Mike Ybarra z Microsoftu: "Nie wiem, czy wciąż żyjemy w czasach, w których musimy mieć duże tytuły na wyłączność"
Mnie się wydawało, że kwestia ta nie podlega dyskusji. Inaczej nie byłoby tych wszystkich "time exclusive'ów" czy "console launch exclusive'ów".
Microsoft na wiosnę podał specyfikację techniczną (i nową nazwę) Xboksa One X. Bebechy konsoli robią wrażenie, zwłaszcza w zestawieniu ich z ceną. Zabrakło jednak nowych gier na wyłączność - czegoś, co sprzedałoby nam tę konsolę. Podobnie było na E3. Otwierające konferencję Metro Exodus jest przecież multiplatformą. Gamescom też nie przyniósł żadnych nowości w tym temacie - targi trwają, a Microsoft chwali się w Kolonii czterema grami na wyłączność, które pojawią się jeszcze w tym roku. A nawet nie chwali, tylko o nich wspomina, ustami Mike'a Ybarry dodając, że exclusive’y nie są tak ważne, jak kiedyś.
W okolicach premiery Xboksa One X pojawi się więc tylko Forza Motorsport 7, Super Lucky's Tale, Cuphead i PlayerUnknown's Battlegrounds, przy czym ten ostatni we wczesnym dostępie, nie będąc konsolowym "exem" Microsoftu.
Premierze PS4 Pro też nie towarzyszyło morze premier. Podobnie jak Xbox One X, konsola Sony wystartowała z ładniejszymi wersjami starszych gier (Uncharted 4, The Last of Us, inFamous). Tyle tylko, że po nowym roku dostała masę tytułów na wyłączność. I nawet jeżeli nie wszystkie z nich wyciskały ostatnie soki z PS4 Pro, to na pewno zachęcały do kupna nawet tej starszej konsoli Sony. Yakuza, Nier, Persona, Horizon: Zero Dawn, do tego ostatnie letnie premiery pokroju Crash Bandicoot N. Sane Trilogy, Hellblade, WipEout i samodzielne DLC do Uncharted. Przyszły rok będzie bardzo mocny - do połowy 2018 ma wyjść wszystko, co widzieliśmy na E3. W obozie Microsoftu mówi się natomiast o State of Decay 2 i Crackdownie. Nawet najwięksi fani Microsoftu muszą przyznać, że nie wygląda to zbyt zachęcająco.
Może nie musi? Może w dobie multiplatformowych lokomotyw od Bungie, EA, Rockstar czy Bethesdy, obietnica najładniejszej konsolowej wersji rzeczywiście wystarczy? Spójrzmy na najlepiej sprzedające się pudełkowe gry wideo w Europie* pierwszej połowy bieżącego roku kalendarzowego.
Zelda na Switcha i Wii U i Horizon: Zero Dawn wkradły się do kilku zestawień, ale tak naprawdę rządzą multiplatofrmy od Rockstar, EA, Konami, Ubisoftu czy Activision. Na liście nie ma tych wszystkich japońskich perełek na PS4, o których wspomniałem dwa akapity wcześniej.
W tym szaleństwie jest więc metoda? Xbox One bez gier na wyłączność, po premierze X-a, ma szansę zostać hitem? Oby, bo chodzą słuchy, że Microsoft nie zarabia na swoim growym oddziale.
Dziennikarz Eurogamera spytał o to w tym samym wywiadzie Mike'a Ybarrę. Odpowiedzi nie uzyskał.
Wcześniej też pada zapewnienie, że firma „inwestuje w Xboksa więcej niż kiedykolwiek wcześniej”. Wciąż nie odpowiada to jednak na zadane przez dziennikarza pytanie i nie rozwiewa czarnych myśli, jakie pojawiają się po tego typu branżowych tweetach.
[ttpost url=" https://twitter.com/ZhugeEX/status/899721510599917568"]
Byłoby naprawdę dobrze, żeby Xbox One X chwycił, a Microsoft wrócił do równej walki z Sony, tak jak kiedyś Japończycy wrócili z PS3 na zdominowanym przez Xboksa 360 konsolowym rynku. O wiele bardziej podobają mi się takie analogie i potencjalne scenariusze niż przypominanie historii Dreamcasta...
Paweł Olszewski
* w Europie, bo tutaj Xbox One jest w jeszcze większej defensywnie niż w Stanach Zjednoczonych