Kiedyś bohaterowie gier milczeli z przyczyn technicznych, z czasem brak dialogów stał się wręcz wizytówką dla niektórych serii (nie szukając daleko - Half-Life). Mi milczki raczej nie przeszkadzają, wręcz czasami pomagają w lepszym wczuciu się w dany tytuł. Nieco innego zdania jest massca z zagraceni.pl, który jakiś czas temu - przy okazji grania w Dead Space - poruszył właśnie temat milczących bohaterów:
Być może działa to przypadku gier o bardzo ego-centryncznej konstrukcji mechaniki gry (widok TYLKO z FPP, duża interakcja z otoczeniem, możliwość podejmowania alternatywnych ścieżek w gameplayu) ale Dead Space do takich nie należy. Gra jest bezlitośnie liniowa (linia ma kolor niebieski i pojawia się po wciśnięciu prawej gałki), bohatera widać w całości z zewnątrz i to czego mi jedynie brakuje aby uznać ją za grę idealną to bardziej emocjonalne przerywniki filmowe z pełnym zaangażowaniem naszej postaci.Moim zdaniem akurat widok nie jest najważniejszy, bardziej chodzi o skupienie się na bohaterze. Czy w Dead Space Isaac był tak naprawdę w centrum zainteresowania gracza? Ok, był tą postacią, którą sterowaliśmy, ale pierwsze skrzypce grało otoczenie i to, co się w nim działo. Isaac krzyczeć nie musiał - wystarczyło, że ja to robiłem. A z drugiej strony, wprowadzenie głosu do przerywnikach filmowych faktycznie mogłoby się sprawdzić. A jak to wygląda u Was? Przeszkadzają Wam milczący bohaterowie?