Liczy się tylko wygrana czy ważniejsza jest dla ciebie przyjemność z gry? [Klub Dyskusyjny]
Lubimy sobie po prostu "pograć", czy za wszelką cenę musimy "wygrać"?
Ale nie pałuję się też tak dla samego pałowania. Ostatnio nadrabiałem Arkham Knighta i ustawiłem wysoki poziom trudności. Kiedy jednak zaczął mnie męczyć schemat sekcja skradana > klepanina 1 vs 30 > czołgi w batmobilu, bez jakichkolwiek wyrzutów czy poczucia przegranej obniżyłem poziom wyzwania. Tutaj akurat nie znajdowałem tej satysfakcji z wygranej, a zależało mi przede wszystkim na dynamicznej rozgrywce i poznaniu fabuły.
Zatem bywa różnie. Ale to przyjemność jest zawsze na pierwszym miejscu.
Pomijając jednak ten konkretny przykład, przegrywanie nie boli mnie, o ile jest uzasadnione. Gdy gram w Battlefielda i dostajemy łomot, bo przeciwnik jest lepszy, a nie dlatego, że nasza drużyna składa się z szympansów, to ok. Kiedy na 10 medyków nikt nie rzuca apteczek i nie podnosi martwych kompanów - poziom irytacji rośnie. Z kolei w każdej grze z serii Total War mam tak, że przegrana bitwa, a już nie daj Boże utracone miasto, powodują wczytanie ostatniego stanu gry.
Redakcja