Mario Sports Mix - recenzja
Mario sprzeda się w każdej postaci, niezależnie od tego, czy chodzi o wyścigi, RPG, czy klasyczną platformówkę. Wie o tym zarówno Nintendo, jak i Square Enix, które postanowiło stworzyć Mario Sports Mix. Macie ochotę na nowe przygody hydraulika w sportowym stylu? W takim razie świetnie trafiliście.
Zapomnijcie na jakiś czas o ratowaniu pięknej księżniczki i zawodzie, kiedy dowiadujemy się, że niewiasta jest jednak w innym zamku. Nie ma tu również miejsca na gwiezdne przygody, które co chwila zaskakują, urzekając pięknem i pomysłowością. Tym razem Mario i jego weseli przyjaciele (tudzież wrogowie) zmierzą się na boiskach w czterech dyscyplinach sportowych. Koszykówce, siatkówce, hokeju i zbijanym. Oczywiście, nie ma mowy o wiernej symulacji prawdziwych konkurencji sportowych, to raczej tylko tło i wymówka do świetnej, okołosportowej zabawy. Bo choć bohaterowie ze świata Mario nie wyglądają na amatorów zabaw ruchowych, to potrafią odnaleźć się w każdej sytuacji na boisku.
Biali nie potrafią skakać Z czterech przedstawionych konkurencji najbardziej przypadła mi do gustu koszykówka, a najmniej zbijany. Podczas rzucania piłki do kosza bawiłem się prawie tak dobrze jak przy NBA Jam, a wynika to głównie z prostego mechanizmu rozgrywki i efektownych, przesyconych humorem akcji na boisku. Każdy z zawodników ma specjalny cios, który w większości przypadków jest nie do zablokowania, gwarantuje więc punkty. Warto oszczędzać go na sytuacje kryzysowe, szczególnie jeśli wynik nie różni się zbyt mocno od konkurencyjnej drużyny, a zegar niebezpiecznie odlicza czas do końca drugiej połowy. Masę frajdy czerpać będziecie nie tylko ze zdobywania kolejnych punktów, ale również z blokowania ataków przeciwnika. Niestety nie można tego samego powiedzieć o zbijanym - tu nie do końca wiedziałem, jak mam poprawnie grać, bo zbity zawodnik nie schodził z boiska, zabierałem mu jedynie część paska zdrowia. Emocji nie zanotowałem zbyt wiele, a konsola dziwnym trafem wygrywała nawet na najniższym poziomie trudności. Nie tak pamiętałem zabawy za młodu - a dodam, że zbijany (czy jak kto woli - dwa ognie) był jedną z moich ulubionych konkurencji.
To nie sport, to czysta zabawa Opisany schemat gry w koszykówkę jest dość podobny zarówno do hokeja, jak i siatkówki. Tu również mamy do czynienia ze specjalnymi umiejętnościami, gwarantującymi punkty, oraz przeszkadzajkami (na przykład obiektami rzucanymi w przeciwną drużynę). Hokej jest najbardziej brutalny, ponieważ odebranie krążka przeciwnikowi prawie zawsze wiąże się z przyjęciem/wymierzeniem ciosu kijem, dyscyplinę tę cechuje również największa dynamika. Siatkówka jest odprężająca, wymaga za to najwięcej ruchów kontrolerem, bo praktycznie wszystkie akcje są wykonywane z użyciem czujnika ruchu. Areny są interaktywne, oznacza to, że ich elementy przeszkadzają w zabawie - na przykład boisko do siatkówki może składać się z dwóch poruszających się tratw, przez co nie zawsze pole właściwe do zabawy przybiera ten sam kształt. Oczywiście realność miejscówek, na których odbywają się mecze, jest umowna, jak i cała reszta. Trudno przecież uwierzyć, żeby mały grzybek skakał na wysokość kilku metrów i ładował piłki do kosza.
Kolorowo, choć niezbyt pięknie Oprawa graficzna nie powala, szczególnie jeśli macie w pamięci obie części Super Mario Galaxy. Wydaje się, że lepiej prezentowała się również inna gra sportowa z udziałem wąsatego hydraulika, mianowicie Mario Power Tennis. Tekstury tutaj są proste, a modele postaci do bólu klasyczne. Trzeba jednak przyznać, że bohaterowie ruszają się płynnie, a gra ani razu się nie zacięła. Ścieżka dźwiękowa świetnie pasuje do niezbyt wymagającej zabawy i tworzy z grafiką spójną całość. Mając jednak do pokazania tak mało animacji i tak niewiele zróżnicowanych miejscówek, Square Enix mogło pokusić się o grafikę zapierającą dech w piersi - wiemy przecież, że Wii potrafi miło zaskoczyć i dzieje się to często właśnie w przypadku gier z Mario w roli głównej. Na szczęście nie w oprawie leży siła Mario Sports Mix i szybko wybaczycie tej pozycji przeciętny wygląd. Tak szybko, jak któryś z domowników chwyci drugi kontroler, albo Wasza konsola nawiąże połączenie z Internetem.
W grupie siła Gdybym miał ocenić najnowsze sportowe przygody Mario tylko z perspektywy rozgrywki jednoosobowej, to musiałbym być bardziej surowy. Tryb dla singli nudzi się dość szybko - na niskich poziomach trudności pokonanie konsoli jest banalne, na wyższych natomiast wydaje się, że konsola nie gra do końca fair i stosuje zagrywki, których zwykły gracz zastosować nie może. Może zabawę ożywiłaby chociaż minikampania, w której bohaterowie konkurują ze sobą o jakieś złote kalesony, czy inny, równie ciekawy artefakt. Na szczęście magia pojawia się, kiedy do konkurencji staje drugi człowiek. Niezależnie od wybranej dyscypliny, zabawa jest przednia, a prosty mechanizm rozgrywki pozwala czerpać przyjemność z właściwej gry, nie trzeba uczyć się strategii czy sprytnych zagrywek. Wystarczy po prostu grać, a frajda pojawia się sama i to niezależnie od tego, czy konkurent siedzi obok, czy po drugiej stronie planety. Po kilku rozegranych w sieci meczach, wiedziałem, że to wieloosobowa zabawa stanowi główny motor napędowy Mario Sports Mix. Zapamiętajcie ten tytuł, bo to świetny wybór na imprezę w gronie grających przyjaciół.
Werdykt Poza czterema głównymi dyscyplinami, mamy kolejne cztery dodatkowe. Są one niestety słabe - takie rzucanie owocami do paszczy wielkiej rośliny czy odbijanie wyrzucanych przez maszynę kolorowych piłek, bawi tylko przez kilka minut. Podstawowe konkurencje są do siebie bardzo podobne i w zasadzie w koszykówkę gra się podobnie jak w hokeja. Gdyby zastosowano większą różnorodność, a w zasadzie indywidualność konkurencji, zabawa byłaby zdecydowanie lepsza. Wreszcie Mario Sports Mix to gra sportowa, która ze sportem nie ma zbyt wiele wspólnego, a kolejne turnieje nie zastąpią prawdziwego trybu kariery, będącym kluczowym elementem w tego typu grach. Najnowsze sportowe przygody Mario mają jednak pewną cechę, która wyróżnia je na tle pozostałych (zarówno humorystycznych, jak i poważnych) gier sportowych - niesie ze sobą przeogromne pokłady frajdy i zachęca do zabawy domowników, którym z grami jest nie po drodze. Magia Nintendo zadziałała również przy produkcji Square Enix i nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. To świetna pozycja do zabawy ze znajomymi, ale jeśli planujecie samotną rozgrywkę i nie czujecie potrzeby grania przez sieć, nowe Mario nie rzuci Was na kolana.
Paweł Winiarski