Microsoft dobrze wie, że Xbox = Halo. I ma nowy pomysł na promocje tej marki
Czy Xbox One może być w jeszcze gorszej sytuacji? Pewnie tak: jeśli ten projekt nie wypali, chyba ostatecznie weźmie w łeb koncepcja konsoli do czegoś więcej, niż tylko grania.
Forma prezentacji: to był dziwny pokaz - piszę o tym w tekście.
Komukolwiek bym nie opowiadał o tej prezentacji, kręci z niesmakiem głową. Jak to, nie pokazali Halo 5? Nie pokazali praktycznie gier? Ano nie. Zobaczyłem dosłownie fragmencik odświeżonej dwójki i jeszcze krótszy urywek trójki z Master Chief Collection. W przypadku pierwszej gry różnica między starą a nową wersją jest, co zrozumiałe, o wiele bardziej znacząca. Znów, jak w Halo: Combat Evolved Anniversary można przełączać się między nimi jednym przyciskiem. Tym razem na warsztat wzięto nie tylko grafikę, ale także udźwiękowienie - ono też będzie się płynnie zmieniać podczas skakania między wspomnieniami, a oprawą godną nowej generacji konsol. W przypadku Halo 3 zmian jest, ma się rozumieć, mniej, ale i tu gracze z pewnością zauważą przejście na 1080p i 60 klatek na sekundę.
Halo Channel
To nie była prezentacja gry, to była próba nakreślenia przyszłości marki - a przynajmniej ja tak ją odebrałem. W najbliższej przyszłości na Xboksie One i PC pojawi się Halo Channel, specjalne miejsce dla wszystkich miłośników tej serii. Znajdzie się tam nie tylko serial reżyserowany przez samego Ridleya Scotta. Będzie też i serwis VOD, i nieprzerwanie nadający program telewizyjny. Będzie specjalna sekcja esportowa powstająca przy współpracy z Twitchem, na której obejrzymy nie tylko najgorętsze aktualnie mecze; pojawi się również sprytna wyszukiwarka, która pozwoli na odnalezienie dokładnie tego, na co kto będzie miał akurat ochotę. A wszystko to zrobione niczym serwis społecznościowy: z lajkami, szerami i komentarzami. I jak gra: z osiągnięciami i rzeczami do odblokowania. Obejrzałeś wszystkie odcinki serialu? O, proszę, a to prezent, który wykorzystasz w grze. Masz ochotę w nią zagrać? Wystarczy, że przejdziesz na koniec menu Xbox Channel i wciśniesz przycisk.
Z pierwotnej koncepcji Microsoftu na Xboksa One nie zostało chyba nic. Pierwsza prezentacja tej konsoli została obśmiana w każdy możliwy sposób, a gigant z Redmond tylko pogrążał się potem, popełniając jedno PR-owe samobójstwo za drugim. Sytuację sprawnie wykorzystało Sony i ostatecznie bitwę o duszę na początku nowej generacji konsol ze zdecydowaną przewagą wygrało #4ThePlayers. O "TV, TV, TV" wszyscy chcieliby już pewnie zapomnieć.
Halo The Master Chief Collection
Oglądając krótki pokaz Halo Channel na Gamescomie, odniosłem wrażenie, że to jedna z niewielu rzeczy z tamtej koncepcji na konsolę, która nie zginęła. Coś, co ostało się po rewolucji, jaką Microsoft i Xbox One musiały przecież przejść w związku z porażającym zwycięstwem PS4. MS ciągle się wycofuje, choćby wprowadzając na rynek Xboksa One bez Kinecta. To dobrze? Może i tak, w końcu ważne, by konsument miał wybór. Może jednak zwyciężyła wizja bezpieczna, taka, w której model konsumowania rozrywki pozostaje identyczny, jak dotychczas. MS ewidentnie miał na niego inny pomysł, który zaginął gdzieś, gdy firma cofała kolejne śmiałe decyzje. Może ostatnim jego przebłyskiem jest właśnie Halo Channel - nowa koncepcja na obcowanie z ulubioną marką? Koncepcja wykorzystująca wszystkie gorące w przeciągu paru ostatnich lat trendy: gamifikację, społenczościowość, transmitowanie gier, bum na esport; ciekawa; nietypowa; inna.
Może. A może to tylko kolejny średnio trafiony pomysł.
Tomasz Kutera