Lepiej nie grajcie w Playerunknown's Battlegrounds z popularnymi streamerami
No chyba że potrzebujecie tygodniowej przerwy od zabawy.
"Rekordy, dziwactwa, kontrowersje" - tak można by zatytułować strumień wiadomości dotyczący Playerunknown's Battlegrounds. Dziś będą one wszystkie. Deweloper pochwalił się bowiem, że ich sieciowa interpretacja battle royale pokonała już Fallouta 4 i Grand Theft Auto V w zestawieniu najchętniej ogrywanych na Steamie produkcji. Prawie pół miliona równocześnie grających osób robi wrażenie. Wyżej są już tylko klasyki Valve, Counter-Strike i Dota 2. O ile do popularnej MOBY raczej nie doskoczą, tak wizja przebicia Global Offensive nie jest wcale taka niemożliwa. Zwłaszcza biorąc pod uwagę nadal fantastyczną sprzedaż pozycji Bluehole.
[ttpost url="https://twitter.com/PLAYERUNKNOWN/status/891666676772610048?ref_src=twsrc%5Etfw&ref_url=https%3A%2F%2Fwww.gamespot.com%2Farticles%2Fplayerunknowns-battlegrounds-passes-gta-5-and-fall%2F1100-6452114%2F"]
Przypominam, że PUBG jest nadal najchętniej kupowaną grą dostępną na platformie Valve. Z każdym miesiącem do sześciozerowego wyniku dodajemy kolejną cyfrę z przodu. Biorąc pod uwagę, iż ani razu nie zeszła z premierowej ceny oraz fakt, że to przecież wciąż dość drogi dostęp do wstępnej wersji (Early Access), sukces jest wręcz poza skalą. Wersja na Xboksa, która, jeśli wierzyć Brendanowi Greenowi, już działa, tylko przyspieszy proces "battlegroundyzacji" 2017 roku.
W wyniku powyższego - bana można dostać za to, że grało się z którymś popularnym streamerem i zabiło go. Tak po prostu. Bo przecież wszyscy oglądają streamy, czyż nie? Paranoja współczesnych czasów.
Adam Piechota