Marka BloodRayne w rękach nowego wydawcy, a co za tym idzie, z szansą na powrót
Ziggurat Interactive odkupił od firmy Majesco Entertainment kilka starszych serii, a wśród nich znalazła się ta o rudowłosej wampirzycy.
16.06.2020 09:25
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Przyznam się szczerze, że takiego posunięcia spodziewałbym się po Embracer Group (kiedyś THQ Nordic), które znane jest z kolekcjonowania przeróżnych franczyz (zazwyczaj tych lekko zapomnianych, ale z jakiegoś powodu wywołujących w graczach całą masę wspomnień i sentymentów). Tym razem jednak nabywcą okazała się amerykańska firma Ziggurat Interactive, która skupia się przede wszystkim na przystosowywaniu do nowych platform gier sprzed lat.
GameSpot Classic - BloodRayne 2 Official Trailer 4
Jak wynika z informacji prasowej, którą uzyskało GamesIndustry.biz, marki takie jak Advent Rising, Raze's Hell, Flip's Twisted World czy bohater (w zasadzie to bohaterka!) tego wpisu, BloodRayne, trafiły pod skrzydła nowego wydawcy, którym jest Ziggurat Interactive. Nie znamy kwoty, na jaką opiewała transakcja ani ile dokładnie licencji zostało przejętych od firmy Majesco, ale ewidentnie to właśnie gry od wampirzycy Rayne są dla Ziggurat tym, na czym będzie się ona aktualnie skupiać.
Poinformowano bowiem, że rozpoczęto już współpracę z oryginalnym producentem (Terminal Reality), który ma zająć się rozwojem cyklu, w tym optymalizacją starszych części na nowe systemy operacyjne. Nie wiadomo kiedy możemy spodziewać się pierwszych efektów prac, ale jak zapewnia Wade Rosen, prezes Ziggurat Interactive, gracze mogą oczekiwać nie tylko lekkiego odświeżenia, ale jakiejś zupełnie nowej treści: Pozostaje zatem trzymać kciuki za rychły powrót i choć sam nie dałem nigdy szansy wampirzycy Rayne, to z chęcią sprawdzę, czy to faktycznie ten średniak, który zapada w pamięć, czy może jednak nie koniecznie. Ponoć ukazały się też filmy BloodRayne, ale patrząc na rubryczkę z reżyserem (Uwe Boll), z jakiegoś powodu nie mam ochotę po nie sięgać. No chyba, że jest to taka grzeszna przyjemność, jak pierwsze części filmowego Resident Evil.
Bartek Witoszka