Microsoft dzięki Scorpio spróbuje "odzyskać serca i umysły developerów"
Ale przy okazji uważa, że konsumenci najchętniej wymienialiby swoje konsole co roku, niczym telefony.
Już? Przerzucanie się cyferkami za nami? Project Scorpio znany od podszewki? Wczorajszy szał mocno przesadzony. Kolejny wydawca zaatakuje rynek "elitarną" wersją swojej konsoli - po prostu. Ale generalnie rozumiem taktykę Microsoftu. W przypadku Sony PlayStation 4 Pro jest taką wisienką na torcie, bo przecież i tak już wygrali. Xbox potrzebuje mocniejszego wiatru w żaglach, czegoś, co choć trochę przewartościuje wynik tej generacji. Zresztą nikt w firmie nie ukrywa, że Scorpio ma naprawić błędy "zwykłego" One'a. Eurogamer wczoraj opublikował nie tylko tabelki z technicznymi szczegółami, ale również interesujące wyjaśnienie, dlaczego tak naprawdę ta konsola powstaje.
Mike Ybarra stwierdził:
Is Project Scorpio better than the PS4 Pro?
Ale również:
Teoretycznie nie powinienem nawet takiego tłumaczenia komentować. Przemiana rynku konsolowego na pecetową modłę rozpoczęła się już dawno temu. Zaletą (tak!) tych sprzętów było to, że zmienialiśmy je raz na pięć lat. Przecież to oczywiste, że ani PlayStation 4, ani Scorpio nie pożyją jakoś wyjątkowo długo i obaj wydawcy powoli szykują się do zapowiedzi nowej generacji. Co innego chęć przeproszenia developerów. Fajnie, że nie będą musieli teraz rozsadzać bebechów konsoli, próbując wyciągnąć na niej rozdzielczość 1080p.
Adam Piechota