Lubicie animację poklatkową? Lubicie emocjonalne indyki? The Last Day of June może być czymś dla Was
Dodatkowo ma na pokładzie reżysera Shadow of the Damned i lidera zespołu Porcupine Tree.
31.05.2017 | aktual.: 31.05.2017 13:48
Interesująca zapowiedź dla fanów: dziwnych, poruszających gier, sceny niezależnej, przesadnie napuszonej muzyki nazywanej nadal "progresywną" oraz nietypowych kolaboracji znanych nazwisk. The Last Day of June. Ze zwiastunem, którego podkład muzyczny znam na pamięć od prawie dziesięciu lat. No a skoro na Polygamii lubimy (i możemy) pisać o mniejszych, jarających nas wiadomościach, to musimy mieć coś i o tym.
Last Day of June - Announcement Teaser Trailer
Studio Ovosonico raczej nie za wiele Wam mówi (w 2014 roku zrobili Murasaki Baby), ale zebrana dla The Last Day of June ekipa powinna. No, "może". Jest reżyser Massimo Guarini, który oprócz wspomnianego Murasaki wykreował niesłusznie zapomniane Shadow of the Damned. Jest animator Jess Cope, wcześniej odpowiedzialny za film Tima Burtona "Frankenweenie" i teledysk do "Here Comes Revenge" znanego zespołu, co skończył się na "Kill 'Em All". Jest także Steven Wilson, dawny lider grupy Porcupine Tree, obecnie zdobywające romantyczne serduszka solową twórczością. Bardzo świeży koktail.
A czym będzie gra? Artystyczną przygodówką stawiającą na zagadki i emocjonalną historyjkę. Świetnie prezentuje się oprawa graficzna, bo imituje animację poklatkową (postaci i ponoć cały scenariusz zostały zainspirowane teledyskiem do "Drive Home" Wilsona, który wklejam poniżej). Gdy gra się zacznie, pocieszna para wyjedzie na randko-wycieczkę nad jezioro samochodem. Wypadek odbierze życie ukochanej naszego protagonisty. Dalej zaczną się podróże w czasie - spróbujemy tak odtworzyć ten koszmarny dzień ("ostatni dzień"), by ocalić życie June. "Efekt Motyla" lub Life Is Strange raz jeszcze, w innej, baśniowej formie.
Steven Wilson - Drive Home
Podoba mi się wypowiedź Guariniego:
Nie mogę także przemilczeć udziału Stevena Wilsona - to mój ulubiony muzyk we współczesnym rocku (spróbujcie się nie wzruszyć przy użytym do zwiastuna gry "Harmony Korine"). Który o grach... nie wypowiadał się nigdy za dobrze. Podobnie jak o innych "elektronicznych używkach" naszego pokolenia. Na potrzeby filmu dokumentalnego w przeróżny sposób zniszczył kiedyś dziesiątki iPodów, na przykład. A jednak tutaj dał się namówić. "Nie jestem graczem, więc nie wiedziałem, czego oczekiwać po grze opartej na tak melancholijnej historii. Okazało się, że to niesamowite doświadczenie" - jak powiedział według informacji prasowych. Ciekawe, jakie utwory jego autorstwa znajdą się na ścieżce dźwiękowej. Czy to zupełnie nowe kompozycje (Wilson ma bardzo duże doświadczenie w muzyce ambientowej, zgadzałoby się), czy zbieranina najlepszych nagrań z ostatnich, solowych lat?
Na pewno warto o The Last Day of June warto pamiętać. Ukaże się w tym roku na PlayStation 4 i pecetach.
Adam Piechota