Lombax wypada lepiej na konsoli niż w kinie. Wrażenia z filmu Ratchet & Clank

Lombax wypada lepiej na konsoli niż w kinie. Wrażenia z filmu Ratchet & Clank

Lombax wypada lepiej na konsoli niż w kinie. Wrażenia z filmu Ratchet & Clank
Paweł Olszewski
22.04.2016 14:43, aktualizacja: 19.12.2016 13:57

Ratchet & Clank zadebiutował na wielkim ekranie. Box office raczej jednak nie rozbije.

Ewenement. Podczas gdy wciąż zdarza się, że w Polsce filmy pojawiają się dopiero kilka dni po amerykańskich premierach, Ratchet & Clank wskoczył do nas na okrągły tydzień przed debiutem za wielką wodą. Fajnie, ale jeszcze fajniej byłoby, gdyby przy okazji miał więcej unikalnych gagów.Większość żartów z Ratchet & Clank naprawdę bawi, ale jak to z żartami zwykle bywa, tylko za pierwszym razem. Tymczasem film jest recyklingiem scenek przerywnikowych z gry, nie pozostawiając nam niemal żadnych niespodzianek. Na początku właściwie każdej sceny wiedziałem więc, jak się ona skończy, co skutecznie odbierało mi radość z seansu. Oczywiście film nie jest zgranym let's playem z tylko powycinanymi sekwencjami akcji, znajdziemy tam też trochę nowych ujęć, kilka nawet fajnie uzupełnia znaną z konsoli historię.Ale tylko „trochę” i „nawet fajnie”, oglądając film po przejściu gry nie ma bowiem już efektu "wow". Jest za to efekt deja vu. Oczywiście możecie powiedzieć, że się czepiam, bo filmowa i growa Lego: Przygoda też dzieliła ze sobą całkiem sporo, ale mimo wszystko wolałbym chyba jednak dwie uzupełniające się historie w stylu growego i filmowego Mad Maksa niż ekranizację i egranizację dokładnie tego samego scenariusza.

Gra ma więcej akcji i walk z bossami, film to natomiast taka niekończąca się scenka przerywnikowa z mniej i bardziej udanymi żartami. Najśmieszniejsze jest jednak to, że część z nich została trochę inaczej przetłumaczona w jednym i drugim medium. Gra i film nie tylko nie dzielą więc aktorów dubbingowych, ale też przekładu.Ciekawostką pozostaje fakt, że dystrybutor gry i filmu niezależnie od siebie tłumaczyli i nagrywali właściwie te same kwestie. W kinie są Maciej Musiał (Ratchet), Grzegorzy Hyży (Robot Zed), Jerzy Kryszak (Clank) i Łukasz Nowicki (Qwark). W grze kolejne role odgrywa Sebastian Cybulski, Krzysztof Szczerbiński, Tomasz Kozłowicz i Robert Tondera. Oba zestawy aktorów w obu mediach wypadają świetnie. Z wyjątkiem Clanka. Narzekałem już na niego w grze, ale wtedy nie widziałem filmowej interpretacji Kryszaka. Teraz sam już nie wiem, który Clank jest gorszy.W filmie tłumaczenie jest luźniejsze, z nawiązującymi do naszego kraju, polityki czy celebrytów wtrąceniami. Jedno jest mistrzowskie (nie powiem które!), reszta ujdzie w tłoku. I to jest chyba najlepsze podsumowanie tego filmu. "Ujdzie w tłoku". Podczas gdy Lego: Przygoda niczym bajki Pixara było wielopoziomową opowieścią. Dla dzieci, ale z popkulturowymi wycieczkami i smaczkami dostrzegalnymi tylko przez starszych widzów, tak w filmowym Ratchet & Clanku poza kilkoma ukłonami w stronę Gwiezdnych wojen i platformówek Sony niewiele znajdziemy.

Gra Ratchet & Clank ma PEGI 12, ale świetnie bawią się przy niej dwudziestko, trzydziesto i czterdziestolatkowie. Film z ratingiem PG (Parental Guidance Suggested) w systemie MPAA (takim filmowym PEGI/ESRB) sprawia natomiast, że oglądając go razem z dzieciakami mocno się wynudzimy.One zresztą też. Wyraźnie zawyżałem średnią wieku na przedpremierowym seansie, a mimo to nie słyszałem płaczącej ze śmiechu widowni.

Do obejrzenia jak będzie leciało w weekendowym pasmie kina familijnego w telewizji. A to i tak niekoniecznie, nawet dla fanów Ratcheta.Paweł Olszewski

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)