Mafia wraca w glorii, ale do chwały może trochę zabraknąć [PIERWSZE WRAŻENIA]
Odświeżona "Mafia" to cały czas list miłosny do kina gangsterskiego, do tego nostalgiczna podróż w czasie i dobrze odrobiona lekcja historii. Czy jest to zatem remake idealny? Nie do końca.
W "City of Lost Haven" spędziłem w teorii ponad trzy godziny. Na tyle pozwalała udostępniona przez Cenegę wersja. By być bardziej precyzyjnym: pięć pierwszych rozdziałów kampanii i przeskok do jednego z późniejszych etapów. W praktyce nie mogłem sobie odmówić pogrania na wyższym poziomie trudności, ale przede wszystkim, rozkoszowania się jazdą po amerykańskiej metropolii lat 30.
Wolny jeździec
To nie tak, że mechanika jazdy jest jakaś wybitna. Jest po prostu okej. Wybitnie wygląda natomiast samo miasto. Nadal bywa pustawe, ale klimatem mogłoby obdzielić kilkanaście innych produkcji. Ekipa Hangar 13 poza nadaniem grze współczesnego sznytu pod kątem technologicznym, popracowałoa nad detalami, o których 18 lat temu mogliśmy tylko pomarzyć.
Sklepowe witryny, kolorowe szyldy, pierwsze billboardy, imponujące imitacje prawdziwych budynków i obiektów (most jak z San Francisco, drapacze chmur rodem z Nowego Jorku). Więcej dzieje się na ulicach, pojawiły się motocykle, przybyło tramwajów, ciężarówek, a całość dopełnia obłędna muzyka i audycje radiowe.
Nawet debiutujące w grze znajdźki idealnie dopasowano do czasów prohibicji: komiksy, pulpowe powieści, kartki pocztowe. Każda z nich cieszy oko i chce się zebrać wszystkie. Od razu uspokajam. Twórcy nie ulegli pokusie stworzenie kolejnej ubi-gry. Świat jest otwarty, ale fabuła zdecydowanie liniowa i wierna oryginałowi. Pobocznych aktywności na tym etapie nie stwierdzono, choć pewności nie mam, gdyż niestety tryb "swobodnej jazdy" był zablokowany".
American "dream"
Historia nie zmieniła się przesadnie – to nadal list miłosny do kina gangsterskiego: od "Ojca Chrzestnego", przez "Dawno temu w Ameryce" po "Chłopców z ferajny". Tommy Angelo, taksówkarz za dnia, przypadkowo wplątany w kryminalną intrygę, wstępuje w szeregi mafii i zaczyna wspinaczkę po kolejnych jej szczeblach. Różnice względem oryginału w scenariuszu nie widać zanadto, ale zobaczymy je gołym okiem w licznych przerywnikach filmowych. Ekipa Hangar 13 postarała się nie tylko o podszlifowanie wyglądu samych postaci, dograli też nowe, dynamiczniejsze linie dialogowe. Narracyjnie "Mafia" zyskała na głębi i wartkości.
Obawy budziła oprawa graficzna. Po tym, czego musiał doświadczyć Barnaba, mierząc się z odświeżoną "Mafią II", były to obawy uzasadnione. Ale wystarczył tytułowy przelot na miastem "Lost Haven", by odzyskać spokój. Gra świateł odbijających się w karoserii to coś, na czym można się zapomnieć. Wizualna żyleta, nie mogę oprzeć się jednak wrażeniu, że takiego efektu nie uda się osiągnąć na konsolach. A już z pewnością nie takiej stabilności w klatkach, jaką trzyma pecet. Nie uprzedzajmy faktów – czas pokaże.
Mafia: Definitive Edition Vs. Original (Gameplay Comparison)
Ten przeklęty wyścig
Początek gry pozostał niezmieniony. Czeka nas kilka kursów taryfą, krótkie pogawędki z pasażerami (w pamięć zapada charakterna starsza pani w drodze do kościoła), wypad za miasto do okolicznego hotelu no i ta przeklęta misja z wyścigiem. Kto choć raz nie zaklął przy jej oryginalnej wersji, ten nie zna życia. 18 lat temu to był odpowiednik soulslike'owego rajdu. I jeśli macie chęć, odświeżona "Mafia" może zaoferować te same wrażenia.
Na szczęście, można wybrać jeden z czterech poziomów trudności. Ze stróżami prawa, którzy zaczną was ścigać, ostatnią kulą w magazynku, która przepadnie, jeśli przeładujecie broń, a dwa strzały wroga wystarczą, by wyprawić was na drugą stronę. Próbowałem gry na tym poziomie, ale to zdecydowania zabawa dla wytrwałych.
Gra doczekała się systemu odsłon, "wyciągniętego" z "Mafii III". Podobnie jak mechanikę strzelania, która jest w najlepszym przypadku przeciętna. Gorzej wypadają sekwencje skradania, na które wrogowie są całkowicie głusi i ślepi. Ich strata. Wiele do życzenia pozostawia walka wręcz, ale to kwestia opcjonalna i można bez niej żyć.
Z nowości warto wymienić opcję przewinięcia momenty, w którym mamy dojechać do celu. Odbieramy sobie wtedy przyjemność ze zwiedzania miasta (i okolic, które uległy znacznemu powiększeniu) i słuchania radia, ale jak się rzekło, model jazdy nie należy do największych zalet gry. A może to po prostu toporność aut z lat 30. Ocenicie sami.
Dziś już takich nie robią
"Mafia: Definitive Edition" to bardzo sprawny remake. Nie tak spektakularny w odświeżaniu własnej formuły, jak chociażby ubiegłoroczny "Resident Evil 2". Ale to cały czas tytuł bardzo sprawny, ze zgrabną historią i fenomenalnym miastem. To też produkcja po którą muszą sięgnąć miłośnicy produkcji gangsterskich, których w dobrym wydaniu, ze świecą szukać. "Mafia" to też zabawny paradoks. 18-letnia gra (choć po ostrym liftingu) zapowiada się na tytuł o niebo lepszym niż trzecia część trylogii.
Wstępna ocena: 4/5.