McPixel [pararecenzja zdradzająca zakończenie]

McPixel [pararecenzja zdradzająca zakończenie]

McPixel [pararecenzja zdradzająca zakończenie]
marcindmjqtx
15.11.2012 11:59, aktualizacja: 08.01.2016 13:20

Pewnie wiele z Was zagrało w McPixel. A ile osób go skończyło, wymaksowało i zobaczyło zakończenie? Nie widzę... Pozwólcie, że Wam opowiem, gdyż jest... cóż... wybuchowe.

Jeśli spróbować odrzucić absurdalny humor i oldskulową oprawę, to z McPiksela zostanie prosta przygodówka o klikaniu wszystkim na wszystko w celu rozbrojenia bomby. Zastanawialiście się choć przez chwilę, po co główny bohater to robi?

Mnie oświeciło przy zakończeniu własnie - a dokładniej, przy ostatnim, gdzie trafiamy do domu głównego bohatera. Na ścianach są życzenia śmierci, a podłogę zaściełają rozmaite ładunki wybuchowe, z którymi zetknąłem się wcześniej.

Bombowa imprezka, zostaję do środy

Wtedy mnie oświeciło. McPixel jest tajnym agentem! Jak 007 Bond, choć raczej wstrząśnięty niż zmieszany. Albo jak McGyver - nie tylko nazwisko, ale i fryzura się zgadza! Tylko McPixel nie nazywa się Angus.

Kurna, sklonowany!

Całą grę bohatersko ratuje obywateli przed zamachami i perfidnymi pułapkami, które zastawia Profesor Z/Doktor X/inny złoczyńca z obowiązkowym białym kotem. Jest bohaterem.

To tylko ułamek możliwości herosa.

I jeśli zgodzić się na taką interpretację tej gry, to zakończenie staje się jasne. McPixel został zdemaskowany i namierzony przez Profesora Z/Doktora X/innego złoczyńcę z obowiązkowym białym kotem. Niczym w ostatniej scenie kasowego filmu ostatnich tygodni, którego tytułu nie wymienię, by nie psuć niespodzianki tym, którzy nie widzieli, McPixel musi walczyć o życie w swym własnym domu. Zamiast sześciu różnych plansz trafia na sześć identycznych - każda to jego pokój z takim samym rozkładem bomb.

Podpis, bzdurny podpis

Co oczywiste - na każdej planszy trzeba rozbroić inną bombę, reszta to podpucha.

Co lepsze - każda z tych fałszywych wywołuje inną absurdalną animację.

Co niezmienne - na rozwiązanie każdej zagadki jest 20 sekund.

Wpadłem więc w szał klikania - na początku losowo, w każdą bombę, obserwując zachowania głównego bohatera i chichocząc jak Profesor Z/Doktor X/inny złoczyńca z obowiązkowym białym kotem. Niepoważne zachowania.

To się wyklepie

'Nieśmieszny żart o dziurze w beczce.' Na pewno jakiś znacie.

Idiotyczne wręcz.

Is that a rocket in your poc...ekhm?

'nuff said...

Potem jednak zacząłem klikać metodycznie. Najpierw bombę atomową na każdej planszy, potem dynamit, potem granat, aż w końcu rozbroiłem wszystkie, nie przestając się śmiać z gagów odkrywanych po drodze. Ostatnia plansza to idealne streszczenie i podsumowanie całej gry.

A potem? Potem jest Prawdziwe Zakończenie.

Nie, McPixel nie pokonuje Profesora Z/Doktora X/innego złoczyńcy z obowiązkowym białym kotem. McPixel robi to po swojemu*.

Jedno z lepszych zakończeń w tym roku. Jedna z lepszych gier.

977/1000 - Grałbym znów.

Paweł Kamiński

* Ok, to nie wszystko, potem jest jeszcze filmik, który zupełnie nic nie wyjaśnia. Zobaczycie sami.

McPixel do kupienia tu na szpanerskie telefony, tu na te inne i tu na blaszaki i jabłka. A jeśli nigdy przenigdy nie graliście, nie słyszeliście i nie wiecie, o co chodzi, to polecam:

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)