Firma RockStar zasłynęła serią Grand Theft Auto. Już za kilka dni właściciele pecetów poznają inny, niezwykle ciekawy produkt tego przedsiębiorstwa - grę Midnight Club 2. Wkracza on właśnie do amerykańskich sklepów i... jest tam wyczekiwany z nie mniejszym napięciem niż Need For Speed: Underground. Edycja przeznaczona dla konsoli Playstation 2 zebrała już, bowiem znakomite recenzje i gracze liczą, że podobny los spotka wersję PC.Wydaje się, iż rzeczywiście tak może się stać. Siła Midnight Club 2 nie leży przecież w sprawnym marketingu czy sławie Grand Theft Auto 3, z którym gra ta dzieli silnik graficzny. Nie leży też w popularności części pierwszej, zatytułowanej po prostu Midnight Club - jedynka była dobrą zręcznościówką, lecz nawet nie marzyła, by stanąć w szranki z którąkolwiek z części Need For Speed. O potencjale Midnight Club 2 świadczy przede wszystkim dobry pomysł, świetne wykonanie i doskonała grywalność.Autorzy gry musieli naoglądać się Szybkich i wściekłych - ich gra opowiada, bowiem o nielegalnych wyścigach ulicznych. Zasady są proste, gdyż... nie ma zasad. Jest za to start oraz położona w zupełnie innej części miasta meta. Trzeba tylko wskoczyć do samochodu, dać po garach i dojechać do niej. To wszystko! Gracz sam wybiera trasę, po której pędzi, sam decyduje się na wypad na skróty bądź pościg głównymi ulicami (które mogą być przecież zakorkowane). Czasem tylko musi zaliczyć jakieś check-pointy - ale tylko wówczas, gdy organizatorzy wyścigu dojdą do wniosku, że należałoby utrudnić zabawę.W Midnight Club 2 dostępne są trzy miasta: Los Angeles, Paryż i Tokio. Każde z nich uzbrojono oczywiście w punkty charakterystyczne, doskonale znane turystom z całego świata. Nie brakuje jednak zwykłych, obstawionych blokami uliczek, ciasnych przelotówek i wielopoziomowych skrzyżowań. Same miasta nie zostały wiernie oddane - autorom gry chodziło przede wszystkim o odwzorowanie na ekranie ich klimatu i zaprojektowanie takiej siatki ulic, by dostarczyć graczom wielu pozytywnych wrażeń. Samochodów przygotowano trzydzieści rodzajów. Firma Rockstar, podobnie jak w przypadku GTA: Vice City, zrezygnowała z zakupu licencji, lecz zaprojektowała takie pojazdy, które przypominają oryginalne wozy. Wystarczy rzucić okiem na zamieszczone obok obrazki, by się przekonać, że pojazdy nie są wyssanymi z palca konstrukcjami paru uzdolnionych grafików, a podrasowanymi (niech żyje tuning) samochodami z rzeczywistości. W grze pojawiają się też motocykle.Gra wygląda naprawdę bardzo ładnie - nic dziwnego, działa na silniku stworzonym na potrzeby GTA: Vice City i tylko odrobinę przemodelowanym. Modele samochodów zaskakują szczegółowością, zwłaszcza w porównaniu do takiego Downtown Run, zaś sama zabawa ma charakter czysto zręcznościowy. A fabuła? Standard. Jesteś młodym człowiekiem, masz szybki wóz i... niewiele kasy. Postanawiasz wziąć udział w nielegalnych wyścigach, by zarobić na tuning, a z czasem na lepszą furę (dziewczyny na to lecą). Początkowo idzie ci bardzo dobrze, twoi rywale jeżdżą słabo i nie stanowią jakiejś znaczącej przeszkody. Z czasem stawki rosną, a i umiejętności konkurentów wykazują tendencję zwyżkową :). Goście zaczynają jeździć naprawdę agresywnie, manewrują jak szaleni i nie odpuszczają do końca. Mają też coraz potężniejsze samochody...To, co napisałem powyżej, to niestety wciąż tylko obietnice. Dopiero, gdy gra trafi do Polski (zapewne tylko na piratach bądź za pośrednictwem sklepów internetowych), dowiemy się, czy rzeczywiście warto się nią zainteresować. Oby! Fajny pomysł i doświadczenie jej autorów to rzeczy, których nie wypada zmarnować.