końca zbiórki zostało jeszcze 30 dni. To rokuje dobrze dla sukcesu kampanii.

Czy rokuje dobrze dla sukcesu samej gry? Z pewnością, ale przy projektach tak złożonych zbyt wiele rzeczy może pójść nie tak. Trzymamy jednak kciuki, bo pomysły, które ma Soulbound Studios, brzmią intrygująco. Kilku fanów MMORPG-ów z pewnością chętnie zestarzałoby się w Elyrii.

[źródło: Kickstarter]

Patryk Fijałkowski

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.