Mike Pondsmith i William Gibson o Cyberpunku 2077
Ile jest cyberpunka w Cyberpunku?
12.06.2018 | aktual.: 12.06.2018 13:25
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
CD Projekt podzielił graczy, nie ma co. Ledwo zobaczyliśmy zwiastun i od razu powstały dwa obozy. Widać to chociażby na komentarzach w wątku poświęconym trailerowi gry z E3. Nie będę tutaj bronić argumentów mojego obozu, bo chciałam zwrócić uwagę na dwa głosy - Williama Gibsona oraz Mike'a Pondsmitha.
William Gibson, autor kultowych tytułów "Neuromancer" (1984), opowiadania "Johnny Mnemonic" (1981), na którego podstawie w 1995 roku powstał film z Keanu Reevesem, czy "Mona Liza Turbo" (1988) powiedział:
Ale ciekawe jest też to, co ma do powiedzenia Mike Pondsmith, czyli ojciec- założyciel systemu RPG Cyberpunk 2020, który współpracuje ze studiem jako konsultant. Na Reddicie w wątku Cyberpunk zamieścił, co następuje:
Posłuchajcie jego obszernej wypowiedzi na temat samego uniwersum:
Pondsmith zwraca uwagę na to, że większość ludzi sądzi, iż cyberpunk to połączenie wielkich broni, mrocznych ulic i niebezpiecznych typów w prochowcach. Jednak istota cyberpunka jest o wiele bardziej subtelna; traktuje on bowiem o kuszących aspektach korupcji i ogólnym zepsuciu. Jego warstwa fizyczna wcale nie musi być brudna albo ponura. Ale już psychiczna i społeczna jak najbardziej.
W swojej wypowiedzi sprzed roku, którą można znaleźć na serwisie RockPaperShotgun Pondsmith skrytykował znany tytuł Deus Ex. Ogólnie założenie świata mu się podobało, ale już to, że technologia wynosiła głównego bohatera ponad ludzi - nie. Uważa on bowiem, że technologia powinna być częścią zwykłego, szarego życia i powinna być pozbawiona otoczki niesamowitości.
Warto zwrócić uwagę na jedno - już w 2013 rok pracownicy studia CD Projekt w wypowiedzi dla IGN mówili, że w Cyperpunku 2077 ma być sporo punka. Nie chcą kreować mrocznego świata pełnego smutku, nie robią nic pokroju "Blade Runnera". Porównali swoją koncepcję do filmów Tarantino.
Czy zatem na pewno powinniśmy być zaskoczeni zwiastunem?