Creative Assembly postępuje bardzo konsekwentnie ze swoją serią genialnych strategii zapoczątkowanych przez wspaniałego Shogun: Total War. Doskonale widać to w kwestii dodatków. Do każdej swojej gry tworzą jeden jedyny expansion-pack, zawierający nową kampanię i rozszerzenia do poprzedniej, i zawsze w nazwie tego rozszerzenia jest jakaś inwazja (o której zresztą on traktuje). Do Shoguna zatem była Inwazja Mongołów, bardzo ciekawa, wprowadzająca kilka nowych jednostek i usprawnień do oryginału oraz całą masę nowości w kampanii, w której hordy mongolskie dokonują ataku na Wyspy Japońskie.
Teraz zaś pojawia się expansion do Medievala – Inwazja (oczywiście) Wikingów. Okres w którym rozgrywała się akcja „podstawki” pasuje w zasadzie tylko do jednego najazdu – Mongołów właśnie, którzy zaatakowali Europę w XIII wieku. Problem w tym, że trochę głupio by było znowu eksploatować ten temat. Dlatego też twórcy cofnęli się o kilka wieków w czasie, po to by skupić swój wzrok na innej inwazji – fali najazdów skandynawskich rabusiów (zwanych też wikingami) na Wyspy Brytyjskie. Ognistowłosym mieszkańcom fiordów udało się na wiele lat podporządkować sobie większą część tych ziem, a z pozostałych lokalni władcy musieli im płacić trybut, tak zwane „danegeld”. Dopiero królowi Mercji, Alfredowi, udało się zepchnąć „Duńczyków” z powrotem do Morza Północnego, za co zresztą otrzymał od potomności przydomek Wielki (tylko on nosi to miano, oprócz królowej Elżbiety, której udało się zwalczyć hiszpańską Wielką Armadę). No, ale gra akurat o tym nie traktuje...
Nowa kampania z Inwazji Wikingów rozgrywa się na mapie Wysp Brytyjskich, razem z Irlandią oraz z ledwie zaznaczonymi wybrzeżami Norwegii i Danii, skąd przybędą srodzy wikingowie. Przeniesienie gry o kilka wieków wstecz na osi czasu spowoduje też znaczne zmiany w jednostkach, budynkach i drzewku technologicznym. Koniec z kuszami i bronią palną, wracamy do łuków i broni białej. Brak zaawansowanych technologicznie (jak na średniowiecze, rzecz jasna) jednostek wynagrodzony nam zostanie jednakowoż przez daleko większą paletę piechoty we wszelkich przejawach, od walijskich bandytów z długimi łukami do zakutych w zbroje drużynników jarla, czy też piratów z Jomsborga. Piechoty zresztą będziemy mieli tu pod dostatkiem – prawie żadna z występujących w grze nacji (Saksoni, Mercjanie, Northumbrianie, Irlandczycy, Walijczycy, Szkoci, Piktowie i Skandynawowie) nie używała masowo konnicy. Dużo za to będzie walki na morzu – Skandynawowie to lud żeglarzy. Specjalnie dla nich stworzono zasady szybszego przemieszczania się po akwenach oraz możliwość wyładowywania i załadowywania wojsk na dowolnym wybrzeżu, bez konieczności posiadania w określonej prowincji portu.
Oprócz całkiem nowej kampanii Inwazja Wikingów przyniesie nam też sporo nowego materiały do samego Medievala. Po pierwsze w końcu będziemy mogli pograć Węgrami, Aragończykami, czy też Sycylią. Po drugie niektóre z istniejących nacji otrzymają trochę nowego „sprzętu” w postaci wyjątkowych jednostek, pojawią się także nowe machiny oblężnicze (i wrzący olej). Z najciekawszych zaś bojowych innowacji zobaczymy w grze organki, wielolufowe działo niedużego kalibru, siejące wśród wrogów prawdziwe spustoszenie na krótki dystans.
Całkowicie nowa ma też być funkcja odprawy przedbitewnej. Ma to wyglądać mniej więcej tak, że po rozpoznaniu wroga i składu jego armii (jeżeli będziemy mieli dobrych szpiegów znaczy się) dokonamy odpowiednich przetasowań w naszych szeregach, wystawimy „pierwszy skład”, ustalimy jakie posiłki i kiedy przybędą na pole bitwy i inne takie. Bardzo ciekawa opcja, prawda?
W sumie nie ma się co obawiać. Creative Assembly zawsze trzymało bardzo wysoki poziom i raczej z Inwazją Wikingów nie będzie gorzej. Zresztą, co tu dużo kryć – i tak wszyscy czekamy na Rome: Total War. I jak znam życie, dodatek do niego będzie nosił nazwę Inwazja Hunów...