Metro Exodus zostało oskarżone przez rosyjską telewizję o rusofobię
Wszystko przez upadający pomnik Lenina.
22.02.2019 17:14
Tę historię już skądś znamy, nie? Wychodzi Company of Heroes 2, a Rosjanie oburzeni są przedstawionym tam obrazem Armii Czerwonej. Wiecie, rozkaz "ani kroku wstecz", strzelający komisarze i ogólny wniosek, że przecież walczący tam żołnierze nie byli zwykłymi tchórzami. Pora jednak na kolejną burzę, tym razem związaną z grą... Metro Exodus. Którą swoją drogą oceniłem bardzo wysoko, chwaląc za wiele aspektów i fajne splecenie narracji z bardziej otwartymi lokacjami. Czym developerzy z 4A Games podpadli rosyjskiej publicznej telewizji?
Przed zajrzeniem do materiału źródłowego długo zastanawiałem się, o co może chodzić w nagłówku... W growym świecie dawne państwa i tak już przecież nie istnieją, a bohaterowie są Rosjanami z krwi i kości... Kontrowersje wytworzyły się natomiast wokół jednej misji z gry, w której mijamy posąg Lenina. Chociaż gra nie nakazuje nam jego zniszczenia, w ramach Easter Egga figurę Leninamożemy przewrócić, co wyróżnione zostanie osiągnięciem "dekomunizacja".
Co bardzo rosyjską telewizję zabolało, bo dawny przywódca Związku Radzieckiego wciąż cieszy się dużą czcią. W końcu mauzoleum Lenina na utrzymanie zabalsamowanych zwłok swojego przywódcy w nienaruszonym stanie wydaje rocznie 200 tysięcy dolarów. Zablokowanie procesu rozkładu wymaga oczywiście regularnych zmian odzieży, a także usuwania bakterii. Czarę goryczy przelał też fakt, że studio wywodzi się z Ukrainy, której relacje z Rosją są w ostatnim czasie dość napięte...
Telewizja posunęła się nawet do absurdalnych stwierdzeń, że reklamowanie gry w mediach i portalach społecznościowych jest dodatkowo wyrazem tego, że zachodowi taka ideologia wręcz pasuje. Pożaru gasić nie zamierzał sam Dmitrij Głuchowski, który poczuł się wyróżniony tym, że telewizja zainteresowała się jego twórczością i cieszy się z powodu ich wkurzenia. Jak pokazuje współczesna historia pełna tajemniczych postrzałów, polonu w herbacie i innych niewyjaśnionych katastrof, pan Dmitrij wykazuje się w swoich słowach sporą odwagą...
Krzysztof Kempski