Mario vs. Donkey Kong: Mini-Land Mayhem! - recenzja

Niektórzy z Was na pewno pamiętają, że Mario zadebiutował w grze o Donkey Kongu, można więc śmiało powiedzieć, że to popularna małpa była świadkiem jego narodzin. Duet ponownie wraca na ekrany, tym razem jednak w wydaniu logicznym, w grze Mario vs. Donkey Kong: Mini-Land Mayhem!

marcindmjqtx
SKOMENTUJ

Kiedy dowiedziałem się, że dostanę do recenzji Mario na konsolę Dual Screen, od razu pomyślałem o dwuwymiarowej, mniej lub bardziej klasycznej, platformówce. Dopiero po tym, jak przeczytałem cały tytuł zrozumiałem, że nic takiego nie będzie mieć miejsca. Okazuje się jednak, że wąsaty hydraulik to celebryta, którego można sprzedać na wiele różnych sposobów i niezależnie od pomysłu, jego obecność nieść będzie ze sobą ogromne pokłady zabawy. Tak jest również i tym razem, choć niektórych może przestraszyć styl prowadzenia rozgrywki - to gra logiczna, w której należy w odpowiedni sposób układać i obsługiwać elementy planszy, by zapewnić małym ludkom bezpieczną drogę do drzwi.

Mario i dziewczyny Fabuła w grach z Mario nigdy nie zasługiwała na wysokobudżetową ekranizację ani zainteresowanie mistrzów pióra. Mario vs. Donkey Kong: Mini-Land Mayhem! nie jest tu wyjątkiem. Wąsacz postanowił przysponsorować oficjalne otwarcie parku „Mini-Land”, a głównym gościem imprezy miała być niejaka Paulina. Pierwsza setka klientów otrzymała darmowe wejściówki, pech natomiast chciał, że gościem numer 101 okazał się Donkey Kong. Zasady to zasady, więc małpa nie załapała się do grona szczęśliwców, zatem w ramach zemsty i poprawienia sobie humoru, porwała Paulinę. Dalszego ciągu można się łatwo domyślić. Kobieta zakochuje się w Donkey Kongu, pomimo różnic, jakie ich dzielą, płodzą potomstwo. Błąd - Mario, wespół z Mini-Marios, wyrusza na akcję ratunkową. Podstępna małpa dostanie we włochaty łeb, to więcej niż pewne.

I drogę toruje mi wciąż Zasady są proste i zrozumiałe. Na planszy pojawia się określona liczba Mini-Marios, które na początku stoją w trybie oczekiwania na komendę. Kiedy zlokalizujemy cel maluchów - drzwi - należy przeanalizować do nich drogę. Najprawdopodobniej w którymś miejscu na małych bohaterów czekać będzie przepaść, pułapka albo nieodpowiednio ustawiony ruchomy chodnik. Naszym zadaniem jest tak poprzestawiać te elementy, by Mini-Marios bezpiecznie dotarły do celu. Dokonujemy tego za pomocą stylusa, przesuwając, wodząc i rysując po dolnym ekranie konsoli. Najczęściej będziemy budować mosty, niejednokrotnie z fragmentów, które miniludki zbiorą po drodze. Warto również tak kierować bohaterami, by ci zbierali monety oraz odpowiednie bonusowe karty. Kiedy uda nam się doprowadzić podopiecznych do celu, przechodzimy do kolejnego etapu. Coś jak w popularnej do dziś serii gier o Lemingach.

Jak owieczki na rzeź Mini-Marios to istoty (a w zasadzie roboty nakręcane kluczykiem), które najprawdopodobniej nigdy nie stały nawet obok czegoś takiego jak inteligencja. Idą przed siebie niczym owieczki na rzeź, nie zwracając uwagi na przeszkody. Odbijają się tylko od ścianek, zawracając wtedy swój kierunek marszu. Poza minihydraulikami pomagać będziemy również małym, zielonym grzybkom oraz innym istotom ze świata Mario, na przykład księżniczkom Peach. Warto zaznaczyć, że każdy rodzaj podopiecznych ma swoje drzwi, przez co jeśli pojawi się na planszy personalna różnorodność, łatwo pogubić się w tym, gdzie kto ma iść. Warto więc wcześniej przynajmniej 3 razy zastanowić się nad planem działania, zanim stuknięciem stylusa zachęcicie bohaterów do wymarszu.

Oddawaj Paulinę, bandyto! Donkey Kong więzi Paulinę i mamy okazję spróbować akcji ratunkowej podczas walk z bossem. Dostajemy do przejścia osiem światów, z których każdy składa się z ośmiu plansz oraz walki z małpą. Różni się ona od klasycznego etapu w kilku aspektach. Po pierwsze Mini-Marios pojawiają się pojedynczo, a ich cel to określony fragment planszy - jeśli tam dotrą, zaatakują Donkey Konga bombą (najczęściej bomby są trzy). Małpa utrudnia nam wędrówkę trzęsieniami ziemi, które zmieniają kierunek ruchomych platform, a także zrzuca beczki zabijające bohaterów. Starcia z Kongiem to zdecydowanie najtrudniejsze fragmenty gry, ale po kilku nieudanych próbach na pewno znajdziecie sposób na pokonanie przeciwnika. Nie zdziwcie się jednak, kiedy po porażce małpa zabierze księżniczkę i ucieknie. Żyć jest tylko kilka, więc miejcie to na uwadze.

Ładnie, choć bez rewelacji Gra wygląda schludnie, ładnie i kolorowo, choć nikogo przesadnie nie zachwyci. Prosta (lecz nie prostacka) oprawa zupełnie nie przeszkadza w odbiorze produkcji, a miła dla ucha ścieżka dźwiękowa umila kolejne etapy. Dolny ekran to miejsce, na którym powinniśmy skupić wzrok, na górze natomiast szukajmy mapy, bo na pewno przyda się ona w jak najlepszym ogarnięciu planszy. Gra działa bardzo płynnie, czasy ładowania nie są długie, a stylus sprawdza się rewelacyjnie.  Na uwagę zasługuje edytor umożliwiający tworzenie własnych plansz, a następnie dzielenie się nimi poprzez połączenie sieciowe WiFi. Świetna propozycja dla osób, które wykręcą najlepsze wyniki na wszystkich udostępnionych przez autorów planszach.

Werdykt Mario vs. Donkey Kong: Mini-Land Mayhem! nie jest niczym przełomowym i nie postawimy go na półce obok takich hitów jak Super Mario Bros. 3, Mario 64 czy Super Mario Galaxy. Posiadacze DS-ów dostali jednak przeraźliwie wciągającą grę, od której niezwykle trudno się oderwać. Ja przy pierwszym posiedzeniu odłożyłem konsolę dopiero po dwóch godzinach, by po chwili znów ją włączyć i dać się porwać jeszcze kilku planszom. Syndrom "jeszcze tylko jeden etap i do łóżka" gwarantowany. Tytuł oferuje masę frajdy bez przemocy, za to z urzekającym klimatem. Można śmiało dać grę dziecku, z resztą dopuszczalna jest już od trzeciego roku życia. Choć zasada pozostaje ta sama, to etapy nie są monotonne i trudno się znudzić. Najprawdopodobniej w związku z premierą 3DS-a tytułowi trudno będzie osiągnąć prawdziwy komercyjny sukces, jednak polecam sprawdzić Mario vs. Donkey Kong: Mini-Land Mayhem! Mnie wciągnęła na długie godziny i wciąż chętnie do niej wracam, a to chyba dobra rekomendacja.

Paweł Winiarski

Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne