Medal of Honor: wielka awantura o Talibów
Na pewno słyszeliście o tym, że tryb wieloosobowy Medal of Honor pozwala graczom na wcielenie się zarówno w żołnierzy, jak i w Talibów. Kontrowersje na ten temat były już przez nas poruszane. Teraz do awantury dołączyli się przedstawiciele brytyjskiego rządu i - z błyskawiczną odpowiedzią - samo EA.
23.08.2010 | aktual.: 06.01.2016 16:24
Zaczęło się od Liama Foxa, ministra obrony Wielkiej Brytanii, który stwierdził jest, że zdegustowany i oburzony tym faktem.
To szokujące, że ktokolwiek za akceptowalne uznaje odtwarzanie działań Talibów. Jestem zdegustowany i zły. Ciężko uwierzyć, że jakikolwiek obywatel naszego państwa chciałby kupić tak jawnie antybrytyjską grę. Fox chciałby doprowadzić do zakazu sprzedaży Medal of Honor w Wielkiej Brytanii. Nie można tego jednak traktować jako oficjalnego stanowiska rządu. Brytyjski Departament ds. Kultury, Mediów i Sportu, stwierdził, że:
Dr Fox wyraża swoje prywatne zdanie. Rozumiemy jednak, dlaczego niektórzy ludzie mogą uznać ten temat za drażliwy. Departament podkreśla także, że istnieje odpowiedni system klasyfikacji gier do odpowiednich im grup wiekowych, gdzie Medal of Honor ma przyznaną kategorię "od 18 lat". Jasne jest więc, że powinien być sprzedawany tylko dorosłym. Tym zaś nie można odebrać możliwości wyboru i sami powinni zdecydować czy chcą w taką grę grać, czy też nie.
Wypowiedź Foxa doczekała się też błyskawicznej odpowiedzi ze strony jednego z szefów EA, Franka Gibeau:
(...) nie rozumiem, czemu filmom i książkom osadzonym w Afganistanie nie robi się takich wyrzutów, jak grom. EA oczywiście nie ugnie się pod naporem krytyki ze strony polityków i nie ma mowy o tym, żeby w jakikolwiek sposób zmieniło swoją grę.
A co Wy o tym myślicie? W końcu w Afganistanie byli również polscy żołnierze.
Wydaje mi się, że branża gier ma w tym względzie lekkie rozdwojenie jaźni. Z jednej strony wszyscy chcielibyśmy, by gry były bardziej realistyczne, z drugiej, gdy powstaje gra w jakiś sposób oparta na faktach, od razu staje się przedmiotem sporu. Albo w ogóle nikt nie chce jej wydać - pamiętacie zamieszanie wokół Six Days in Fallujah?
Czy możliwość wcielania się w konkretne role jest tak znacząca, że w związku z nią powinno się gry traktować inaczej niż np. filmy? To pytanie do Was - czekamy na komentarze - ale także pytanie do całej branży. Z tym, że w w tym wypadku pewnie prędko nie doczekamy się odpowiedzi.
Tomasz Kutera