List czytelnika: O tym, jak fatalna potrafi być obsługa techniczna PlayStation

List czytelnika: O tym, jak fatalna potrafi być obsługa techniczna PlayStation

List czytelnika: O tym, jak fatalna potrafi być obsługa techniczna PlayStation
marcindmjqtx
12.01.2015 13:15, aktualizacja: 15.01.2016 14:50

Historia, jakiej nie powstydziłby się Bareja.

Jestem studentem i, jak to studentowi, nie przelewa mi się. Nie wracałem z Wrocławia do domu na wakacje, w zamian tego harowałem przez 5 miesięcy w jednym ze sklepów w Galerii Handlowej. Przez ten czas udało mi się trochę odłożyć - akurat tyle, aby w październiku zrobić sobie prezent na nowy rok akademicki i kupić PlayStation 3. Poszedłem więc do jednego z popularnych sklepów ze sprzętem RTV/AGD (tego od włączania niskich cen) i szarpnąłem się na zestaw full wypas - konsolę z dyskiem 500 GB, padem, trzema grami, dwoma kontrolerami do PS Move i kamerką. Wydałem 1400 złotych z hakiem i w ten oto sposób dokonałem najdroższego samodzielnego zakupu w życiu.

Jako że w październiku jeszcze łączyłem pracę z uczelnią, nie korzystałem z konsoli zbyt wiele. Na początku poznawałem jej możliwości, potem grywałem wieczorem po godzinie, dwóch. W pewnym momencie zauważyłem, że ze sprzętem jest coś nie tak. Gdy włączałem grę, po 20 minutach konsola się zawieszała i albo trzeba było jej zafundować twardy reset, albo sama się wyłączała. Gdy przekonałem się, że to nie jednorazowy przypadek, a sytuacja powtarza się zarówno z grami z dystrybucji cyfrowej, jak i tymi na płytach, postanowiłem działać. I tak po 10 dniach od zakupu - i gdzieś po 7 dniach korzystania - zadzwoniłem do sklepu, gdzie doradzono mi, abym skonsultował się bezpośrednio z PlayStation i zamówił serwis door to door, a procedura odbędzie się znacznie szybciej.

Na infolinię PlayStation niestety nie dało się dodzwonić. Próbowałem przez bite dwa dni. Bezskutecznie, choć potrafiłem czekać na "połączenie z konsultantem" naprawdę długo. Postanowiłem więc oddać sprzęt do sklepu. Jako że był to sam koniec października, akurat wracałem do domu na 1 listopada i nie wyrobiłem się z tym przed wyjazdem, więc sprawa wydłużyła się o kilka dodatkowych dni. Po powrocie próbowałem znowu połączyć się z Centrum Obsługi Klienta PlayStation i ponownie bez skutku. Pojechałem więc do sklepu i oddałem swój sprzęt w sumie na 31 dni naprawy.

PS3 Slim

Odebrałem konsolę już w grudniu. Mimo problemów, dalej cieszyłem się z niej jak dziecko. Radość nie trwała długo, bo wróciła do mnie... bardziej zepsuta niż wcześniej. Okazało się, że nie działa napęd i Bluetooth. Byłem załamany. Złapałem za słuchawkę i tym razem udało mi się dodzwonić na infolinię, gdzie gorąco mnie przepraszano. Zapytałem, czy skoro kupiłem wadliwy sprzęt, a po "naprawie" przysłano mi jeszcze bardziej wadliwy, nie można go od razu wymienić na nowy. Pan Marcin, konsultant, powiedział że gdyby taka sytuacja przydarzyła się trzeci raz, mogliby mi nowe PS3 wysłać choćby i jutro, ale niestety to dopiero drugi raz i muszą znowu go wziąć do serwisu. Pojutrze miał przyjechać kurier po sprzęt. Gdy zapytałem, czy mam podać godziny, w których będę w mieszkaniu, konsultant powiedział, że nie ma takiej potrzeby, gdyż kurier będzie miał mój nr telefonu i sam zadzwoni.

Nic z tego. Kurier przyjechał, gdy byłem na uczelni i nie miał mu kto przekazać przesyłki. Umówił się na kolejne pojutrze albo jutro, już nie pamiętam, i tym razem nie przyjechał w ogóle. Znowu telefon na infolinię, gdzie znowu mnie przepraszano oraz doradzono, że szybciej będzie, jeżeli sam to wyślę pocztą. W taki sposób sprawa się przedłużyła o kolejne kilka dni - nie z mojej winy. Ale, niech będzie, wysłałem.

Konsola została odesłana zaskakująco szybko: już 24 grudnia w wigilijny poranek kurier obudził mnie telefonem, że przyszła paczka z Francji. OK, fajnie, problem w tym, że wcześniej PlayStation na Facebooku (gdzie się poskarżyłem) napisało mi, że sprawy nie uda się rozwiązać przed świętami. Więc kurier był pod mieszkaniem, ale ja byłem 300 km dalej. Zapytał, czy ma dostarczyć paczkę na jakiś inny adres we Wrocławiu. Podałem mu adres kumpla, gdzie miał się pojawić zaraz po świętach.

W poniedziałek telefon - kurier jest na miejscu. Pytam, gdzie na miejscu, a ten podaje mi adres mojego mieszkania. Cyrk. Wyjaśniłem mu całą sytuacje i umówiłem się, żeby już nic nie kombinował, tylko przywiózł paczkę, jak wrócę do mieszkania.

5 stycznia w końcu odebrałem konsolę. Co za ulga! Trochę raziło mnie w oczy, że była praktycznie niezabezpieczona, choć sam, gdy ją pakowałem, wydałem dwie dyszki na odpowiedni karton, taśmę i duuużo folii bąbelkowej. Ale mniejsza z tym, gramy!

Odpalam grę, choć przyznam szczerze że już po tym wszystkim nie dawało mi to praktycznie żadnej radości. Wszystko zaktualizowane, poinstalowane, zaczynam rozgrywkę. Po 10 minutach BANG - gra się zawiesza. Ok, próbuję jeszcze raz. Tym razem zawiesza się po minucie. Ręce mi się trzęsą, piana leci z pyska, ale próbuję z drugą grą. Ta znowu nawet się nie uruchamia i wyskakuje ten sam błąd. Dodatkowo znowu mam problem z bezprzewodowym połączeniem pada.

W taki o to sposób na jaw wyszło, że konsola nie była przez ten czas nawet tknięta, poza przepakowaniem do innego kartonu. Wylądowała w głównej siedzibie PlayStation na Europę, zwiedziła Francję i wróciła sobie do mnie. TYLKO DALEJ BYŁA ZEPSUTA.

Łapię za telefon. Dzwonię cały dzień, ale znowu nie mogę się dodzwonić do COK. Dzwonię do sklepu, gdzie mówią, że oni to mogą tyle co ja i wcale to sprawy nie przyspieszy. Nazajutrz Trzech Króli, więc musiałem jeden dzień odczekać i siódmego stycznia znowu zająć się sprawą. Odkąd tylko - teoretycznie - COK rozpoczyna pracę, ja zaczynam dzwonienie. I znowu nikt nie odbiera. Piszę do PlayStation na Facebooku. Daję swój numer i każe przekazać dalej, aby do mnie oddzwoniono. Bez odpowiedzi. Po 40 minutach piszę kolejny raz - tym razem grożę Rzecznikiem Praw Konsumenta i innymi instytucjami zajmującymi się tego typu sprawami. Po chwili otrzymuje odpowiedź, że oczywiście nr przekazali i że niebawem ktoś się odezwie. Po kolejnym 1,5-godzinnym czekaniu nie wytrzymuję i znów sam dzwonię. Tym razem w końcu ktoś odbiera. Cud.

Logo Sony

Konsultantka gorąco mnie przeprasza i od razu mówi, że w takim razie będziemy wymieniać konsolę na nową. Myślę sobie: ok, nawet się nie trzeba kłócić. Pyta, czy kurier może być w piątek. Pełen radości pytam tylko, czy to będzie tak, że przywiezie mi nową konsolę i odbierze starą. Słyszę, że niestety nie ma takiej możliwości i sprzęt musi być zabrany z powrotem do Francji, gdzie rozstrzygną wniosek polskiego oddziału. ŻE CO?! Czyli równie dobrze znowu mogę odebrać zepsutą konsolę i tak się w to bawić w nieskończoność? Powiedziałem, że, z tego co wiem (a wcześniej zasięgnąłem informacji u osoby zajmującej się ochroną praw konsumenta na Dolnym Śląsku), w tym momencie chroni mnie prawo konsumenckie i żądam nowej konsoli, a nie wnioskuje o nią - i mają na to 14 dni. Usłyszałem standardowe "nic więcej nie mogę zrobić" i inne pitu-pitu. Zakończyłem rozmowę na etapie wniosku, po czym zaraz zadzwoniłem drugi raz na infolinię, mając nadzieję, że tym razem odbierze konsultant Marcin, który ostatnim razem obiecywał mi konsolę na drugi dzień. Drugi cud - w słuchawce słyszę jego głos. Pytam, że jak to, przecież sam mówił że konsolę za trzecim razem od razu wysyłają. Odpiera, że na pewno tak nie powiedział i da sobie palec uciąć. A ja dam sobie obie ręce, tym bardziej że rozmowy są nagrywane i można to sprawdzić. Stwierdził że nie mógł tak powiedzieć i kropka. Wytłumaczyłem więc, że żadnego wniosku nie chcę. Odparł, że "koleżanka źle to nazwała" i nowy sprzęt na pewno zostanie przyznany, ale niestety nie da się tego przyspieszyć.

W taki oto sposób znaleźliśmy się w dniu dzisiejszym. Moje nowiutkie PS3, które kupiłem w październiku, a na którym grałem w sumie może z 5 godzin, jest obecnie w drodze do Francji. Znowu siedzę bez konsoli, na którą wydałem (jak dla mnie) mnóstwo pieniędzy i z której cieszyłem się jak dziecko, a która ostatecznie dała mi znacznie więcej negatywnych emocji, nerwów, stresu, złości, a nawet łez.

Mogłem kupić sprzęt konkurencji, mogłem tą kasę zainwestować w komputer, mogłem kupić rower. Ale głośne kampanie marketingowe PlayStation, sentyment do tej marki (posiadałem PSX i PS2) i chęć nadrobienia zaległości w grach sprawiła, że sięgnąłem po PS3. Teraz wiem, że był to wybór najgorszy z możliwych. Bo o ile rozumiem, że czasem zdarza kupić się jakiegoś babola, tak nie mogę pogodzić się faktem, że taka marka potrafi mieć tak fatalną, wręcz kuriozalną obsługę klienta i obsługę techniczną, przez którą po raz trzeci w przeciągu trzech miesięcy muszę oddawać konsolę do serwisu. Szkoda, że nie dbają o te sprawy równie dobrze, jak o reklamę i PR. To najgorszy rodzaj obsługi, z jakim się spotkałem i podejrzewam, że najgorszy wśród wszystkich elektronicznych potentatów. Jestem niesamowicie zawiedziony i zniesmaczony całą tą sytuacją.

Przemek

--

Jeśli macie ochotę podzielić się z nami i czytelnikami jakąś sprawą, napiszcie do nas na adres kontakt@polygamia.pl.

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)