Marvelowy nerdgasm - 30 sekund i znów jaram się LEGO: Marvel Super Heroes
"Ej, ale Iron Man nie brzmi, jak w filmie" za 3...2...1.
Nie brzmi, choć sam fakt, że w ogóle się odzywa sprawia, że wracam myślami do pierwszej "Legogry", w której ludki przemówiły. Stało się tak przy okazji LEGO Batman 2 i szczerze mówiąc nie byłem wielkim fanem tego rozwiązania. Przerywniki przestały śmieszyć mnie do rozpuku, a poziom słownych żartów nie zawsze był wysoki. Potem dostaliśmy LEGO: Władcę Pierścieni, w którym postacie nie tylko mówiły, ale dialogi zostały w 100% skopiowane z filmowej trylogii Petera Jacksona. A ta nie była przecież komedią, więc poziom ogólnej radośności znów zanurkował.
W LEGO Marvel Super Heroes TT Games wraca do rozwiązania z Batmana, ale autorzy zapowiadają, że tym razem jadaczki bohaterom nie będą się zamykać. Przede wszystkim usłyszymy ich nie tylko w scenkach przerywnikowych, ale i w trakcie normalnej rozgrywki, co powinno dać solidnego kopa momentom, w którym nasza gromadka krząta się po planszy, nie wiedząc, jak poradzić sobie z jakimś problemem. Z pierwszych wrażeń na Destructoidzie, dowiadujemy się też, że autorzy nie zrezygnują też ze swobodnej eksploracji miniaturowego Nowego Jorku.
źródło: Destructoid
Maciej Kowalik