Lubimy narzekać na Call of Duty, a Black Ops 3 nadal sprzedaje się wyśmienicie
Ba, Activision uważa, że to najpopularniejszy tytuł obecnej generacji.
Inni się chwalą, to dlaczego nie Activision? Jeden z największych wydawców świata przyłączył się do konkursu napinania mięśni z okazji zamknięcia pierwszego kwartału nowego roku fiskalnego. Raport robi wrażenie, ale i odrobinę potrafi zasmucić. Blizzard (oficjalnie jedna ze składowych Activision Blizzard) odnotował 491 milionów aktywnych użytkowników podczas tego okresu. Jeżeli myślicie, że to zasługa Overwatcha i Heartstone, to... no, powiedzmy, że myślicie dobrze. Gry Blizzarda do konsol, pecetów i urządzeń mobilnych przykuły 33 miliony graczy. Co generalnie jest ich najlepszym wynikiem w historii. Jednak ponad 400 milionów to zasługa samego Candy Crush. Podziękujmy naszym kobietom.
Ale to nie po Blizzarda tutaj kliknęliście, prawda? Baliście się, że zeszłoroczny wynik Call of Duty: Black Ops 3, która stała się najpopularniejszym tytułem całego roku, to zaledwie mały przedsmak? To jest zabawne, ale jeżeli ktoś pisze o grach od lat, tak sytuacja wychodzi mu już chyba bokiem. Bo trąbi się na okrągło, jaki to z Activision szatan branży, tylko po to, aby później znowu napisać o spektakularnym sukcesie Call of Duty. Gotowi?
Wydawca, posiłkując się danymi od NPD Group i Gfk Chart-Track, a więc wynikami sprzedaży zarówno kopii fizycznych, jak i cyfrowych, chwali się, że trzecie Black Ops "pozostaje najlepiej sprzedającym się tytułem bieżącej generacji". Pokonuje swego poprzednika, Advanced Warfare, na każdym gruncie: ogólnej sprzedaży, sprzedaży wszelakich dodatków, liczby aktywnych użytkowników na miesiąc oraz ich (ciekawie ujęte) zaangażowaniu. Łza Kevina spływa po którymś z dwóch Oscarów. Ale hej, Maciek stwierdził, że to dobry tytuł.
Najciekawsza jest jednak zupełnie inna informacja. Firma ogłosiła, że wśród przedpremierowych zamówień nadchodzącego Infinite Warfare zdecydowanie królują droższe, wypasione wersje dla kolekcjonerów. Powód powinien być dla nas jasny - tylko w tych edycjach dostaniemy "bonus" w postaci najbardziej wyczekiwanego kotleta całego roku, czyli Modern Warfare Remastered. Paweł pisał już o tym, jak niefajną zagrywką jest łączenie jednego tytułu, prawdziwej klasyki, z drugim, tak przecież znienawidzonym. Ja byłbym spokojny. Jak remaster wesprze już sprzedaż tego kosmicznego dziwoląga, stawiam piwko, że i tak trafi osobno na rynek.
Adam Piechota