Michel Ancel nad nowym Beyond Good & Evil pracuje już od ponad dwóch lat
Tym nowym-nowym, rzecz jasna. Mimo że nadal oczekujemy oficjalnej zapowiedzi tej produkcji.
25.11.2016 | aktual.: 25.11.2016 10:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zaletą pisania w Internecie jest możliwość odesłania Was do poprzednich rozdziałów tej opowieści, a akurat październikowe zmartwychwstanie Beyond Good & Evil opisaliśmy dość dokładnie. Więc pokrótce: Michel Ancel wyskoczył trochę przed szereg, gdy oświadczył światu, że znowu pracuje nad nową grą z tego uniwersum. To tytuł, na który czekamy od ośmiu lat (!) - a zatem następca Final Fantasy XV czy The Last Guardian na stanowisku "gry, której wyczekując zdążyliśmy się zestarzeć". Później pojawiła się plotka, że nadchodząca produkcja wcale nie musi być kontynuacją, dodatkowo planowana jest ponoć jako tytuł ekskluzywny dla nowej konsoli Nintendo (wtedy "NX", dziś mniej tajemniczy Switch). Minął miesiąc, Ubisoft nadal oficjalnie nie zapowiedział kolejnego Beyond, jednak Ancel z przyjemnością opowiada o niej brytyjskiemu Kotaku.
Tak wspomina październikowy "przeciek" na Instagramie. Zdradził. że jego drużyna pracuje nad nowym Beyond Good & Evil od momentu zamknięcia Rayman Legends, czyli - jeśli przez "zamknięcie" rozumiemy wydanie na konsole obecnej generacji - od wiosny 2014 roku. A teraz kontynuacjo-restart przygód Jade to bardzo ważny projekt dla Ubisoftu. Czekał tak długo na tę możliwość, gdyż (oczywiście, jakby inaczej) dopiero obecna technologia sprawia, iż pierwotna wizja mogła nareszcie powstać. Jako przykład podaje podróże w kosmosie, których dopiero teraz powinniśmy oczekiwać w BG&E, mimo iż na papierze rozrysowane były także dla "jedynki".
Co ciekawe, tymi fajnymi, dzięki którym projekt nadal żyje, są dla artysty Yves Guillemot i Serge Hascoet, absolutne szychy Ubisoftu.
Ancel dołącza jeszcze do (całkiem zrozumiałego) publicznego wyrażania swoich wątpliwości względem powolnego pochłaniania Ubisoftu przez Vivendi, jak chyba każdy pracujący dla francuskiego wydawcy. Bo w tej firmie esencja jest "bardzo delikatna" - to ludzie, którzy pracują ze sobą od wielu lat. Nie jednostki, a cała drużyna. "Jeżeli zmienisz tę drużynę, kruchy system może się posypać. To ryzyko i obecnie nie ma potrzeby takiej zmiany, przynajmniej dopóki komuś nie zamarzy się zrobienie jeszcze większej kasy" - twierdzi, dodając, że stara się nie przejmować burzą na wyższych szczeblach, tylko skupić nad Beyond Good & Evil ("dwójce" lub innym "Początku"). "Nie możesz naturalnie funkcjonować z poczuciem zagrożenia".
Adam Piechota