MercurySteam do spółki z Kojima Productions na nowo wyniosło Castlevanię na szczyt. Gdy wydawało się, że seria jest już skazana na 2D - raczej z powodu budżetu niż braku umiejętności, bo trójwymiarowe Lament of Innocence (PS2) z 2003 roku było udane - zaskoczyło świat za sprawą Lords of Shadow. Wampirza saga zalśniła pełnym blaskiem. Po Lords of Shadow 2 oczekujemy jeszcze więcej.
Co dalej? Wiadomo, że ewentualna "trójka" nie powstanie w siedzibie MercurySteam. "Nie ma nic gorszego niż sytuacja, w której ktoś kto miał coś do powiedzenia już to zrobił, ale i tak dalej mówi." - powiedział obrazowo producent Dave Cox, sugerując, że nie zamierza trzymać się Castlevanii na siłę, bo w obu częściach Lords of Shadow (oraz 3DS-owym Mirror of Fate) wraz z ekipą opowiedzieli to, co chcieli opowiedzieć.
Bolesna prawda dla wielu studiów, które siedzą nad niektórymi markami od 5 czy 10 lat, tłuką jedną grę przez 12 miesięcy i nie ma dla nich ratunku.
Kolejnym projektem hiszpańskiego producenta będzie coś zupełnie nowego. Przypomnę tylko, że przed Castlevanią MercurySteam zmajstrowało m.in. Scrapland i Clive Barker's Jericho - gry, którym daleko było do doskonałości, ale z tym niewątpliwym, nienamacalnym "czymś".
Na razie niech to "coś" ma Castlevania: Lords of Shadow 2, premiera zimą.
[Źródło: CVG]
Marcin Kosman
