League of Legends: Dominion - wrażenia z pierwszego meczu w nowym trybie
Udało mi się wczoraj zagrać jeden mecz w Dominion, nowym trybie League of Legends. O ludzie, to zupełnie inna gra!
23.09.2011 | aktual.: 07.01.2016 15:55
Co się zmieniło? Tempo - klasyczna plansza do League of Legends oferuje rozgrywkę na kilkadziesiąt minut. Gracze mają się zmęczyć, mają poczuć wywalczaną nad przeciwnikami przewagę, satysfakcję z tego jednego, ostatniego ataku, który rozkłada ich na łopatki. Mecze wymagają zaangażowania i przez pierwsze kilkanaście minut nie dzieje się za wiele. W Dominionie akcja już w drugiej minucie wskakuje na wysoki poziom intensywności i potem może być już tylko bardziej szaleńcza.
Śmierć - w klasycznym trybie każda śmierć to błąd, który osłabia drużynę, wzmacnia przeciwnika i pozwala uzyskać mu przewagę strategiczną i taktyczną. W Dominionie śmierć przychodzi szybko i w ilościach tak hurtowych, że gra przestaje liczyć zabójstwa, zgony i asysty. Nie mają one znaczenia. W przypadku zgonu czempiona, odradza się on już po kilku, kilkunastu sekundach - zapomnijcie o 60 sekundach potrzebnych na zregenerowanie się w klasycznym trybie.
Rozwój - w Dominion czempion zaczyna grę na trzecim poziomie doświadczenia, z 1375 sztukami złota. A potem doświadczenie przyrasta automatycznie! Zanim otworzą się bramy i gracz zdąży dobiec do pierwszego punktu kontrolnego, jego postać będzie już prawie na 4 poziomie doświadczenia. Dzięki temu, o ile nie idzie mu kompletnie źle, przez całą rozgrywkę wszyscy zawodnicy są na mniej więcej tym samym poziomie doświadczenia i nie ma problemu z typowym dla klasycznego trybu "przekarmieniem" przeciwnika.
Stworki - szczerze powiedziawszy, nie wiem po co je pozostawiono w nowym trybie, chyba tylko z przyzwyczajenia. Jest ich mało i nie mają aż takiego znaczenia jak wcześniej - mogą pomóc w zdobyciu wieży, ale złota jest i tak dużo. Nie wiem jak w tej sytuacji odnajdą się osoby grające takimi postaciami jak Nasus czy Veigar, które dosyć mocno polegają na zabijaniu stworków.
Widoczność - choć środek planszy jest ukryty tradycyjną mgłą wojny, to główny okrąg z punktami do przejmowania jest cały czas widoczny i dokładnie widać, gdzie są przeciwnicy. O wiele łatwiej jest przewidzieć ich ruchy i zamierzenia.
Balans - trudno mi powiedzieć. Mam wrażenie jakby wszystkie taktyki i zagrania z klasycznego trybu można byłoby wrzucić do kosza. Dominion to bieganina, gdzie liczy się to, kto ma w danym momencie przewagę liczebną, bo dzięki temu łatwiej wyeliminuje wrogich czempionów i zajmie/obroni punkt kontrolny. Na pierwszy rzut oka na pewno przydadzą się tutaj różnego rodzaju czary obszarowe - walki przypominają kłębowisko węży i zawsze się kogoś dzięki temu trafi.
Ogółem Dominion to rozrywkowy tryb, bardzo przystępny, wybaczający błędy i nie mający zbyt wiele wspólnego z klasycznym League of Legends/DOTA. Jestem w stanie sobie wyobrazić ludzi, którzy będą grali tylko w niego, kompletnie olewając przepychanie creepów, lejny, wieżyczki, feedowanie i całą resztę.
To oczywiście wrażenia na bardzo szybko, strasznie jestem ciekaw Waszych przemyśleń.
Konrad Hildebrand