Mad Riders, czyli wysokooktanowe zabawy w błocie [recenzja]

Mad Riders, czyli wysokooktanowe zabawy w błocie [recenzja]

Mad Riders, czyli wysokooktanowe zabawy w błocie [recenzja]
marcindmjqtx
29.05.2012 18:00, aktualizacja: 08.01.2016 13:20

Zawrotna prędkość, trasy przypominające swoją konstrukcją najwymyślniejsze kolejki górskie, a na dokładkę zakręcone triki. Takie jest Mad Riders!

„Mad Riders” to druga po „Nail'd” próba zaistnienia Techlandu na polu zręcznościowych wyścigów quadów. Programiści tego studia pozostają również wierni swojemu autorskiemu silnikowi i po raz kolejny próbują nam udowodnić, że jest on na tyle elastyczny, że poradzi sobie z tym zadaniem. Jak silnik wypada w praktyce? Czy przesiadka na dystrybucję cyfrową służy formule? Sprawdźmy.

Na wysokich obrotach „Mad Riders” mimo cyfrowego kanału dystrybucji nie odstaje od konkurencji pod względem liczby dostępnych trybów rozgrywki. Ten poświęcony jednemu graczowi oferuje więc zwykły wyścig, wyzwania i najważniejszy, czyli serię zawodów. Wariant najbliższy klasycznej karierze. Osiem grup zawodów, a w każdej z nich pięć odrębnych wyścigów rozgrywanych wedle różnych zasad. W każdym z nich możemy zdobyć maksymalnie trzy gwiazdki, które sumują się na przestrzeni jednej grupy wyścigów. Odpowiednia liczba gwiazdek otwiera nam dostęp do kolejnej grupy. System jest absolutnie klasyczny i dopingujący, ale nie zmusza nas do ciągłego katowania wyścigu, który akurat nam „nie leży”. Prócz gwiazdek zbieramy też punkty za wyniki czasowe i wykonane triki. Te punkty przekładają się na poziom naszego zawodnika, wraz z którym poszerza się paleta dostępnych maszyn, trików i dodatków wizualnych.

Nie zawodzi również liczba typów wyścigów. Obowiązkowy jest klasyczny tryb, w którym walczymy o najlepszą pozycję z dziewięcioma innymi kierowcami. Prócz tego możemy się pościgać z samym czasem, pędząc na złamanie karku do kolejnej bramki, która doładuje nasz zegar o cenne sekundy. Inny z proponowanych trybów to zamknięta arena, usiana przeszkodami, na której próbujemy pokonać pozostałych kierowców w wyścigu do kolejnych ukazujących się na mapie punktów kontrolnych. To wyjątkowo ekscytujący tryb, w którym wybór trasy i koncentracja są decydujące, bo nigdy nie wiemy, w którym dokładnie miejscu pojawi się kolejny punkt kontrolny. Prócz tego gra proponuje nam zawody, z których kluczową rolę grają punkty zdobyte za triki i specjalne trasy odblokowywane po uzyskaniu odpowiedniej liczby gwiazdek w danej grupie. W skrócie - jest co robić.

„Mad Riders” to również tryb rozgrywki dla wielu graczy. Niestety w związku z faktem, że przed premierą nie udało mi się znaleźć chętnych do gry,  nie jestem w stanie poręczyć za jakość trybu sieciowego.

"It's Tricky" „Mad Riders” to gra absolutnie zręcznościowa, traktująca wyścigi quadów z przymrużeniem oka. Maszyny wchodzą w poślizg w sposób godny „OutRuna”, dopalacz zapewnia przyrost mocy, który wyniósłby stację kosmiczną na orbitę, a pełna kontrola nad kierunkiem lotu quada pozwala na wykonywanie niebezpiecznych trików. Jedyną namiastką realizmu jest możliwość wychylania naszego kierowcy w przód i do tyłu celem dodatkowego wybicia przed rampą czy skrócenia lotu. Poza tym „Mad Riders” to wyścigi, w których nie używa się hamulca, a dopalacz niemal zawsze jest w pogotowiu.

Decyzja o uproszczeniu mechanizmu jazdy sprowadza wszelkie modyfikacje maszyn do kwestii estetycznych. Brak więc w „Mad Riders” grzebania w ustawieniach, wymiany ram, silników czy opon. Nasz wybór ogranicza się do konkretnego modelu i schematu malowania. Podobnie ma się sprawa z kierowcą, którego możemy ubrać w jeden z kilku kombinezonów. Jest to rozwiązanie absolutnie zrozumiałe i usprawiedliwione formułą gry. Dla kogoś, kto nad dopieszczanie suwaków przedkłada szaleństwo na torze, jest to rozwiązanie idealne. Brak tu zbędnych przestojów i wizyt w garażu. Między kolejnymi wyścigami mijają zaledwie sekundy.

Skoro mowa o szybkości, to należy zaznaczyć, że „Mad Riders” to bardzo szybka gra. Może nie tak szybka jak „WipeOut”, ale pozwala poczuć prędkość. Pejzaże zmieniają się błyskawicznie, podobnie jak pozycje na trasie. W ciągu pięciu sekund można przejechać ostry zakręt, rampę, skraj wodospadu i tunel wyżłobiony w skale. Duża w tym zasługa rewelacyjnie skonstruowanych tras, które nie pozwolą Wam nawet na sekundę rozkojarzenia. Ta sama szybkość dotyczy innego ważnego dla mnie aspektu - powtarzania wyścigu. Jeżeli wylądujecie gdzieś w rowie, zahaczycie o baner czy zwyczajnie nie traficie ze skokiem i wiecie, że dalsza walka o pozycje nie ma sensu, starczą dwa kliknięcia i już znów stoicie na starcie. Resetowanie wyścigu jest błyskawiczne, bezstresowe i nie wymaga doczytywania tony danych.

Niestety nie wszystkie rozwiązania w mechanice rozgrywki działają tak dobrze. Po pierwsze wachlarz dostępnych trików jest skromny i ustępuje on swojej spektakularności tym zapamiętanym chociażby z „Pure”. Większość z nich odbywa się niejako samoczynnie, bo liczone są takie wyczyny jak długi wślizg, idealne lądowanie czy nieprzerwane użycie dopalacza. Faktycznego zaangażowania wymaga choćby salto. Brak tu podniebnych spacerów i tańców wokół lecącego quada. Choć sam nie skupiam się na trikach, lecz samym wyścigu, to wiem, że część graczy traktuje ten aspekt jako wartość dodaną, która urozmaica rozgrywkę. Uprzedzam więc, że triki są, ale czapek z głów nie ściągnięcie na ich widok.

Większe zastrzeżenie dotyczy budowy tras. Jak już wspomniałem, są one ciekawe i urozmaicone, chociaż wszystkie wydają się znajdować na jednej tropikalnej wyspie. Pełno na nich ramp, mostów, wodospadów, półek skalnych, błotek, jaskiń i chatek, po których dachach przyjdzie wam mknąć. Do tego wpleciono w nie ciekawy mechanizm skrótów. Gracz, zbierając odpowiedni bonus na trasie, jest w stanie aktywować skrót przez otwarcie stosownej bramy. Urozmaica to rozgrywkę, ponieważ nie czyni skrótu ogólnie dostępnym, ale jedynie stwarza okazję.

Moje zastrzeżenie dotyczy wąskiego pasa, po którym możemy się poruszać. W przypadku gdy skraj drogi wyznacza urwisko, sprawa jest prosta, ale często przyjdzie Wam po skoku wylądować w krzakach tuż obok trasy. Żwawość, z jaką porusza się quad, i gęstość krzaków jasno sugerują, że nasza maszyna powinna sobie z nimi poradzić. Mimo to gra przerzuca naszego zawodnika na środek trasy i każe odrabiać cenne sekundy pogoni za resztą stawki. Do tego gra nie jest konsekwentna w tym postępowaniu. Czasem teleportuje nas w chwili wylądowania w krzakach, a w innym miejscu toru pozwoli dojechać do trasy przez kolejne kilkanaście metrów naturalnych przeszkód. Jedyną metodą jest nauczenie się trasy i miejsc, w których gra wybacza więcej.

Tropikalne widoki Autorski silnik Chrome 4, na którym hula „Mad Riders”, sprawuje się tutaj wzorowo. Długość torów, pole widzenia, mnogość elementów na trasie stanowią najlepszy dowód na elastyczność silnika. Do tego gra wyświetlana jest w stałej, wysokiej, liczbie klatek i w czasie mojego obcowania z tytułem nie pozwoliła sobie nawet na jedno potknięcie. Całości dopełnia fakt, ze gra jest najzwyczajniej w świecie ładna, a odrobinę celshadingowa grafika tylko dodaje jej uroku. Wszystkie maszyny i ich kierowcy prezentują poziom pieczołowitości wykonania zarezerwowany dla produkcji pudełkowych. Jak już wspomniałem, również bogate i szczegółowe trasy wybijają się na tle innych gier z cyfrowej dystrybucji.

Odgłosy silników i otoczenia to standard gatunku - nie wybijają się pod żadnym względem, ale i nie rażą. Mam zastrzeżenia tylko do muzyki przygrywającej w czasie wyścigu - głównie są to kompozycje rockowe i elektroniczne, ale niestety bez wyrazu i nie dość charakterystyczne, by zapamiętać je na dłużej. W grze brakuje licencjonowanych utworów, które dodałyby kolejny wymiar do zmagań na torze. Domyślam się, że ich brak wynika z wysokich kosztów licencji, a koniec końców „Mad Riders” sprzedawane jest w cenie dużej pizzy. Przyjmuję takie wytłumaczenie i nie zaliczam tego faktu na konto usterek, ale uprzedzam Was, że prędzej czy później będziecie chcieli się przełączyć na własną ścieżkę dźwiękową.

Werdykt „Mad Riders” to strzał w dziesiątkę! Przesiadka na cyfrową dystrybucję przy zachowaniu wszelkich cech produktu pudełkowego: jakości wykonania, mnogości trybów, długości rozgrywki. To prezent dla wszystkich graczy. Bez względu na to, czy są fanami zręcznościowych ścigałek, czy też nie, ekipie z Techlandu muszą oni przynajmniej dać szansę, pobierając demo. Dzięki temu dojrzą ducha najlepszych zręcznościowych wyścigów, który drzemie w „Mad Riders”.

Marcin Jank

PS Gra pojawi się jutro w cyfrowej dystrybucji na Xboksie 360, Playstation 3 i PC

Mad Riders (PC)

  • Gatunek: wyścigi
  • Kategoria wiekowa: od 3 lat
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)