Liczba widzów streamów wzrosła o 99%, jednak Mixer ciągle pozostaje daleko w tyle za Twitchem czy Facebookiem
Mimo ogólnego wzrostu popularności serwisów livestreamowych, platforma Microsoftu nie potrafi znaleźć sobie miejsca na rynku.
Na początku sierpnia zeszłego roku świat obiegła elektryzująca informacja o tym, że Ninja, jeden z najpopularniejszych streamerów, który zasłynął głównie na pokazywaniu materiałów z Fortnite’a, postanowił zmieniać barwy, przechodząc do Mixera.
Zdobycie takiej osobistości i fakt, że każdy popularny twórca, który zdążył już zbudować markę osobistą, mógł negocjować z szefami Mixera streamowanie na wyłączność pod warunkiem, że ci podpiszą z nim odpowiedni kontakt i zapłacą mu za to z góry.
W styczniu, przy okazji ujawnienia orientacyjnej kwoty, jaką dostał Tyler “Ninja” Blevins za odejście od Twitcha, wspominałem, że dla twórców z przynajmniej 10 tysiącami unikalnych użytkowników, włodarze Mixera przygotowali kontrakty opiewająca nawet na 10 milionów dolarów. Posiadacze mniejszych kanałów mogą się z kolei ubiegać o milion zielonych – wszystko zależy od tego, na jak długo dany twórca postanowi zostać przy platformie Microsoftu.
Okazało się jednak, że nawet to nie pomogło Mixerowi w przebiciu się do szerszej publiczności, bowiem jak wynika z raportu przygotowanego przez StreamElements i serwis Arsenal.gg, przyrost liczby obejrzanych godzin pomiędzy kwietniem 2019- a kwietniem 2020 roku wyniósł jedynie 0,2%. Wydawać by się mogło, że przez przymusową kwarantannę ludzie jeszcze bardziej skierują się w stronę Internetu w poszukiwaniu rozrywki i de facto tak się właśnie dzieje, ale wszelkie zwyżki i wzrosty popularności ominęły Mixera.
Weźmy dla przykładu Twitcha, który według danych zgromadzonych przez autorów wspomnianego raportu, w ciągu roku zanotował wzrost rzędu 101% (warto też wziąć pod uwagę to, co stało się z Valorantem – choć tytuł Riotu pojawił się dopiero w połowie kwietnia, to miał spory wpływ na obecną topke streamerów). Growe inicjatywy Youtube’a i Facebooka również zanotowały wzrosty, bowiem w stosunku do roku poprzedniego pierwsza platform może się pochwalić o 65% większą liczbą obejrzanych godzin.
Portal Zuckerberga może cieszyć się największym, bo aż 238-procentowym wzrostem liczby obejrzanych godzin. Facebook przyjął podobną taktykę i tak jak Mixer oferował twórcom wyjątkowo dogodne warunki, choć dla samych użytkowników nie był on aż tak wygodnym rozwiązaniem. Widzowie narzekali głównie na duże opóźnienie (przynajmniej dużo większe niż w przypadku Twitcha) czy choćby to, że jeśli zacznie się prowadzić dyskusję na czacie, to informacja o tym, iż oglądamy danego twórcę zacznie pojawiać się na naszej “ścianie”.
Jak się łatwo domyślić, nie każdy sobie tego życzył, jednak wzrost jest na tyle zauważalny, a nowe funkcje Facebook Gaming usprawniły zarówno oglądanie, jak i streamowanie na tyle, że platforma stanowi realną alternatywę dla Twitcha czy Youtube’a. Tego samego na pewno nie można powiedzieć o Mixerze, którego włodarze na początku zaczęli szastać pieniędzmi, jednak nie poszły za tym kolejne kroki, jak choćby rozwój platformy.
Co w takim razie z internetowymi twórcami, którzy, jak się okazuje, znaleźli się na dużo gorszej platformie do prowadzenia swojej działalności? Jak zauważył Paul Tassi z Forbesa, wszystko zależy od tego, jaki dokładnie kontrakt zawarł dany streamer. W przypadku płatności z góry, twórcy będą mogli za jakiś czas przenieść się w bardziej opłacalne miejsce lub pozostać na Mixerze, przedłużając tym samym umowę na wyłączność. O ile rzecz jasna dojdzie do sensownej modernizacji platformy, ale na to będą potrzebne dodatkowe środki, których, jak się okazuje, w pewnym momencie może zwyczajnie zabraknąć.
Bartek Witoszka