Miyamoto: Nie wszystko musi być w 3D
Wieloletni staż naszej branży dobitnie pokazuje, że gry dwuwymiarowe starzeją się znacznie wolniej, niż te w 3D. Do dziś jest wiele osób świetnie bawiących się przy starych częściach Mario (te z NESa i SNESa są wciąż w czołówce sprzedaży na Virtual Console), podczas gdy choćby pierwsza część Virtua Fightera może wywołać co najwyżej czkawkę. Dlaczego zatem gry dwuwymiarowe są od dłuższego już czasu ignorowane? Bo są mniej spektakularne, ot co. Na szczęście są twórcy, którzy w tym biegu ku nowoczesności nie zapominają o czymś ważniejszym.
23.11.2009 | aktual.: 14.01.2016 15:02
Nie uważam, aby wszystko musiało być w 3D, ani też ponieważ widzimy ostatnio więcej gier w 2D, nie uważam też, abyśmy musieli wracać ze wszystkim do 2D. Myślę raczej, że ludzie zdają sobie sprawę jakie zalety mają gry 3D, a równocześnie pamiętają jakie były atuty gier 2D. Jeśli gra jest w 2D, potrzebujesz odwagi aby nie przywiązywać się aż tak do wrażeń wizualnych gier, tylko naprawdę wyciągnąć jak najwięcej z samej rozgrywki. Przy czym jednocześnie Shigeru delikatnie zasugerował, że stawiający na oprawę tak naprawdę niekoniecznie mają pomysł na samą rozgrywkę. I chociaż nie zawsze Miyamoto ma rację, tak tutaj trudno mu jej nie przyznać. Szkoda jedynie, że to właśnie dla takich benchmarków jest największy rynek zbytu, a pozycje mniej widowiskowe i bardziej innowacyjne spychane są na drugi plan. No ale taki jest rynek, a jaki popyt, taka podaż. Nie ma co się wściekać na EA czy Activision, że klepią to samo w kółko - gdyby gracze nie kupowali, to by nie klepali. Wkurzajmy się sami na siebie. A Nintendo zostawmy wymyślanie rozgrywki w 2D tak, aby była zabawna i wciągająca. Póki co idzie im przednio.
[via d'toid]