Lego Marvel Super Heroes - recenzja
Słyszycie? To znowu ten odgłos. Tym razem kupony odcinają superbohaterowie [recenzję wydania USA uzupełniliśmy o informacje dotyczące błędów w wersji polskiej oraz o opinię Maćka Kowalika - znajdziecie je w ramkach]
14.11.2013 | aktual.: 30.12.2015 13:26
Z(i)ew bohaterów Ocena: 2/5 Skończyłem wszystkie gry z serii Lego jakie pojawiły się do tej pory na konsolach. Lego Marvel Super Heroes jest pierwszą, którą jestem autentycznie rozczarowany.
Historia w Lego Marvel Super Heroes zaczyna się bardzo komiksowo. W kierunku Ziemi zbliża się Galactus - pożeracz planet. Jego rychłe przybycie potwierdza obecność Silver Surfera. Te odwiedziny brutalnie przerywa jednak Doktor Doom. Znanym tylko jemu sposobem niszczy deskę Silver Surfera, a z pozostałości po niej planuje wybudować broń o złowieszczej nazwie Doom's Doom Ray of Doom. Najwyższy czas, by do akcji wkroczyli superbohaterowie!
Na obecność tych dobrych i tych złych w Lego Marvel Super Heroes nie można narzekać. Łączna liczba postaci, w które możemy się wcielić, przekracza 100. Znajdziemy tu absolutnie wszystkich, którzy liczą się w świecie Marvela. Nie ma chyba drugiej takiej gry, która posiadałaby tyle licencjonowanych postaci jednocześnie. Postarano się nawet o tak mało znane osobistości jak H.E.R.B.I.E, Howard the Duck czy Black Bolt. Ktoś ich zna? Nie? No właśnie.
Lego Marvel Super Heroes
Pierwszy raz zadbano także o to, by pojawiły się postacie, które różnią się od siebie gabarytowo. Gdy Bruce Banner zmienia się w Hulka, to nie zmienia tylko koloru, ale przy okazji robi się trzy razy większy od innych legoludków i sieje tyleż więcej zniszczenia. Proces przemiany odpalić możemy w każdym momencie gry, niestety przycisk za to odpowiedzialny odpowiedzialny zmienia również naszą postać na inną. Spodziewajcie się więc, że często będziecie robić coś innego niż byście chcieli. Uciążliwe? Jeszcze jak! Większość superbohaterów i superłotrów przygotowano tak, by nie powtórzyła się sytuacja z poprzednich części, gdzie najużyteczniejsi byli tylko ci najbardziej znani. Teraz po klockowatym Nowym Jorku biegać możemy tymi postaciami, które lubimy, a nie tylko tymi, którymi musimy. Miło.
Miasto moje A jest po czym biegać. Wspomniany wyżej Nowy Jork jest sporych rozmiarów. Tak jak w poprzednich grach od TT Games, miasto pełni rolę dużego huba. Napisałem „dużego”, bo mamy też Helicarrier, czyli statek-bazę agentów S.H.I.E.L.D, unoszący się wysoko nad budynkami i sprawujący rolę mniejszego, ale bardziej wygodnego (wszystko jest w jednym miejscu) huba. To z niego najczęściej będziecie zaczynać misję poprzez spektakularny skok bez spadochronu. Sam Nowy Jork jest całkiem nieźle odwzorowany. Znajdziemy znane miejsca, takie jak Central Park, Empire State Building czy Liberty Island ze Statuą Wolności. Mamy też budynki znane z komiksów, czyli siedzibę Fantastycznej Czwórki, Wieżowiec Starka czy posiadłość X-Menów.
Lego Marvel Super Heroes
Maciej Kowalik: Po przetestowaniu edycji europejskiej wydanej miesiąc po recenzowanej przez Wojtka wersji z USA muszę niestety potwierdzić, że opisywane przez niego błędy wciąż są obecne. Gra potrafi zawiesić konsolę, regularnie zdarza się jej także zapętlać jakiś dźwięk, który odgrywany w kółko doprowadza do szału. Zdębiałem też, gdy z ekranu wyboru postaci zniknęły mi ich portrety. Przez miesiąc TT Games nie poprawiło tak widocznych i denerwujących niedociągnięć. Opóźniło natomiast europejską premierę wersji na Xboksa One.
Jest kilka możliwości przemieszczania się po Lego-mieście. Pierwszy to teleport, czyli opcja dla leniwych. Po całej mapie porozrzucane są budki, dzięki którym możemy m.in. przenosić się z miejsca na miejsce oraz wybierać odblokowane wcześniej pojazdy. Tu muszę wspomnieć, że model jazdy i sterowanie jest jednym z najgorszych jakie w życiu widziałem. Kto by się jednak przejmował modelem jazdy w grze o superbohaterach, którzy potrafią latać. Niestety, z tym są jeszcze większe problemy. TT Games stwierdziło chyba, że model latania w poprzednich produkcjach był zbyt prosty i postanowiło go skutecznie utrudnić. W efekcie latanie nie daje żadnej frajdy - jest popsute. Wszystkie cztery opcje (wznoszenie, opadanie, turbo i wyłączenie latania) rozpisano jedynie na dwa przyciski. Delikatne korekty lotu kończą się często albo efektownym przywaleniem w ścianę, albo lotem pionowym w dół. Nie muszę chyba mówić, jak frustrujące i odbierające przyjemność z gry jest to podczas wyścigów na czas, które jak nic innego są tu dość trudne i wyliczone tak, by mieć góra 1-3 sekundy zapasu. Współczuje graczom, którzy będą chcieli odblokować jakąś postać właśnie poprzez ukończenie wyścigu. Ja po kilku próbach po prostu się poddawałem.
Legolatka lecą Bieganie po Nowym Jorku, zbieranie złotych klocków, odblokowywanie nowych postaci i ratowanie Stana Lee (jest w grze!) z przeróżnych kłopotów, w których się znalazł, jest w dalszym ciągu wciągające i spędzicie na tym większość czasu spędzonego w grze. To istny raj dla zbieraczy, ale przecież inaczej być nie mogło.
Lego Marvel Super Heroes
Gdzieś obok są misje popychające naprzód fabułę. Jest ich 15 i są zdecydowanie dłuższe niż w poprzednich częściach, a każda kończy się bitwą z bossem. Niestety, te są bardzo podobnie do siebie - ubij konkretną ilość mniejszych przeciwników, następnie zadaj cios bossowi - i tak trzy razy. Jedynie ostatnia potyczka wygląda nieco inaczej. Także zagadki trącą nieco myszką. To wciąż gra w dopasowanie odpowiedniego bohatera do problemu. Nowych pomysłów dorzucanych do tej formuły jest zdecydowanie za mało. Każda z misji jest lekkim nawiązaniem do filmów Marvela, ale nie jest wierną kopią. Zdarza się, że zaczynamy misję Fantastyczną Czwórką ale kończymy już Thorem i Spider-Manem. Dowolne postacie wybierać możemy tylko w trybie Free Play - standard. Podobnie jak brak sieciowego trybu kooperacji. Tyle lat bawimy się już serią Lego, a autorzy wciąż nie potrafią "podpiąć" jej do Internetu.
Po raz kolejny zdecydowano się też na pełen angielski dubbing. Nie wszystkie głosy pasują jednak do postaci. Nick Fury sepleni, a Iron Man ma dziwaczny akcent. Na szczęście Stanowi Lee głosu użycza... sam Stan Lee. Uff.
Poza misjami fabularnymi mamy także 10 pobocznych. Są dość krótkie - najczęściej to jedno pomieszczenie - a za ukończenie dostajemy zazwyczaj nową postać. Co ciekawe, narracją zajmuje się tu Deadpool, pod którego głos podkłada znany i lubiany Nolan North. Niestety nawet ten fakt nie czyni z Lego Marvel Super Heroes najśmieszniejszej gry z serii. TT Games zamiast poświęcić scenki przerywnikowe na rozbawienie gracza, korzysta z nich by przypomnieć nam, co zagraża Ziemi.
Lego Marvel Super Heroes
Maciej Kowalik: Oceniam grę wyżej. Wynika to z faktu, że nie gram w Lego, by zdobyć wszystkie Osiągnięcia czy wygrać złoto w każdym wyścigu. Z takim podejściem błędy czy nieprecyzyjne sterowanie drażnią o wiele mniej. Nie narzekam, gdy Iron Man poleci nie tam, gdzie chcę, bo kręci mnie sam dźwięk odpalania dopalacza. Przeklinam cicho, a nie na cały głos, gdy w trakcie walki z bossem ginie Bruce Banner, bo zamiast przełączyć się na innego bohatera, przypadkiem uruchomiłem przemianę z Hulka. I tak za moment wróci. Jeśli gracie w Legogry z podobnym nastawieniem i jesteście fanami Marvela, to nie będziecie narzekać. [Ocena: 3/5]
Bohaterowie są tu zdecydowanie zbyt poważni, zaburzając balans pomiędzy gagami i pchaniem naprzód fabuły. Boków ze śmiechu zrywać się nie da, co najwyżej lekko uśmiechnąć, gdy pozostawione samopas legoludki zaczynają się bawić - np. Iron Man tańczy "robota", Kapitan Ameryka bawi się tarczą, a Cyclops robi sobie szybkie badanie wzroku.
Werdykt Skończyłem wszystkie gry z serii Lego jakie pojawiły się do tej pory na konsolach. Lego Marvel Super Heroes jest pierwszą, którą jestem autentycznie rozczarowany. Głównym powodem jest ewidentne niedopracowanie gry. Zwisy, spadki animacji, makabryczne sterowanie, zacinające się postacie oraz takie niespodzianki jak znikające przedmioty uniemożliwiające zebranie złotej kostki są tutaj na porządku dziennym. Jeżeli mam zgadywać, to albo TT Games chciało wydać ją jak najszybciej, zanim wyjdą konsole nowej generacji, albo skupili się właśnie na wersjach na Xboxa One i PS4. Grze nie pomaga też fakt, że nie ma w niej nic, czego nie widzieliście w poprzednich częściach. "Odcinanie kuponów" idealnie pasuje do tego tytułu.
To, co jest naprawdę nieźle zrobione, czyli cała masa postaci ze świata Marvela, nie daje jednak frajdy, która przezwyciężyłaby frustrację podczas restartowania konsoli po zwisie czy przy trzydziestej próbie wygrania wyścigu.
Ocena: 2/5 - Ostatecznie (Ocenę 2 otrzymują gry słabe, ale niepozbawione dobrych momentów. Zdecydowanie tylko dla fanów gatunku, tylko, jeśli nie ma niczego innego do grania)
Wojciech Kubarek
- Data (polskiej) premiery: 15.11.2013
- Platformy: PC, 3DS, PS3, PS4, PS Vita, Wii U, X360, Xbox One
- Producent: TT Games
- Wydawca: Warner Bros.
- Dystrybutor: Cenega
- PEGI: 7
Testowano na Xboksie 360. Recenzja powstała na podstawie amerykańskiej wersji gry.
LEGO Marvel Super Heroes (X360)
- Gatunek: przygodowa
- Kategoria wiekowa: od 7 lat